https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wiatry dobre, klimat zły

Jacek Kiełpiński
Inwestorzy wiatrakowi celują w Kujawsko-Pomorskie, bo nasze województwo ma idealne warunki do produkcji prądu, robienia megabiznesu. Tymczasem władze starają się nie dopuścić do „zawiatrakowania” województwa. To już nie potyczka, to wojna.

Inwestorzy wiatrakowi celują w Kujawsko-Pomorskie, bo nasze województwo ma idealne warunki do produkcji prądu, robienia megabiznesu. Tymczasem władze starają się nie dopuścić do „zawiatrakowania” województwa. To już nie potyczka, to wojna.

<!** Image 2 align=none alt="Image 173399" sub="Około 300 metrów od domu Feliksa i Stanisławy Cybulskich
w Brąchnówku wiatrak stanął w ubiegłym roku. Gospodarze narzekają
na hałas i migotanie cieni. Fot. Jacek Smarz">Wiatraki mają zdobyć Polskę. Takie są plany. Po Hiszpanii, Francji i Niemczech wiatrakowa inwazja kieruje się nad Wisłę. Nasz kraj ma ponoć ogromny potencjał i grzechem byłoby go nie wykorzystać. Tymczasem w centrum kraju, w województwie kujawsko-pomorskim, gdzie wieje podobno idealnie, a zarazem infrastruktura energetyczna jest gotowa na przyjęcie energii pochodzącej z wiatru, przychylny ekologicznym turbinom klimat wyraźnie się pogorszył.

- Mieszkacie w wyjątkowym województwie. Macie ogromną szansę, którą

możecie stracić.

Jeśli inwestorzy nie przyjdą tu, pójdą gdzie indziej - Krzysztof Prasałek, prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej, rozpoczynając konferencję prasową pod wiatrakiem w Głuchowie przywołał argument, który zawsze docierał do Polaków: Jeśli ty nie zarobisz, zarobi sąsiad.

<!** reklama>- Tym samym prostym chwytem posługują się inwestorzy na samym początku procesu inwestycyjnego. Nim stanie 150-metrowy wiatrak, jakiś rolnik usłyszy podobne słowa. Od tego te firmy zaczynają - zapewnia Antoni Pawski, dyrektor Kujawsko-Pomorskiego Biura Planowania Przestrzennego i Regionalnego, który swoim nazwiskiem firmuje nieprzychylne wiatrakom stanowisko władz wojewódzkich, bo to on podpisał burzące krew wiatrakowych inwestorów opracowanie pt. „Zasoby i możliwości wykorzystania odnawialnych źródeł energii”, w którym energetyce wiatrowej wytknięto wiele wad.

<!** Image 5 align=none alt="Image 173399" sub="- Nie muszę patrzeć, po rodzaju szumu rozpoznaję, skąd wieje - mówi F. Cybulski Fot. Jacek Kiełpiński">- Zawsze zaczyna się od rozmowy z poszczególnymi rolnikami - kontynuuje Pawski. - Wydzierżawimy od pana trochę gruntu, postawimy wiatraczek. To będzie się panu naprawdę opłacać. I faktycznie, około 20 tysięcy złotych rocznie to niezłe pieniądze, na produkcji rolnej nie da się tyle ze stosunkowo małego terenu wycisnąć. A jeżeli rolnik o wiatrakach już słyszał i kręci nosem, to pada właśnie ten argument: Ależ się nie narzucamy! Skoro nie..., pójdziemy do sąsiada. A to najczęściej działa.

Dopiero po podpisaniu wstępnych umów z właścicielami gruntów inwestorzy trafiają do gminy. Ta ma za zadanie uchwalić miejscowe plany, przewidujące budowę wiatraków na danym terenie. Na radnych naciskają nie tylko inwestorzy, ale także rolnicy, którzy już planują, jak wydadzą pieniądze zarobione na dzierżawach.

