Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Władysław Gollob: - Głupota z bezczelnością się miesza

mz
Władysław, Oskar i Jacek Gollobowie
Władysław, Oskar i Jacek Gollobowie Dariusz Bloch
Rozmowa z właścicielem ŻKS Polonia Bydgoszcz SA.

W sierpniu czekają Polonię decydujące mecze, szuka pan wzmocnień. Czy w Polonii będzie jeździł Kai Huckenbeck?

Obie strony wyrażają taką wolę, więc myślę, że dojdziemy do porozumienia. Ważny jest teraz czas. Nie wiadomo, czy uda się złożyć wszystkie wymagane dokumenty do końca lipca. A tak musi być, jeśli Huckenbeck miałby nam pomóc [31 lipca kończy się okienko transferowe; kolejne zostanie otwarte dopiero we wrześniu - red.].

Polonia jest w nieciekawej sytuacji, musi bić się o utrzymanie w pierwszej lidze. A atmosfera w drużynie też się chyba popsuła?

O atmosferę w drużynie trzeba pytać zawodników, choć z moich obserwacji wynika, że jest bardzo dobrze.

A dwóch zawodników twierdzi coś innego. Ma pan kłopot z juniorami...

Jest problem z dwoma juniorami, ale cała reszta funkcjonuje normalnie. To jednostkowe przypadki. A całą sytuację sprowokowali Damian Stalkowski i Patryk Sitarek, sterowani przez niejakiego pana Kuskowskiego, znanego w klubie z wcześniejszych krętactw i matactw. Zawodnicy odmówili udziału w treningu. A ich reakcją na uwagi było demonstracyjne, lekceważące zachowanie. Obu przypominam: w sporcie żużlowym obowiązuje określony regulamin, z którym zawodnicy mieli okazję się zapoznać. W nim są wyłuszczone prawa, ale też - a może przede wszystkim - obowiązki obu stron zawierających porozumienie. Klub ma prawo wymagać udziału w treningu od zawodników początkujących, ingerować w sposób przygotowania sprzętu. Zawodnik z kolei nie może podejmować żadnych działań, które mogłyby narazić klub na szkodę lub utratę dobrego imienia. A wystarczy przypomnieć, że Damian Stalkowski, regularnie upadający na tor, po kolejnym nieudanym meczu, rzuca hasło o zmianie toromistrza. Podważa nie swoje mierne umiejętności, a kompetencje człowieka przygotowującego tor. I taki przekaz w mediach idzie w świat. Do tego on i osoby z jego otoczenia, od jakiegoś czasu rozpowiadają w mediach bzdury.

A jednak z małej sprawy rozpętała się burza...

Nie można obojętnie przejść do porządku dziennego nad zachowaniem zawodnika, który odmawia udziału w treningu i robi to w lekceważący sposób. Obaj żużlowcy zostali poinformowani o treningu ustnie i dodatkowo drogą mailową. Byli tego dnia w parkingu, chwilę przed całą sytuacją stawili się w kasie, gdzie odebrali pieniądze. Ale wyjechać na tor nie zamierzali. Chodzili w cywilnych ubraniach, demonstrując nie wiadomo co. Przebąkiwali tylko coś o tym, że nie widzą potrzeby treningu; proszę to zestawić z ich wynikami.

Zostali ukarani przez klub...

Stalkowski naganą, Sitarek ostrzeżeniem. Miało to na celu przywrócenie równowagi w klubie. Co ważne, w żaden sposób nie ogranicza ich praw i szans na jazdę, a wręcz nakazuje zaangażowanie.

Poskutkowało?

Rzecz działa się 8 lipca, w godzinach popołudniowych. Następnego dnia Damian Stalkowski dostarczył zwolnienie lekarskie, kilka dni później - z datą wsteczną, zrobił to Sitarek. Obaj nagle się „rozchorowali” i „chorują” nadal. Taki zbieg okoliczności. Czy mam wątpliwości, co do zasadności obu zwolnień? Oczywiście. Czy są ku temu podstawy? Jak najbardziej. A w międzyczasie w mediach pojawiła się seria paszkwili i oszczerstw skierowanych w stronę klubu.

