Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wino na każdą kieszeń

Jarosław Jakubowski
Wino zdobywa podniebienia Polaków. W Bydgoszczy jest kilka sklepów, oferujących bardzo szeroki wybór win z całego świata. Jak w tym wybierać? Jak czytać etykiety win? Na co zwracać uwagę przy wyborze? Nie należy sugerować się wyglądem butelki. Pokutuje przekonanie, że wina z butelek, które mają wgłębienie w denku, są lepsze.

<!** Image 3 align=none alt="Image 204279" >
Wino zdobywa podniebienia Polaków. W Bydgoszczy jest kilka sklepów, oferujących bardzo szeroki wybór win z całego świata. Jak w tym wybierać?

Spożycie wina w Polsce rośnie z roku na rok. Obecnie jest to ok. 7,1 litra na osobę rocznie (dane: Euromonitor International). Według ekspertów, o nasyceniu rynku będzie można mówić, kiedy spożycie sięgnie 20 litrów na osobę. Potrwa więc to jeszcze dość długo, ale prognozy dla rynku winiarskiego w naszym kraju są optymistycznie. Pojawiło się wiele sklepów, oferujących wina i to, co potrzebne do jego spożycia. Warto zdobyć podstawowe informacje, żeby w miarę sprawnie poruszać się w świecie win.

Nie dajmy się zwieść etykietom

Jak czytać etykiety win? Na co zwracać uwagę przy wyborze? Przede wszystkim interesuje nas nazwa szczepu, która musi być wymieniona na etykiecie. Najpopularniejszym szczepem win czerwonych jest cabernet sauvignon. Duże wzięcie ma też pinot noir.
<!** reklama>

Spośród szczepów win białych na  uwagę zasługują: chardonnay, savignon blanc czy też muscat.
- Wbrew stereotypom, nie zawsze jest prawdą, że im wino starsze, tym lepsze. Wina będące w sprzedaży sklepowej to głównie wina młode. Są one przeznaczone do spożycia na co dzień i nie mają potencjału dojrzewania - wyjaśnia Tomasz Toman, kierownik sklepu V.Vinifera przy ul. Dworcowej w Bydgoszczy. Przyjmuje się, że wino białe powinno zostać spożyte w ciągu najwyżej trzech lat od daty zbioru. Wino czerwone ma przydatność do spożycia rzędu 4-5 lat.

Ponadto na etykiecie powinna znajdować się nazwa producenta, rocznik, kraj pochodzenia, czasami też zawartość alkoholu. Każda butelka ma również kontretykietę z tyłu. Bywa, że jest na niej mnóstwo informacji. Jak podkreśla doradca winiarski Franciszek Missima ze sklepu „Winosfera” przy ul. Gdańskiej w Bydgoszczy, producenci w celach promocyjnych umieszczają tam różne niestworzone rzeczy np. o doznaniach, jakie będą nam towarzyszyły podczas degustacji.
- Lepiej nie sugerować się tymi informacjami. Podstawowa sprawa to kupować wino, które było butelkowane w kraju pochodzenia. Jeśli było butelkowane w Polsce, jest duża szansa, że będą to „zlewki” z różnych krajów i nie spełnią oczekiwanych wymagań jakościowych - dodaje Franciszek Missima.

Inne chwyty, jakie stosują producenci win, to umieszczanie na etykietach wizerunków różnych zwierzątek. Ma to na celu wzbudzenie u klienta skojarzenia z produktem, co nie zawsze idzie w parze z jakością wina.

Nie należy także sugerować się wyglądem butelki. Pokutuje przekonanie, że wino z butelek, które mają wgłębienie w denku, są lepsze. To nieprawda, butelki z płaskim denkiem też mogą zawierać wyborny trunek. Podobnie rzecz się ma nakrętkami. Są one stosowane np. w 90 procentach win australijskich. Zakrętki są lepsze niż korki syntetyczne, stosowane w winach z niższych półek, bo lepiej zabezpieczają wino przed dostaniem się powietrza.

Kultura smakuje z winem
Wino to nie tylko napitek, ale cała związana z nim kultura. Sklep V.Vinifera w Toruniu przy ulicy Małe Garbary oferuje również „wine bar”, gdzie można wypróbować wybraną przez siebie butelkę wina. - Coraz więcej ludzi młodych sięga po wina. Jesteśmy miastem studenckim i widać, że na imprezach studenckich bardzo często pije się wino. Wino kojarzy się ze sztuką, dlatego też degustacjom, które organizujemy, towarzyszą, na przykład, wystawy plastyczne
- podkreśla Katarzyna Ochnicka

Polskich win ze świecą szukać...
Blokadą w rozwoju rodzimego winiarstwa są restrykcyjne przepisy. Win z polskich winnic jest na naszym rynku mało. Sytuacja mogłaby być inna, gdyby producenci nie musieli borykać się z przeszkodami administracyjnymi.

Z szacunkowych danych Polskiego Instytutu Winorośli i Wina wynika, że w Polsce jest potencjalnie 100 tysięcy hektarów ziemi, które można obsadzić winoroślą, tworząc tym samym miejsca pracy dla kilku tysięcy osób.
Obecnie w kraju funkcjonuje około 500 winnic. Niestety, restrykcyjne przepisy sprawiają, że jest zaledwie ok. 40 zarejestrowanych winiarzy.

Pozostali produkują wino hobbystycznie na własne potrzeby albo działają w szarej strefie.
- Przed 2008 rokiem produkcja wina na sprzedaż w Polsce była właściwie niemożliwa. Po tej dacie, dzięki naszym staraniom, zaczęło zmieniać się na lepsze. Przede wszystkim winiarze, produkujący mniej niż 1000 hektolitrów w ciągu roku, zostali zwolnieni z obowiązku prowadzenia działalności w składzie podatkowym, czyli pod ścisłym nadzorem urzędu celnego - mówi Roman Myśliwiec, prezes Polskiego Instytutu Winorośli i Wina, sam od 30 lat prowadzący winnicę „Golesz” w województwie podkarpackim.

Polscy producenci win są wciąż objęci tzw. szczególnym nadzorem podatkowym. Oznacza to, że celnicy kontrolują ilość wytwarzanego wina. Mogą też nakazać np. wstrzymanie produkcji.
Dochodzą do tego wysokie koszty produkcji wina. Samo przygotowanie hektara uprawy winorośli to wydatek rzędu 80 tys. zł. Zapewnienie odpowiedniego sprzętu na 1 ha uprawy to kolejne 30 tys. zł.

Winiarstwo to dwa zawody w jednym: rolnictwo w przypadku uprawy winorośli i działalność gospodarcza, czyli wytwarzanie wina. Rolnicy chcąc zająć się winiarstwem, muszą podjąć trudną decyzję, czy rozpocząć działalność gospodarczą, rezygnując tym samym z ubezpieczenia w KRUS. Pewnym ułatwieniem jest możliwość pozostania w kasie rolniczego ubezpieczenia dla producentów wytwarzających do 10 tysięcy litrów rocznie.

Mimo trudności, producentów win w Polsce przybywa. Zagłębiem winiarstwa jest Podkarpacie i Małopolska. Tradycje winiarskie ma także Ziemia Lubuska. Także w północnej Polsce zaczęto zakładać winnice. Jedna z najmłodszych powstała w Śmielinie, gmina Sadki, w Kujawsko-Pomorskiem. Polska może pochwalić się zwłaszcza wybornymi winami białymi. Ceny u producentów - już od 30 zł za butelkę.

Z polskich plantacji
Winnica „Golesz” (na zdjęciu w zimowej szacie) to jedna z najstarszych polskich plantacji winorośli. Powstała w 1982 roku przy trasie Jasło-Pilzno. Obecnie na powierzchni 1,5 ha uprawianych jest ok. 5000 krzewów winorośli. Szczególne miejsce w pracach doświadczalnych winnicy zajmują odmiany przerobowe na wino. Z owoców tych odmian corocznie wyrabiane jest wino. Wyniki prac w winnicy i piwnicy dowodzą, że przynajmniej z kilku nowych odmian przerobowych, pasujących do klimatu cieplejszych rejonów Polski, można uzyskać dobrej jakości wina stołowe, a nawet wina jakościowe. Towarowa uprawa winorośli na wino jest w Polsce możliwa i może być opłacalna.

97,1 miliona litrów wina wypili Polacy w 2012 roku.
W 2011 roku było to 87,5 miliona litrów. Według szacunków brytyjskiego magazynu „The International Wine and Spirit Research”, spożycie win spokojnych (gronowych, niemusujących) będzie rosło u nas o około 5 procent rocznie do 2015 roku. W 2016 roku sprzedaż detaliczna wina spokojnego w Polsce powinna wynieść 107,7 miliona litrów.

Włoskie w czołówce
Według Głównego Urzędu Statystycznego, najwięcej wina sprowadzamy z Włoch. Drugie miejsce zajmuje Bułgaria. Na dalszych miejscach są wina z: Hiszpanii, Niemiec, Francji, USA, Węgier i Chile. W latach 2004-2009 importowaliśmy wina z ponad 120 krajów świata. Nadal jednak spożycie wina na jednego mieszkańca stawia nas na szarym końcu krajów europejskich. Pod tym względem wyprzedzają nas inne kraje, w których również - podobnie jak u nas - nie ma tradycji produkcji tego trunku. Przeciętny Brytyjczyk spożywa w ciągu roku ok. 22,6 litra wina, Szwed 24,7, a Duńczyk 36,4.

Jak nie uronić smaku?
Po otwarciu butelki odstawiamy ją na ok. pół godziny, by wino pooddychało. Następnie nalewamy je do kieliszka (wino białe do mniejszego, czerwone do większego), wykonujemy kolisty ruch kieliszkiem, by uwolnić bukiet. Dopiero teraz degustujemy. Kiedy na dnie kieliszka jest już resztka wina, kręcimy kieliszkiem ponownie. Wino oddaje wówczas kolejne nutki smakowo-zapachowe. Dokańczamy konsumpcję.

Za 30 złotych kupisz całkiem dobry trunek
Ceny win są bardzo zróżnicowane. Za dobre wina z niższych półek zapłacimy ok. 30 zł.
Dość drogie są wina francuskie. W ich przypadku dodatkowo płaci się za markę. Taniej wypada wino kupowane w kartonie. Np. 3 l Fuenteseca z Hiszpanii kosztuje 53 zł.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!