Rosyjscy przestępcy dostaną 200 tys. rubli (nieco ponad 2 800 funtów) i obietnicę amnestii, jeśli pojadą walczyć na Ukrainie.
Warunek otrzymania nagrody jest jeden: muszą walczyć sześć miesięcy i …. przeżyć. W ten sposób władze próbują zachęcić więźniów do walki na Ukrainie. Rekrutacje prowadzi się m. in. w koloniach karnych w Petersburgu. Skazańcom mówi się, że pojadą na pierwszą linię frontu by ścigać „nazistów” na Ukrainie. W rzeczywistości będą tylko mięsem armatnim.
Wagnerowcy powiązani z Kremlem
Za akcją rekrutacyjną stoi prywatna firma wojskowa Wagner, która działa wspólnie z siłami zbrojnymi Putina i ma powiązania z Kremlem. Według doniesień niezależnych rosyjskich mediów Istories jest w to również zaangażowana Rosyjska Służba Bezpieczeństwa (FSB). Krewny jednego ze skazanych mówił Istories, że tzw. inspektorzy byli w kolonii karnej Jablonewka w Petersburgu, rozmawiali z więźniami i prosili ich o „obronę Ojczyzny”
Zapewniali, że wróci do domu ok. 20 proc. rekrutów. Rodzinom zabitych obiecano odszkodowanie. Początkowo rekrutację kierowano tylko do tych, którzy odbyli wcześniej służbę wojskową. Teraz droga jest otwarta dla wszystkich, z wyłączeniem tych, którzy dostali wyroki od 20 lat wzwyż.
Istories podało, że 200 osób chciało się zarejestrować, ale ostatecznie zdecydowało się na udział w wojnie 40.
Skazanym mówi się otwarcie, że pojadą na Ukrainę bez dokumentów i odznak, a jeśli zginą, ich ciała nie zostaną przekazane krewnym.
