To efekt akcji pod hasłem „Zwolnij - (prze)żyj”, prowadzonej wspólnie przez operatora autostrady i komendy wojewódzkie policji w Gdańsku i Bydgoszczy.
- Skierowana jest ona do kierowców nieprzestrzegających dozwolonej prędkości, a tym samym stwarzających śmiertelne niebezpieczeństwo, zarówno dla siebie, jak i innych uczestników ruchu. Policja zamierza uświadamiać kierowców o zagrożeniach na drodze, wynikających ze zbyt dużej prędkości, a Gdańsk Transport Company SA przygotowała ulotki, które będą wręczane kierowcom, którzy przekroczyli dozwoloną na autostradzie prędkość 140 kilometrów na godzinę - mówi Anna Kordecka z Gdańsk Transport Company SA.
Autostrady to cały czas najbezpieczniejsze z dróg, ale i na nich zdarzają się wypadki. Również tragiczne.
- W ubiegłym roku na autostradzie AmberOne zginęły 3 osoby. Na szczęście od początku stycznia do końca czerwca nie doszło jeszcze do takiego zdarzenia, które niosłoby za sobą ofiary śmiertelne. W tym czasie w wypadkach ranne zostały 44 osoby - dodaje Anna Kordecka.
Rośnie niestety nieco liczba stłuczek. - Na odcinku autostrady A1, przebiegającym przez województwo kujawsko-pomorskie, doszło od początku czerwca tego roku do 20 lipca do 99 stłuczek. W tym samym czasie w ubiegłym roku było ich o kilkanaście mniej - mówi Monika Chlebicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Bydgoszczy.
Przykładem tego, jak łatwo na autostradzie o karambol z udziałem wielu aut, niech będą wydarzenia sprzed kilkunastu dni. Wtedy na odcinku autostrady A1 pomiędzy Kowalem a Włocławkiem doszło do kolizji 6 samochodów.
A wszystko zaczęło się od tego, że między pasami drogi paliła się trawa i w związku z tym było dużo dymu. Jeden z kierujących - jadący w stronę Łodzi - przejeżdżając przez chmurę dymu poruszał się być może za szybko, przestraszył się, że nic nie widzi i stracił panowanie nad autem. Uderzył w barierkę. Kolejne auta zaczęły gwałtownie hamować i próbować zmieniać pasy ruchu. I to doprowadziło do kolejnych stłuczek.
Na szczęście nikt z ludzi nie ucierpiał. Ale na miejsce musieli przyjechać strażacy i ruch na drodze był przez pewien czas ograniczony do jednego pasa. W tym zdarzeniu nie było rannych, między innymi dlatego, że wszyscy podróżujący autami uczestniczącymi w tej kolizji mieli zapięte pasy bezpieczeństwa.