Wkrótce będziemy mieli w Bydgoszczy jedną kamerę na 1300 mieszkańców

To, czego obawia się zwykły Kowalski, znalazło wreszcie potwierdzenie we wnioskach pokontrolnych NIK. Jaki jest główny? Kamery monitoringu miejskiego montowane są bez ładu i składu, a dane osób obserwowanych nielegalnie przetwarzane w połowie kontrolowanych miast.

W zaleceniach pokontrolnych NIK stwierdza, że konieczna jest nowa ustawa, która ureguluje zasady i warunki prowadzenia obserwacji oraz rejestracji zdarzeń w miejscach publicznych.

Bydgoszcz tymczasem mocno stawia na monitoring. Mamy teraz w mieście 137 kamer, ale zdaniem urzędników, to wciąż za mało. Docelowo ma ich być 250, co oznacza, że jedna kamera przypadnie na około 1300 mieszkańców. Trwają prace nad nowym centrum miejskiego monitoringu przy Baczyńskiego na Kapuściskach.

Można przypuszczać, że kamery będą łapać jeszcze więcej pijaczków i kierowców popełniających wykroczenia. Teraz - jedna trzecia zdarzeń z 2013 roku to osoby pijące alkohol i nietrzeźwe, a jedna szósta - złe parkowanie i inne wykroczenia drogowe.

Zdaniem Najwyższej Izby Kontroli, operatorzy monitoringu są przepracowani. Np. w Zamościu na jednego operatora przypadało od 40 do 80 kamer. Tymczasem percepcja człowieka pozwala na obserwowanie obrazu z co najwyżej 16 kamer.

- W Bydgoszczy jeden pracownik obsługuje maksymalnie osiem kamer - mówi Robert Dobrosielski, wicedyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miasta Bydgoszczy.(jar)