<!** Image 6 align=none alt="Image 173399" sub="Gondola - najdroższy element wiatraka Fot. Jacek Kiełpiński">

Gminy kuszone

są też poważnymi pieniędzmi - dwoma procentami od wartości budowli. Wójtowie, szczególnie ubogich gmin wiejskich, szybko przeliczają potencjalne wpływy. Duża turbina 2-megawatowa kosztuje ponad 3 miliony euro. Z tego dwa procent... Zera mnożą się w oczach. Tymczasem za budowlę uznaje się tylko stalowy maszt, drogi dojazdowe i przyłącze energetyczne. Najważniejszego elementu wiatraka - gondoli - do budowli się nie zalicza.

- Gondola jest faktycznie najdroższa - przyznaje Maciej Wiśniewski, project manager Nowej Energii SA, przymierzającej się, między innymi, do stawiania farmy wiatraków w gminie Wąbrzeźno. - O ile droższa od reszty konstrukcji, nie odpowiem. To zależy. A nie zalicza się do budowli, bo to element wymienny. Zawsze można wymienić rotor i podnieść moc wiatraka z 2 do 2,5 megawata.

<!** Image 7 align=none alt="Image 173399" sub="Antoni Pawski z mapą, na której zaznaczono, gdzie wiatraków nie powinno być Fot. Jacek Kiełpiński">- Na moim terenie stoją 3 wiatraki - mówi wójt gminy Chełmża Jacek Czarnecki. - Dwa w Głuchowie i jeden w Brąchnówku. Wychodzi po około 120 tysięcy złotych rocznie od sztuki. To dobre pieniądze.

O takich wpływach marzy burmistrz miasta i gminy Radzyń Chełmiński Krzysztof Chodubski. - We wiatrakach widzę szansę osiągnięcia ogromnych korzyści dla gminy - mówi. - Jesteśmy gminą rolniczą, mamy dobre ziemie, ale żadnych szans na rozwój przemysłu. Z drugiej strony, gdybyśmy mieli u siebie ośrodki wypoczynkowe, to bym wiatraków nie chciał. Ale w naszej sytuacji to świetne rozwiązanie. Gdybym miał wpływy z wiatraków, mógłbym skutecznie walczyć z bezrobociem. Założyłbym zakład usług publicznych dla 50-latków, którzy nigdzie pracy nie mogą znaleźć.

To właśnie burmistrz Radzynia wydaje się dziś być najbardziej oburzony tym, że władze województwa rozpoczęły walkę z wiatrakami. Do Samorządowego Kolegium Odwoławczego wpłynęły już dwie

skargi

z Radzynia na nieuzgodnienie przez służby marszałka miejscowych planów, przygotowanych właśnie pod wiatraki.

<!** Image 8 align=none alt="Image 173405" sub="Krzysztof Prasałek, prezes PSEW, i akustyk Włodzimierz Bandera podczas pomiaru hałasu pod wiatrakiem w Głuchowie. Wynik? Zawsze poniżej dopuszczalnej normy. Fot. Adam Zakrzewski">- Mamy też skargę z gminy Książki - przyznaje Sylwester Gawryszewski, etatowy członek kolegium. - Odmowa uzgodnienia całkowicie blokuje plany. Trzeba podkreślić, że brakuje tu precyzyjnych kryteriów. Nie ma reguł, na których można byłoby się oprzeć, a uwagi marszałka wydają się mało konkretne, bo brakuje rozporządzeń i aktów prawnych w tej sprawie. Trudno, oczywiście, przesądzać już dziś, ale wydaje się wysoce prawdopodobne, że kolegium stanie po stronie gmin. Oznaczać to może, że zamiast marszałka, plany miejscowe uzgadniać będzie SKO. Mamy do tego prawo.

To woda na młyn wiatrakowych inwestorów, którzy w swych opracowaniach próbują przemycać tezę, w myśl której Kujawsko-Pomorskie, za sprawą marszałka o zdecydowanych poglądach na temat wiatraków, stacza się do poziomu zaścianka. Jako ewenement na skalę ogólnopolską uznaje się wyrażone wprost

stanowisko zarządu

województwa wobec energetyki wiatrowej. Wyznaczono w nim obszary wyłączone z lokalizacji elektrowni wiatrowych. Poza obszarami cennymi przyrodniczo, krajobrazowo i gospodarczo zaliczono do nich strefy chroniące trasy przelotu ptaków: po 10 kilometrów w obie strony od osi Wisły, po 8 od Brdy i Drwęcy i po 6 od Noteci i Kanału Bydgoskiego. Ponadto, co najbardziej boli inwestorów, przyjęto strefę ochronną 1000 metrów od budynków mieszkalnych. Ich zdaniem, obostrzenia te uniemożliwiają postawienie kolejnych wiatraków w województwie.

<!** Image 4 align=none alt="Image 173399" sub="Włodzimierz Bandera podczas zebrania w Orzechówku, gdzie Nowa Energia przekonywała rolników do wiatrowej inwestycji. Fot. Jacek Kiełpiński">- Zapytajcie marszałka, czemu się tak zawziął na technologię wiatrową - podkręcał dziennikarzy prezes Prasałek pod wiatrakiem w Głuchowie.

Właśnie? Czemu?

- Bo jestem z wykształcenia biologiem - odpowiada wprost Piotr Całbecki, marszałek województwa. - Interesuję się wpływem tych urządzeń od dawna, czytam artykuły naukowe na ten temat, dokumenty, staram się być na bieżąco. Wiatraki oddziałują na przyrodę i na ludzi. Wokół nich tworzą się pustynie ornitologiczne, wyjaławia się gleba. Niszczą też krajobraz, który jest integralną częścią środowiska naturalnego. A wszystko to dla doraźnych korzyści. Szkoda, że dopiero w tej chwili próbuje się stworzyć

normy prawne

dotyczące tej dziedziny.

Marszałek przyznaje, że przygotowywane są odpowiednie zapisy na poziomie wojewódzkiego planu zagospodarowania przestrzennego, ich uzasadnieniem zajmują się naukowcy z Polskiej Akademii Nauk. Po pierwsze jednak liczy na przygotowywaną ustawę, dotyczącą odnawialnych źródeł energii, która ma dać marszałkom w całej Polsce narzędzie do skutecznej obrony przed wiatrakową inwazją. Zdaje sobie też sprawę, że obecnie podejmowane działania, czyli negatywne opiniowanie miejscowych planów, mogą nie wystarczyć.

<!** Image 3 align=none alt="Image 173399" sub="Prezes Nowej Energii, Marek Trepka, w świetlicy w Orzechówku tłumaczy, jakie korzyści niesie energetyka wiatrowa Fot. Jacek Kiełpiński">- Oczywiście wiem, że jeśli władze gminy się uprą, to i tak nowe wiatraki powstaną. Ale wtedy pełna odpowiedzialność moralna spadnie na konkretnego wójta - kończy marszałek.

Co ciekawe, wiatraki choć często ogromne i widoczne z wielu kilometrów,

trudno policzyć.

Powstawały bowiem w różnych uwarunkowaniach, czasami nawet (zupełnie niesłusznie) jako inwestycje celu publicznego. Zdaniem prezesa Prasałka, w Kujawsko-Pomorskiem jest ich 180. Zdaniem służb marszałka około 300. Energa, operator działający po prawej stronie Wisły, doliczyła się 120 obiektów, a Enea, po lewej stronie Wisły - 63 farm, liczących po 2-3 wiatraki. Wszyscy zarazem przyznają, że skądś słyszeli o planach - inwestorzy mają podobno zamiar dostawić jeszcze 900 wiatraków. I to tych największych.

