<!** reklama>
W ubiegłym sezonie decydujący o awansie do ekstraklasy mecz odbył się w ostatniej kolejce. W tym roku kulminacja przypada już na trzy kolejki przed końcem.
Wtedy Zawisza pojechał do lidera i przegrał z Piastem Gliwice 0:3. Teraz bydgoszczanie jadą do Niecieczy, także lidera, i chyba lepiej to dla nas wygląda. Pod każdym względem.
Nic nie ujmując Termalice, Piast miał silniejszy personalnie zespół, a po małych korektach w składzie beniaminek zawojował ekstraklasę (lada chwila załapie się do rozgrywek Ligi Europy).
Obecny lider I ligi mimo że przewodzi stawce już takiego wrażenia nie robi, choć pozycja w tabeli i owszem. Ale Zawisza też jest innym zespołem niż rok temu, kiedy musiał rozpaczliwie gonić czołówkę, a po drodze, niestety, tracił głupio cenne punkty.
Teraz, pod wodzą Ryszarda Tarasiewicza, gra ofensywnie i przede wszystkim skutecznie. Zawodnicy nabrali pewności siebie i - jak nigdy wcześniej - wiedzą, co należy zrobić na boisku, aby osiągnąć upragniony efekt, czyli wygraną.
Przed bydgoszczanami najtrudniejszy tydzień w sezonie, dla wielu z nich najważniejszy tydzień w piłkarskiej karierze. Dla 17-letniego bocznego obrońcy Damiana Ciechanowskiego, jedynego wychowanka Zawiszy w obecnej kadrze zespołu, to pierwsze takie poważne wyzwanie. Ale on od sześciu kolejek, kiedy wychodzi w podstawowym składzie - nie pęka.
I mam nadzieję, że tak będzie właśnie w Niecieczy oraz w następnym meczu - w sobotę u siebie z Flotą. Nie tylko w wypadku młodego obrońcy.
Nie napiszę, że jestem spokojny przed końcówką, bo to tylko sport, ale coś mi podpowiada pozytywne obrazy. Jasność, widzę jasność!
Marek Fabiszewski