Co nie było zgodne z prawdą?

Wszystko, co do złotówki, obu zawodnikom zostało wypłacone. Krzywda im się nie działa, bo nawet - by ich zmobilizować - ustaliłem drobne, finansowe nagrody za dobre starty w Pomorskiej Lidze Młodzieżowej. To był taki gest życzliwości. Klub zobowiązał się przekazać każdemu po jednym motocyklu, a naprawy bieżące i remonty wykonywać na koszt klubu, w klubowym warsztacie - taki jest zapis w kontrakcie. Klub to jednak nie ochronka, tylko organizacja, która daje możliwość treningu, udostępnia tor, jego obsługę i wiele innych rzeczy. W zamian oczekuje zaangażowania w pracę. A tego zabrakło.

Co do tego sprzętu, obaj zawodnicy mieli duże zastrzeżenia.

Ja przepraszam, ale zawodnik nie powinien oceniać sprzętu w przypadku, kiedy brakuje mu podstawowych umiejętności, a niemal w każdych zawodach regularnie przewraca się na tor. Ponadto, nikt nie zabrania mu inwestowania w jego własne motocykle, a takimi obaj zawodnicy dysponują. Mogą je sobie tuningować nawet u Graversena, a potem udowodnić swoją przydatność do drużyny i zdobywać na nim punkty, za które klub im płaci! Klubowy sprzęt ma być przede wszystkim zabezpieczeniem treningowym. Dodam, że od obu zawodników nie wpłynęło żadne pismo ze skargą na sprzęt nieprzystający do ich potrzeb. Nie traktuję bowiem oficjalnie kogoś, kto stoi za płotem i podburza zawodnika.

Kogo ma pan na myśli?

Pseudomenedżerów, którzy wkradają się często w łaski zawodników. Najpierw oferują sponsoring, potem zamiast pomagać, sami czerpią zyski. I czasem narobią tyle złego, że zawodnik ledwo jest w stanie się pozbierać. Mikołaj Curyło na współpracy z jednym takim osobnikiem, wyszedł tak, że ma ponad milion złotych zobowiązać z tytułu niezapłaconych podatków. A całe jego wynagrodzenie w pierwszej kolejności trafia do skarbówki. Zawodnicy powinni uważać na oszustów, krętaczy i manipulantów.

Stalkowski i Sitarek narzekali również na trenera. Jacek Gollob miał się do nich odnosić w wulgarny sposób.

Bzdura. Kto zna Jacka ten sam sobie wyrobi opinię na ten temat. Nic takiego nie miało miejsca. Gdyby tak było, dlaczego - znowu - nikt nie złożył oficjalnej skargi. A takie „sprawy” pojawiają się teraz?

Jacek to pana syn...

...a przy okazji mistrz Polski w motocrossie, dwukrotny mistrz Polski na żużlu, wicemistrz świata w parach, dwukrotny zdobywca Złotego Kasku, pięciokrotny członek drużyny zdobywającej MPPK oraz finalista wielu ważnych zawodów w kraju i zagranicą. Jeśli chodzi o kompetencje, jest instruktorem sportu żużlowego, magistrem AWF o specjalności teoria treningu sportowego. Pragnę dodać, że Tomek i Jacek to byli wielcy, oddani klubowi zawodnicy. Połamani wyjeżdżali na tor i wygrywali mecze dla Polonii Bydgoszcz. Nie przynosili wątpliwych zwolnień lekarskich do klubu. Idąc tokiem postępowania Stalkowskiego i Sitarka, proszę sobie wyobrazić, że dwaj inni zawodnicy w przeddzień meczu, po południu, przynoszą zwolnienia lekarskie. Kto jest oszukanym? Czy aby nie kibice? To z profesjonalizmem nie ma nic wspólnego.

Kiedyś niby faworyzowałem Tomasza i Jacka, teraz wnuka Oskara? A tymczasem Oskar Ajtner-Gollob ma średnią biegopunktową na poziomie 1,58, Stalkowski - 0,8, Sitarek - 0,44. Pierwszy zdobył dla Polonii 78 punktów, drugi 11. I tak można wyliczać. Dzieli ich przepaść, więc czy ja mam w miejsce Oskara wstawiać notorycznie przewracającego się zawodnika? Czegoś tu nie rozumiem. Wyniki Damiana Stalkowskiego, turniej zaplecza kadry juniorów. Dzień pierwszy - jeden punkt wywalczony na zawodniku jadącym na defektującym motocyklu. Dzień drugi - jeden punkt, kompletnie bez walki, bo rywal się przewraca. Menedżer chwali, że Stalkowski zdobył osiem punktów w Brązowym Kasku. Ale w sporcie ważna jest analiza wyników. I tak, po jednym punkcie Stalkowski zdobył na zawodnikach, którzy zostali sklasyfikowani jeszcze niżej, dwa punkty szczęśliwie, bo rywal był wykluczony. Więc tak, byli gorsi od niego, ale wartościowych punktów w jego dorobku nie było. Chwalić się więc nie ma czym i nie wypada. I można prowadzić dyskusje, jakie nakłady finansowe klub musiałby ponieść, by Stalkowski zaczął przyzwoicie jeździć. Klub wydał już na niego 22 tysiące złotych. A przypominam tylko, że sytuacja finansowa Polonii jest bardzo słaba. Przejąłem ten klub z oficjalnym długiem w wysokości około 4 milionów złotych, a gdy z szaf zaczęły wypadać kolejne trupy, wzrósł o kolejne kilkaset tysięcy. Część trzeba było płacić od razu. Wielu ludzi nie ma pojęcia, co tu się wcześniej działo.

Co będzie dalej z dwójką juniorów?

Na razie obaj otrzymali karę dyscyplinującą. Z zawodnikami kontaktu nie ma, a w ich imieniu z klubem kontaktuje się kancelaria prawna z Częstochowy, żądając m.in. rozwiązania kontraktu z wyłącznej winy klubu. Zaczniemy więc działać bardziej radykalnie, przedstawiając im m.in. zarzuty o przedstawianie nieprawdy w mediach. Co ciekawe, żaląc się w kolejnych wywiadach, menedżer zawodnika apeluje o rozmowę za zamkniętymi drzwiami. Twierdząc, że tak zachowują się profesjonaliści. Głupota z bezczelnością się miesza. I cała sprawa byłaby nawet śmieszna, gdyby nie była taka smutna w sensie ludzkiej głupoty właśnie. Od zawodników oczekujemy złożenia wyjaśnień. Zarząd klubu się do nich odniesie, choć nie ukrywam - sprawa zmierza w kierunku zawieszenia, biorąc pod uwagę całokształt zachowania zawodników.

Czy to wszystko może mieć wpływ na wyniki drużyny?

Nie ma żadnego. Ci zawodnicy nie byli żadnym zabezpieczeniem punktowym dla drużyny. Damian Stalkowski miał jeden udany mecz, gdy wygrał dwa wyścigi, na tym „fatalnym sprzęcie klubowym”. W uznaniu zasług klub dał mu naturalnie szansę, by po raz kolejny zaprezentował swoje umiejętności, ale w kolejnych meczach ich nie potwierdził. Ten jego udany występ traktuję więc w kategorii incydentu. Juniorów w klubie jest więcej i każdy powinien mieć szansę na rozwój i zaprezentowanie swoich umiejętności. Ani działaczom, ani trenerowi, ani klubowi, ani mnie nie zależy na dotkliwym karaniu juniorów. Ale nie pozwolimy sobie, by początkujący zawodnicy i niby-sponsorzy wprowadzali w klubie ferment.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!