Po obu stronach frontu przyznają, że do rozmów bezpośrednich dotąd nie dochodziło. Tu każdy ma swoje przekonania co do wiatraków, każdy podpiera się „swoimi” naukowcami. Słuchając na przykład akustyka Włodzimierza Bandery, związanego z lobby wiatrakowym, dojść można do wniosku, że trudno o cichsze urządzenie niż wiatrak, bo dowodzi tego precyzyjna aparatura pomiarowa. Nijak się ma do tego opinia państwa Cybulskich mieszkających pod wiatrakiem w Brąchnówku, zapewniających, że gdy wieje od jego strony, to na podwórku sobie nie pogadają, bo... oni aparatury nie mają.

Druga strona przytacza z kolei badania niemieckie, dotyczące wpływu turbin wiatrowych na psychikę człowieka. Mówi o słynnym migotaniu cieni stającym się zjawiskiem coraz lepiej poznanym i rozumianym nawet przez tych, którzy zjawiska tego jeszcze nie doświadczyli.

Jeden argument, zdaniem zwolenników energii wiatrowej, musi jednak przeważyć. Czy tego chcemy, czy nie, jesteśmy skazani na rozwój energetyki wiatrowej, bo przecież w 2020 r. aż 15 procent energii musi pochodzić ze źródeł odnawialnych, a najlepszym z nich ma być wiatr. Władze województwa podkreślają, że odnawialne źródła energii leżą im na sercu, ale zamiast elektrowni wiatrowych wolałyby wspierać energetykę wodną czy choćby biogazownie.

A dlaczego inwestorzy, wiedząc o tym, z wiatraków nie rezygnują? Bo wiatr przynosi najszybciej największe

zyski.

- Po pierwsze, inwestor wiatrowy ma pierwszeństwo i pewność zbytu energii - wylicza Agnieszka Głośniewska z Urzędu Regulacji Energetyki. - Po drugie, zarabia podwójnie, bo około 200 zł za megawatogodzinę, plus drugie tyle na zielonym certyfikacie, czyli świadectwie pochodzenia z odnawialnego źródła, którym się handluje.

- Wiatraki to świetny interes, bo udzielamy na takie inwestycje korzystnej pożyczki do 75 proc.wartości, a zyski są już w pierwszym roku eksploatacji turbin - dodaje Witold Maziarz z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska.

A najważniejszy ma być tzw.

trend,

czyli kierunek wskazywany nam przez Unię Europejską. Pod przyszłe, mnożące się farmy wiatraków Energa wybuduje nawet elektrownię gazową w Grudziądzu o mocy 800 megawatów. Beata Ostrowska, rzecznik operatora, przyznaje, że zadaniem tej inwestycji będzie równoważenie spadków mocy energii, pochodzącej z wiatraków, rozstawionych w całym pasie nadmorskim i Polsce północnej w sytuacji, gdy przestanie wiać. Wiatraki przecież mają zdobyć Polskę niezależnie od nieprzychylnego im, złego wręcz, klimatu w Kujawsko-Pomorskiem, fatalnych odczuć mieszkających pod nimi ludzi, którzy plują sobie w brodę, że w porę nie protestowali i dziesiątków filmów na YouTube, pokazujących, jakim są utrapieniem.


Fakty

Wojna w Internecie

Zwolennicy i przeciwnicy rozwoju energetyki wiatrowej ścierają się w sieci. Wśród wielu stron poświęconych tej sprawie wyróżnia się www.psew.pl, prowadzona przez Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej. Znalazła się tu, m.in., długa lista korzyści płynących z tego sposobu pozyskiwania energii (po pierwsze, poprawa jakości powietrza). Przeciwnicy wiatraków określani są tu jako nawiedzeni ekolodzy, wręcz ekoterroryści.

Drugą stronę reprezentuje www.stopwiatrakom.eu. Są tu opracowania dotyczące syndromu turbin wiatrowych (zawroty głowy, problemy ze snem, szum w uszach, przyspieszone bicie serca), migotania cieni (utrata równowagi, mdłości, objawy podobne do choroby lokomocyjnej). Znaleźć też można filmy prezentujące wiatraki w sytuacjach ekstremalnych (wichura, oblodzenie), a także kolizje ptaków z tymi konstrukcjami.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski