Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wirusy atakują nieszczepionych

Dorota Witt
Lekarze przekonują, że dzięki szczepionkom wirus ospy prawdziwej ma się dobrze jedynie w laboratoriach, a niemowlaki nie zarażają się już masowo krztuścem. Jednak coraz więcej rodziców boi się powikłań i dzieci nie szczepi.

Lekarze przekonują, że dzięki szczepionkom wirus ospy prawdziwej ma się dobrze jedynie w laboratoriach, a niemowlaki nie zarażają się już masowo krztuścem. Jednak coraz więcej rodziców boi się powikłań i dzieci nie szczepi.

<!** Image 3 align=none alt="Image 217844" sub="Lekarze twierdzą, że gdybyśmy przestali szczepić dzieci, jednym z poważniejszych zagrożeń stałaby się choroba Heinego-Medina [Fot. THINKSTOCK]">

- Nasza córeczka przeszła infekcje, którą trzeba było leczyć antybiotykami - mówi Jolanta Rokicka, mama półrocznej Natalii. - Trafiła do szpitala. Przeciwko szczepionkom są chyba tylko ci, którzy mieli szczęście nie widzieć swojego dziecka z wenflonem w główce. Ja widziałam, dlatego zdecydowaliśmy z mężem, że zaszczepimy Natalkę na wszystko, na co zalecają pediatrzy.

Główna Inspekcja Sanitarna wylicza, że ponad 90 proc. rodziców myśli podobnie, ale rośnie liczba tych, którzy obawiają się powikłań poszczepiennych. W ubiegłym roku szczepieniom obowiązkowym nie poddano ponad 5 tys. dzieci w Polsce. - W naszym województwie w pierwszym kwartale tego roku od obowiązku szczepień uchyliło się 126 osób, a w drugim już 138 - mówi Agnieszka Podleśna, rzeczniczka Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy. - Ta liczba stale rośnie. Zgodnie z ustawą, do rodzica, który nie pójdzie z dzieckiem na obowiązkowe szczepienie, przychodnia zdrowia wysyła ponaglenie, jeśli to nie skutkuje, lekarz zobowiązany jest powiadomić Państwową Inspekcję Sanitarną, ta nakłada grzywnę, nawet w wysokości 10 tys. zł. Ale nie ma możliwości przymuszenia do szczepień. Rodzice boją się skutków ubocznych, ale powinni zrobić rzetelny bilans zysków i strat. I wyobrazić sobie np. nieszczęśliwy wypadek: wystarczy krótki kontakt rany z glebą, by zarazić się tężcem, co np. utrudnia zabiegi chirurgiczne. Kto weźmie odpowiedzialność za kalectwo poszkodowanego w takim wypadku dziecka. Rodzice? Tylko emocjonalnie. Finansowo - skarb państwa. I jeszcze jedno - nie zdajemy sobie sprawy, że rezygnując ze szczepień utrudnimy dzieciom podróżowanie, bo wiele krajów nie wpuszcza do siebie osób nieszczepionych.

<!** reklama>

- Celem szczepień jest zapobieganie chorobom zakaźnym - przypomina dr Ewa Smukalska z Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego w Bydgoszczy. - To, że dziś właściwie ich nie mamy, jest wynikiem właśnie powszechnych szczepień. Gdybyśmy przestali szczepić dzieci, jednym z poważniejszych zagrożeń, o czym szybko byśmy się przekonali, stałaby się choroba Heinego-Medina (polio), groźny, zwłaszcza u małych dzieci, byłby też koklusz (krztusiec). Zresztą, wszystkie choroby, na które szczepi się obowiązkowo, są bardzo groźne.

Szczepionki zrobione są z kurzego embrionu, w składzie mają pochodną rtęci, to sztuczne twory, a lepiej uzbroić się w naturalną odporność - argumentują rodzice wpisujący się w ruch antyszczepionkowy. - To opinie fałszywe i pozbawione sensu - mówi dr Smukalska. - Choroby, przeciw którym szczepimy, mogą przebiegać ostro i powodować groźne dla zdrowia i życia powikłania. W szczepionce zawarty jest antygen w maleńkiej dawce, zabity albo unieczynniony. To chyba lepsze rozwiązanie niż nabycie naturalnej odporności przez zarażenie się chorobą w jej pełnej sile.

Głównie brak rzetelnej informacji zarzuca medykom Ogólnopolskie Stowarzyszenie Wiedzy o Szczepieniach STOP NOP: - Każdy pacjent ma prawo znać konsekwencje leczenia, także w przypadku szczepień, bo od tego zależy tzw. świadoma zgoda pacjenta, bez której wykonanie zabiegu jest nielegalne - mówi Justyna Socha ze stowarzyszenia. - Podstawowym źródłem tej wiedzy jest ulotka dołączana do szczepionek, ale dostęp do niej często utrudniają rodzicom pracownicy przychodni - takie docierają do nas sygnały. Mamy prawo do ustalenia bilansu zysków i ryzyka, wynikającego z zaszczepienia, i to opracowanego indywidualnie dla naszego dziecka, poznania krótko- i długoterminowych powikłań. Tymczasem lekarze często ograniczają się do wymieniania najmniej uciążliwych powikłań: gorączka, obrzęk. A wiele szczepionek ma groźne skutki neurologiczne. W konsekwencji rodzice nie zgłaszają niepokojących objawów lekarzowi (bo, nie wiedząc o możliwości ich wystąpienia, nie kojarzą ich ze szczepieniem), a ten nie ma czego raportować w sanepidzie. Nie ma więc żadnej reakcji.

Lekarze przekonują, że o bezpieczeństwo szczepionek możemy być spokojni: - W Polsce używamy takich samych szczepionek jak na świecie, wszystkie są przebadane, dopuszczone do użytku - podkreśla dr Ewa Smukalska.

Pod koniec lipca okazało się, że nie wszystkie szczepionki przechowywane i transportowane są w należyty sposób. Najprawdopodobniej nieumiejętne przewożenie szczepionek przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby o nazwie Euvax B oraz przeciwko błonicy, tężcowi i krztuścowi o nazwie Tripacel było powodem powstałej wady preparatów. Główny inspektor farmaceutyczny, Zofia Ulz, zapewnia, że wadliwe szczepionki miały zmieniony wygląd, dlatego żadna pielęgniarka nie podała ich dzieciom. Ale jest to powód, by dyskusja nad bezpieczeństwem szczepionek rozgorzała na nowo.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!