https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie picowanie przed sprzedażą

Marek Wojciekiewicz
Nie wszystkie sposoby są legalne. Cofanie licznika, kombinacje z kontrolkami informującymi o prawidłowym działaniu poszczególnych podzespołów, to tylko niektóre z nich.

Nie wszystkie sposoby są legalne. Cofanie licznika, kombinacje z kontrolkami informującymi o prawidłowym działaniu poszczególnych podzespołów, to tylko niektóre z nich.

<!** Image 2 align=right alt="Image 32815" sub="Kupując samochód na giełdzie, trzeba zachować dużą ostrożność, żeby nie dać się nabić w butelkę">Pierwsze wrażenie jest dla wielu kupujących najważniejsze. Doskonale o tym wiedzą handlujący. Błyszcząca karoseria, nienagannie wypolerowane chromy, poczernione opony to podstawa. W środku z choinki zapachowej roznosi się zapach nowego auta. Rozpalone emocjami głowy przyszłych posiadaczy czterech kółek nie zwracają uwagi na szczegóły. Jednak to one kryją całą prawdę o samochodzie.

Staruszek i strachliwa żona

Sprzedający zapewnia iż jego cud-pojazd, mimo że ma już 10 lat, przejechał dopiero 5 tysięcy kilometrów. Tutaj zazwyczaj jest miejsce na opowieść o poprzednim właścicielu. A to, że był nim staruszek, który autem dojeżdżał tylko w niedzielę do kościoła, istnieje też wersja o żonie lekarza, która bała się sama jeździć. Różnych wersji takich bajek można się do woli nasłuchać na każdej giełdzie samochodowej. Fachowcy z branży motoryzacyjnej radzą, by przyjmować, iż kupowany przez nas samochód przejeżdżał co najmniej 25 tysięcy kilometrów rocznie.

Decydując się na kupno używanego pojazdu, warto zabrać ze sobą zaprzyjaźnionego mechanika.

Ping-pong na antenie

On puści mimo uszu fantastyczne opowieści, nie da się oszołomić ping-pongiem na antenie. Skupi się na paru ważnych szczegółach - mówi właściciel zakładu mechanicznego w Świeciu.

<!** reklama left>Stan poszycia kierownicy, wytarte gumy na pedałach powiedzą mu więcej o liczbie przejechanych kilometrów niż licznik. Ważne jest też to, co wydobywa się z rury wydechowej. Aby wyciągnąć z tych drobiazgów prawidłowe wnioski, potrzebna jest chłodna analiza. Nasz mechanik zabrany na giełdę samochodową za parę groszy uchroni nas przed kupnem wypucowanego złomu.

- Zanim wysupłamy plik z trudem zarobionych pieniędzy, poddajmy dokładnej analizie dokumenty, które towarzyszą pojazdowi - radzi kupującym nadkomisarz Stanisław Urbański, zastępca komendanta policji w powiecie świeckim. - Dowód rejestracyjny, książka pojazdu i dokumenty celne muszą być w komplecie i nie mogą budzić choćby najmniejszych wątpliwości - dodaje nasz rozmówca.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski