https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wandale, gapowicze i inne zakały

Wierzyciele i ci, którzy ścigają wszelkiej maści dłużników, mówią, że pasożytniczy styl życia to nie kwestia biedy, tylko ludzkiej natury.

Wierzyciele i ci, którzy ścigają wszelkiej maści dłużników, mówią, że pasożytniczy styl życia to nie kwestia biedy, tylko ludzkiej natury.

<!** Image 3 align=right alt="Image 110374" sub="Zarząd Dróg Miejskich i Komunikacji w Bydgoszczy apeluje, aby nie pozostawać obojętnym wobec aktów wandalizmu Fot. Tadeusz Pawłowski">Jaki można mieć pożytek z autobusowego rozkładu jazdy, oblanego plastikiem? Albo jaką korzyść może przynieść porysowanie ścian i siedzeń tramwaju czarnym pisakiem? Trudno o sensowną odpowiedź, łatwiej natomiast obliczyć straty, jakie powoduje działalność wandali komunikacyjnych. W miastach takich jak Toruń czy Bydgoszcz wydaje się rocznie ponad 200 tysięcy złotych na naprawę szkód, wyrządzanych firmom komunikacji miejskiej.

- W Toruniu ginie codziennie około dziesięciu rozkładów jazdy. Po co to komu? - nie może zrozumieć Krzysztof Przybyszewski, kierownik Działu Kontroli toruńskiego Miejskiego Zakładu Komunikacji. - Zauważyliśmy, że najczęściej znikają rozkłady, w których wprowadziliśmy zmiany. Może ludziom nie chce się przepisywać i wolą odkręcić tabliczkę? Ale przecież wystarczy wejść do Internetu - dodaje.

Tabliczki z godzinami odjazdu to tylko ułamek strat. Porysowane i pomalowane pojazdy, poniszczone wykładziny i siedzenia, pourywane kasowniki, powybijane szyby w wiatach przystankowych, połamane ławeczki - to w skrócie wykaz działań miejskich chuliganów.

<!** reklama>- Tramwaj linii numer osiem był w trasie tylko dwie godziny. Dopiero co został naprawiony i wyczyszczony. Jak wrócił, to płakać się chciało, tak był pomazany. Pisaki są najgorsze - ubolewa Jan Ciechomski, kierownik Zakładu Tramwajowego Miejskich Zakładów Komunikacyjnych w Bydgoszczy. Od początku tego roku wandale zdążyli dokonać spustoszenia w piętnastu bydgoskich tramwajach, co kosztowało kasę gminy prawie 3 tysiące złotych. Klosze, siedzenia, dwie szyby, jeden kasownik - to bilans strat. - Jednego złapaliśmy. Ma szesnaście lat. Rodzice za niego zapłacili. Trzysta pięćdziesiąt dwa złote - Ciechomski przyznaje, że to rzadkość. W ubiegłym roku, mimo że w niektórych pojazdach znajdują się kamery, udało się złapać tylko dwóch wandali.

W 2008 roku do kujawsko-pomorskiej policji dotarło prawie 9 tysięcy zgłoszeń dotyczących uszkodzenia mienia. Wykryto blisko 30 procent sprawców, co nie jest wynikiem imponującym, zważywszy na to, że wiele aktów dewastacji dokonywanych jest w polu widzenia kamer. System monitoringu często okazuje się bezskuteczny ze względu na słabą jakość zdjęć. Chuligani, którzy w styczniu br. zniszczyli rzeźbę „Jesień” w ogrodzie botanicznym w Bydgoszczy zostali zarejestrowani przez kamerę, ale nic to nie dało. Mimo obróbki cyfrowej zdjęć policyjni specjaliści kryminalistyki zobaczyli tylko rozmyte, zakapturzone sylwetki. Na ochronę nie może też liczyć znajdująca się pod okiem kamery, w dodatku w centrum miasta, figura kryptologa Mariana Rejewskiego. Wandale niszczą ją systematycznie, wyrywając rzeźbie pióro, notatnik lub malując po niej.

Miejska kasa cierpi nie tylko przez niszczycieli. Aż trudno uwierzyć, że w miastach wielkości Torunia i Bydgoszczy łapanych jest miesięcznie po kilka tysięcy gapowiczów. Przy czym mandaty za jazdę bez ważnego biletu płaci mniej niż połowa z nich. Mimo to jest to kwota imponująca. - W ubiegłym roku wyniosła w Bydgoszczy 1,4 miliona złotych. Z roku na rok ściągalność mandatów rośnie. Ale nie chodzi nam o to, by w ten sposób zarabiać. Kontrolerzy w tramwajach i autobusach to prewencja, której skutkiem ma być lepsza sprzedaż biletów - Magdalena Kaczmarek z bydgoskiego Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej przyznaje, że sprzedaż biletów z każdym rokiem nieznacznie rośnie.

Gapowicz, który zwleka z uregulowaniem mandatu powinien się liczyć z tym, że w końcu zapuka do niego komornik, a informacja o jego zobowiązaniu znajdzie się w Krajowym Rejestrze Długów.

- Wstawiliśmy do rejestru już około 100 tysięcy pasażerów, którzy jechali pociągiem bez ważnego biletu i nie zapłacili kary. Przeważają młodzi ludzie w wieku 16-29 lat. Ich długi możemy także sprzedać firmie windykacyjnej - nie ukrywa Aniela Walczak, dyrektor Biura Windykacji Należności Przewozowych w Gnieźnie.

Na swój sposób próbują dochodzić swoich należności spółdzielnie mieszkaniowe. Jeśli na niepłacących czynszu nie zrobi wrażenia groźba znalezienia się w spisie dłużników, do którego może zajrzeć każdy członek spółdzielni, zawsze pozostaje eksmisja.

- W tej chwili 56 rodzin ma wyroki eksmisyjne. Czekamy na przydział gminnych lokali socjalnych - zastępca prezesa Fordońskiej Spółdzielni Mieszkaniowej w Bydgoszczy Grzegorz Banach nie chce robić „reklamy” dłużnikom rekordzistom. Przyznaje jedynie, że niektóre kwoty zaległości sięgają kilkudziesięciu tysięcy złotych i że długi ma co dziesiąty lokator.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski