Mowa o liderze wyczynu – Leszku Nieziemcowi i towarzyszących mu pływakach. Zwykle są to jego przyjaciele Łukasz Tkacz i Mariusz Lebioda. Teraz będzie ten drugi. Pływacy liczą też na udział amatorów sportów wodnych z Grudziądza.
Przed nimi malowniczy etap do Kwidzyna – wypłyną spod linii gotyckich spichrzów, przepłyną pod Kępą Forteczną, na której wznosi się grudziądzka twierdza, spojrzą na wyłaniające się także na prawym brzegu Góry Łosiowe.
- Ostatni etap między Świeciem a Grudziądzem także był niezwykle malowniczy. Wrażenie robiły lewobrzeżne klify i urwiska – mówi Leszek Nieziemiec. - A teraz piękny Grudziądz i wszystko co znajduje się za nim. Popłyniemy według ustalonego już szablonu – w sumie około 6 godzin machania i co 2 godziny odpoczynek na kawkę i kanapkę. To lepsze i bardziej naturalne menu niż te wszystkie odżywki dla sportowców.
W kolejnym etapie pan Leszek chce przepłynąć z Kwidzyna do Tczewa, a potem już bezpośrednio do morza.
- To będzie finisz, który trzeba już będzie bardziej celebrować, cieszyć się tym wszystkim co za nami – kontynuuje Nieziemiec. - Wynajmiemy statek „Komandor”, który jest kutrem desantowym ze szwedzkiego demobilu i który zakotwiczy jakieś 500-700 metrów od ujścia Wisły do Zatoki Gdańskiej. Wylądujemy na nim niczym morski desant i tam będziemy świętować zakończenie. Oczywiście będzie z tej okazji tort.
Pływacy śmigną do Bałtyku Przekopem Wisły, czyli na wprost, nie wpływając Martwą Wisłą do Gdańska. Ale to właśnie przy ujściu do morza, mogą liczyć na towarzystwo fok.
- Gdy płynąłem wpław z wyspy Robben do Kapsztadu w RPA, a to wody atlantyckie, przez pół godziny płynęła przy mnie foka. Najwyraźniej cieszyła moim towarzystwem. Może w ujściu Wisły będzie podobnie – wyraża nadzieję nasz rozmówca.
Odyseja Wiślana, bo taką nazwę nosi wyprawa pod dowództwem i z udziałem Leszka Nieziemca, zaczęła się w listopadzie 2017 r. na tamie w Goczałkowicach, skąd do morza jest ok. 990 km.
- Pływałem w warunkach polarnych, pływałem w morzach, jeziorach i brakowało mi jeszcze porządnej wyprawy rzecznej - uzasadnia pomysł ekstremalny pływak. - Początkowo myślałem o Jukonie, największej rzece w północno-zachodniej części Ameryki. Myślałem też o jakiejś dużej rzece w Rosji, ale ostatecznie przekonałem się do naszej Wisły. I nie żałuję.
