https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W szkole razem przy stole

Iwona Matusiak
Dożywianie dzieci w szkołach to obowiązek każdej gminy. Jak się jednak okazuje, nie każdy chce z takiej pomocy korzystać, niektórych trzeba nawet namawiać.

Dożywianie dzieci w szkołach to obowiązek każdej gminy. Jak się jednak okazuje, nie każdy chce z takiej pomocy korzystać, niektórych trzeba nawet namawiać.

<!** Image 2 align=none alt="Image 179812" sub="Wspólny posiłek powinien zbliżać do siebie dzieci i być okazją do wspólnego spędzania czasu / Fot. Grzegorz Olkowski">Wnioski można składać przez cały rok i na pewno nikt nie pozostanie bez pomocy. Na ten cel każda gmina ma zaplanowane pieniądze i choć stawki co roku są coraz wyższe, to środków nie zabraknie. W gminie Łabiszyn akcja dożywiania ruszyła w połowie września, pomocą objętych zostało 248 dzieci.

- W ubiegłym roku stawka żywieniowa za dzień wynosiła 1,7 zł, a w tym roku - 2 zł. Wiadomo, że wszystko drożeje, więc te stawki też co roku są coraz wyższe - mówi Beata Januszkiewicz, kierowniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Łabiszynie.<!** reklama>

W Żninie są one uzależnione od tego, czy w szkole znajduje się stołówka. Jeżeli tak, to dzienny koszt wyżywienia dzieci wynosi 2,5 złotego, jeżeli takiego miejsca nie ma, to 2,8 zł, natomiast w przedszkolu są to 3 zł.

Składane wnioski, o ile spełniają wymogi formalne, zawsze są rozpatrywane pozytywnie. Czasami jednak problem polega na tym, że nie każdy z takiej pomocy chce skorzystać, choć oczywiście jak najbardziej kwalifikuje się do otrzymania posiłku.

- Mamy problem w Zespole Szkół Ponadgimnazjalnych w Piechcinie, gdzie musimy wręcz zachęcać osoby, które mogłyby otrzymać posiłek do tego, by z naszej oferty skorzystały - mówi Dorota Dokładna, dyrektorka Miejsko-Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Barcinie. - W ubiegłym roku mieliśmy bardzo nieliczną grupę uczniów objętych programem dożywiania, ale mamy nadzieję, że w tym roku uda nam się zebrać chociaż te kilka osób - dodaje.

Problem dotyczy głównie starszej młodzieży, która po prostu wstydzi się korzystać z posiłków finansowanych przez ośrodki pomocy społecznej.

- W naszej szkole ponadgimnazjalnej nie prowadzimy akcji dożywiania. Rodzice w tym przypadku korzystają raczej z zasiłków celowych i to jest właśnie taki zamiennik. Trzeba trochę wczuć się w sytuację ucznia - mówi Beata Januszkiewicz.

Najlepszym wyjściem z sytuacji jest, aby wszystkie dzieci jadły razem i to samo. Jak się okazuje, jest to możliwe, choć niełatwe do osiągnięcia. W Zespole Publicznych Szkół nr 1 w Żninie sporą grupę uczniów stanowią ci, którzy otrzymują dofinansowanie, ale nie jest to jedyne źródło zdobywania pieniędzy.

- Sami też piszemy projekty, żeby zdobywać pieniądze na posiłki dla pozostałych uczniów, głównie tych, którzy nie załapują się na program rządowy. Jest też program owoce w szkole, mleko w szkole, mamy również pojedynczych sponsorów - informuje Jacek Pietraszko, dyrektor placówki. - Efekt jest taki, że wszyscy jedzą wspólnie, takie same posiłki - dodaje.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski