Sprawa zaczęła się w listopadzie 2012 roku, kiedy Bogdan Dylewski, emerytowany żołnierz, postanowił wziąć 10 tys. zł pożyczki w parabanku Pomocna Pożyczka (dawniej PKF Skarbiec).
- Zachęciły mnie niskie raty, rzędu 720 złotych, o około 100 złotych niższe od ofert bankowych. Miałem najpierw wpłacić 6 procent tej kwoty tytułem opłaty manipulacyjnej. Po dwóch tygodniach otrzymałem informację, że nie spełniam warunków i kredytu nie dostanę - mówi Bogdan Dylewski. Pieniędzy mu nie zwrócono. W podobnej sytuacji znaleźli się inni klienci Pomocnej Pożyczki.
Mechanizm zarabiania na „pożyczkach” jest prosty, a osoby, do których są adresowane, w większości nie potrafią się bronić - są starsze, bez dostępu do Internetu, a informacje o działalności parabanków znaleźć można głównie w sieci.
[break]
Tysiące pokrzywdzonych?
Zdaniem bydgoszczanina, który sprawę dokładnie śledzi, w całym kraju mogą być tysiące pokrzywdzonych. - Wiem o mieszkańcu Torunia, który powiesił się na klamce i zostawił list, że to z powodu utraty pieniędzy w parabanku - dodaje bydgoszczanin.
Dzięki pomocy prawników, sprawa wytoczona firmie przez poszkodowanego skończyła się jego wygraną w sądzie - odzyskał 1800 zł od „Pomocnej Pożyczki.” Trwało to 15 miesięcy...
Dylewski poszedł na wojnę z Pomocną Pożyczką. Aby ją udokumentować, założył blog pod adresem www.skarbiecoszustwa.blog.onet.pl. Opublikował na nim, między innymi, zeznania dwóch agentów parabanku oraz swoje zeznania w celu ukazania rozbieżności i... bezradności bydgoskiej prokuratury, która dwa razy umarzała sprawę. Ostatecznie sąd nakazał jej przeprowadzenie śledztwa.
Śledztwo przekazane zostało szybko do prokuratury w Gdańsku. Jednocześnie pan Bogusław pozwany został przez firmę. Pierwszy pozew złożony został przez samą korporację, drugi - przez jednego z jej szefów.
- W tym drugim postępowaniu jestem już po pierwszej rozprawie, pojednawczej - informuje Bogusław Dylewski. - Prawnik, który reprezentował firmę, nie zaproponował żadnej ugody, więc widać, że rozprawa odbyła się tylko dlatego, że musiała się odbyć. Kolejna w grudniu.
Firma zarzuca Dylewskiemu, że ją szkaluje, przez co spadły jej obroty. Blog, na którym Dylewski informował o działaniach firmy, został zablokowany.
Zakończyła się natomiast sprawa, którą panu Bogusławowi wytoczyła bydgoska prokuratura, stawiając mu zarzut rozpowszechniania informacji z postępowania przygotowawczego, za co grozi kara 2 lat więzienia. Ostatecznie sąd oddalił zarzuty, a decyzja jest już prawomocna.
Bogdana Dylewskiego z jednej strony to cieszy, z drugiej - nadal spędza sen z powiek. - Ja w tej całej sprawie największy żal mam właśnie do prokuratury i policji. Jak to jest możliwe w państwie prawa, którym się mienimy, że - mimo tysięcy poszkodowanych - nic z tym nie zrobiono? Do dziś zgłosiło się do mnie około 450 osób poszkodowanych przez „Pomocną Pożyczkę”. Suma pieniędzy przez nie straconych to niemal dwa miliony złotych.
Coraz więcej odważnych
Tymczasem do pana Bogdana wciąż zgłaszają się nowi oszukani z całego kraju. Jak twierdzi mężczyzna, stał się społecznym adwokatem pokrzywdzonych, za którymi od 2002 roku (odkąd działa firma) nie potrafiło ująć się państwo. - Przy tej aferze Amber Gold to pikuś - dodaje Bogdan Dylewski. - Ostatnio firma zmieniła nazwę. Nie nazywa się już „Pomocna Pożyczka”, ale „Pożyczki Gotówkowe”. Mechanizm ten sam, poszkodowani podobni. Większość z nich boi się przyznać rodzinie i znajomym do swej naiwności - na szczęście coraz więcej jest takich, którzy zdecydowali się walczyć o swoje pieniądze.
Na kolejnym blogu założonym przez pana Bogdana: skarbiecoszustwa.blogspot.com można przeczytać nowe wpisy.
Z kierownictwem firmy nie udało się nam skontaktować.
