Mówimy jaja, kojarzymy - Wielkanoc. Nasi politycy jednak sprawiają wrażenie jakby akurat te święta trwały dla nich znacznie dłużej.
<!** Image 2 align=right alt="Image 147766" sub="Radosław Sikorski i Bronisław Komorowski, kandydaci w prawyborach Platformy, solidarnie stali się ofiarami marnej frekwencji. Fot. Archiwum/collage Kamil Mójta">Robienie jaj bowiem jest już stałym elementem działalności naszego parlamentu, rządu, że o prywatnym życiu naszych polityków nie wspomnę. Mimo wszystko w ten świąteczny czas postanowiliśmy wybrać te jaja, które zrobiły na nas największe wrażenie. Czyli, komu w naszej, oczywiście, subiektywnej ocenie, należy się tradycyjna, wielkanocna pisanka.
Zdobiona w prawybory
Na pisankę zasługuje Platforma Obywatelska. Pomysł przeprowadzenia prawyborów, które wyłonić miały kandydata partii w wyborach prezydenckich, to uczciwie trzeba przyznać, prawdziwy majstersztyk. Udało się bowiem w partyjną rozgrywkę wciągnąć ogół społeczeństwa. Poza tym powiało trochę Ameryką, chociaż rozmach jeszcze nie ten, ale tu o żadnych jajach mowy być nie może.
Kandydatów Platforma wystawiła dwóch: Radosława Sikorskiego, ministra spraw zagranicznych, i Bronisława Komorowskiego, marszałka Sejmu. Obaj rozjechali się po kraju i usiłowali przekonać do siebie członków PO, bowiem to ci, za pośrednictwem Internetu, mieli wskazać kandydata. Finał tej kampanii, czyli debata przed kamerami telewizyjnymi, może nie był zbyt udany, bo wiało nudą, a większość zapamiętała tylko imponujące nogi Joanny Muchy, która obok Sławomira Nowaka, była moderatorem debaty.
<!** reklama>Kandydatem Platformy został Bronisław Komorowski, co akurat wielką niespodzianką nie było. Jaja zaczęły się dopiero po ogłoszeniu, że frekwencja w prawyborach wyniosła niecałe 50 procent. Wyszło na to, że ponad połowa członków rządzącej partii w zasadzie nie była specjalnie zainteresowana prawyborami. Gorzej, bo nie była też zainteresowana, kto będzie kandydatem PO w wyborach prezydenckich. Tradycyjnie już jaja robił sobie Janusz Palikot, który zasługuje na miano czołowego jajcarza polskiej sceny politycznej i przyznanie oddzielnej, całkiem samodzielnej pisanki.
<!** Image 3 align=right alt="Image 147766" sub="Pisanka dla Tadeusza Skorupy to nasz dodatek do marnej senatorskiej diety Fot. Archiwum/collage Kamil Mójta">Przy okazji nie żałowała sobie też opozycja, która wspominała o cyrku i o martwych duszach w Platformie.
Politycy PO przekonywali, że nic się nie stało, a Hanna Gronkiewicz-Waltz szczerze wyznała, że obawiała się jeszcze niższej frekwencji, a ta jest całkiem dobra. Refleksja całkiem szczera, tyle tylko że jest to strzał do własnej bramki, bo obrazuje, jak można popsuć całkiem dobry pomysł. Jest jajo? Jest i to duże.
W góralskim koszyczku
Wyjątkową szczerością wykazał się również senator PiS Tadeusz Skorupa. Otóż pan senator, co ujawnił „Tygodnik Podhalański”, usiłował wymusić działkę, na której zamierzał postawić wiatrak.
Obok całej związanej z tym aferki, ciekawe były wynurzenia Tadeusza Skorupy na temat kosztów wykonywania przez niego mandatu senatorskiego. Warto przytoczyć fragmencik tych głębokich refleksji: „Bo ja, k..., za chwilę nie będę miał na kampanię wyborczą pieniędzy. Bo z tych, co dostaję z Senatu, to jest k... psie pieniądze. Na paliwo dla mnie i na garniturek, k... Na ubranie, k... dziewięć tysięcy, a teraz to nawet zaczęli mi płacić po osiem i pół. A jaki, k..., pokój mamy w domu poselskim. To, k..., bezdomni w Niemcach mają lepsze warunki”.
Senator zasłynął także z innych pomysłów. W ubiegłym roku wpadło mu na przyklad do głowy, żeby w hołdzie Janowi Pawłowi II na stałe podświetlić krzyż na Giewoncie. Tu zaprotestował Tatrzański Park Narodowy, bo zagrażałoby to roślinom i zwierzętom. Domagał się także śledztwa przeciwko dziennikarzom z powodu „znieważenia górali przez media”, kiedy pisali o śmierci konia ciągnącego wóz z turystami do Morskiego Oka.
Tadeusz Skorupa stwierdził, że cała afera to przysłowiowy „góralski spór o miedzę”, a zapisy jego wynurzeń to dziennikarska manipulacja.
Senatorowi przyznajemy naszą pisankę. Niech będzie ona skromnym dodatkiem do głodowej diety senatorskiej.