Potężny podmuch wiatru podniósł w górę samolot i rzucił go na stojące w hangarze szybowce. - To, co się działo, przypominało film katastroficzny - mówią ci, którzy widzieli nawałnicę.
<!** Image 2 align=right alt="Image 91213" sub="Ze wstępnych szacunków aeroklubu wynika, że naprawa zniszczeń spowodowanych przez huragan, który przeszedł nad Inowrocławiem, kosztować będzie co najmniej 900 tysięcy złotych. Każdy z samolotów trzeba będzie poddać dokładnemu przeglądowi. Naprawy wymaga również dach hangaru. / Fot. Maciej Piątek">- Wiatr dął z taką siłą, że wyrwał członkom klubu z rąk samolot „Jak-12”, który próbowali umieścić w hangarze, uniósł go w górę i rzucił nim jak zabawką na stojące pod dachem szybowce. Piloci, na widok nadciągających chmur, zdążyli wylądować, jednak zabrakło im dosłownie kilku minut, by wciągnąć samoloty i szybowce do hangaru - mówi dyrektor Aeroklubu Kujawskiego, Jarosław Rogowski, który wciąż nie może się otrząsnąć po huraganie, który w piątkowe popołudnie nawiedził Inowrocław.
Zdaniem pilotów, nic nie zapowiadało, że nawałnica będzie miała aż tak gwałtowny przebieg. Jeszcze w ciągu dnia szybowce spokojnie wznosiły się nad Inowrocławiem.
<!** reklama>- Był tak silny wiatr, że drzewa wyginały się we wszystkie strony. Najpierw zobaczyliśmy tumany białego kurzu, a po chwili deszcz zaczął tak lać, że nic nie było widać z odległości kilku metrów - relacjonuje przebieg zdarzeń jeden z członków klubu.
Ze wstępnych szacunków wynika, że straty wynoszą co najmniej 900 tysięcy złotych. Każdy ze zniszczonych samolotów trzeba poddać dokładnemu przeglądowi. Z dwunastu, którymi dysponuje Aeroklub Kujawski, bez szwanku po piątkowej nawałnicy wyszły tylko trzy. Samolot, Jak-12, ma natomiast zgnieciony ogon.
<!** Image 3 align=left alt="Image 91213" >- Odbudowa szybowców potrwa pewnie dwa, a może trzy lata. Najpierw musimy jednak zająć się naprawą dachu. Trzeba położyć 600 metrów blachy falistej. Niestety, hangar w przeciwieństwie do samolotów i szybowców nie był ubezpieczony. Czekamy więc na ludzi dobrej woli, którzy pomogą nam go przykryć - mówi Jarosław Rogowski.
Pomoc dla zniszczonego aeroklubu deklaruje miasto. Wczoraj tuż po nawałnicy wiceprezydent Wojciech Piniewski przybył na ulicę Toruńską, by zobaczyć, jak wielkie są zniszczenia
- To, co się stało, to dramat. Po raz pierwszy spotykamy się z takim kataklizmem. Jestem w kontakcie z prezesem Stanisławem Kowalewskim i na pewno udzielimy klubowi pomocy prawnej. Jeśli tylko miasto będzie miało możliwości prawne i finansowe, to pomożemy w odbudowie hangaru – zapowiada prezydent Ryszard Brejza.
Za naszym pośrednictwem dyrektor aeroklubu Jarosław Rogowski dziękuje dowódcy i żołnierzom z 56. Kujawskiego Pułku Śmigłowców Bojowych oraz inowrocławskim strażakom za pomoc w usuwaniu strat. Szybowce, które zostały bez dachu, znalazły tymczasowe schronienie na lotnisku wojskowym.