Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Warsztaty... z torbą na głowie

Katarzyna Karwat
Gdzie można zjeść pierogi? Jak trafić do hotelu? Z gradem takich i podobnych pytań musiała zmierzyć się Paulina Kasza.

Gdzie można zjeść pierogi? Jak trafić do hotelu? Z gradem takich i podobnych pytań musiała zmierzyć się Paulina Kasza. <!** Image 2 align=none alt="Image 194254" sub="Fot. Archiwum">

Licealistka z Koronowa była wolontariuszką miejską w Gdańsku podczas Euro 2012.

Do domu wróciła niemal prosto na rozdanie świadectw, po blisko miesięcznej nieobecności, wioząc nieoceniony bagaż doświadczeń. Program Wolontariat Miejski Euro 2012 zaczął się szkoleniami, które choć często trwały po osiem lub nawet dziewięć godzin, były bardzo ciekawe. - Najbardziej podobały się warsztaty z komunikacji interpersonalnej, na których uczyliśmy się między innymi, jak postępować z osobami niewidomymi - opowiada Paulina. - Parami przechadzaliśmy się po całym budynku - „niewidomy” z torbą na głowie i jego przewodnik. Wtedy ktoś powiedział, że kiedy człowiek założy torbę na głowę, to mu się od razu zmienia punkt widzenia. Coś w tym naprawdę jest.  

Praca na gdańskim Dworcu Głównym okazała się sporym zaskoczeniem. Wolontariusze mieli udzielać informacji na temat Euro, a już wkrótce odpowiadali na pytania o to, gdzie znajdują się poszczególne hotele, gdzie można zjeść pierogi, czy (w przypadku zwłaszcza kibiców z Irlandii) wypić dobre piwo. - Przekonaliśmy się, jak bardzo znany na świecie jest Lech Wałęsa i „Solidarność” - mówi Paulina. - Wbrew pozorom historia Polski wcale nie jest obca turystom.

Bycie wolontariuszem nie polegało jednak wyłącznie na udzielaniu informacji. Często należało też rozstrzygać konflikty między pracownikami InterCity a podróżującymi oraz kupować im bilety. Ale za to jak przyjemnie było usłyszeć po polsku „dziękuję bardzo” od Hiszpanów czy Chorwatów! Któregoś dnia jakiś Irlandczyk tak wyraźnie powiedział „dzień dobry, pomożecie mi?”, że zmyleni jego wymową wolontariusze zaczęli mówić do niego& po polsku. 

Choć w Gdańsku była strefa kibica, dużo wolontariuszy oglądało mecze w Centrum Wolontariatu. Tam też odbywały się zajęcia dodatkowe i tzw. wieczory integracyjne. Największym powodzeniem cieszył się chill zone - pomieszczenie z ekranem, piłkarzykami i dużymi poduchami, które świetnie sprawdzały się także jako łóżka. - Nasze prycze nie były zbyt wygodne - śmieje się Paula. - Serwowane nam obiady nie były złe, ale jeśli komuś nie smakowały, mógł najeść się porządnie i tanio w barach mlecznych - te gdańskie są oblegane niczym najlepsze restauracje. Najbardziej tęskniłam za domowymi zupami!

Jak podkreśla „nasz człowiek” na Euro 2012, choć z definicji wolontariat jest działaniem nieodpłatnym, to korzyści z niego płynących nie da się wycenić: rozpoczynając od przywileju udziału w koncertach w strefie kibica czy treningu reprezentacji Niemiec, kończąc na wspólnym spędzaniu czasu z grupą fantastycznych ludzi z dosłownie całego świata.

- Pozostał mi pamiątkowy strój, fotografie i mnóstwo znajomych, dzięki którym Euro 2012 będę wspominać wyłącznie pozytywnie - podsumowuje Paulina Kasza.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!