Marta Urbańska jest dobrym przykładem na to, że w każdym momencie można zmienić dyscyplinę sportu. Przez wiele lat trenowała siatkówkę. Od maja 2013 roku postawiła na wiosła. I już są pierwsze osiągnięcia. W Poznaniu w finale bydgoskie wioślarki, z Martą w składzie, pokonały UMK Energę Toruń i AZS AWF Kraków.
Zdobycie mistrzostwa było dla was trudnym zadaniem?
Uważam, że zrobiłyśmy to, co do nas należało. Trochę musiałyśmy się zgrać i popłynąć swoje. To przyniosło efekt. Cieszę się, ponieważ to mój pierwszy złoty medal i od razu w seniorkach.
A jakie wyniki osiągałaś w juniorkach?
W Kruszwicy na młodzieżowych mistrzostwach Polski zdobyłam brązowy krążek w czwórce bez sterniczki, a rok temu na mistrzostwach kraju na długim dystansie, w czwórce podwójnej wywalczyłam srebro.
W jakiej konkurencji czujesz się najlepiej?
W czwórce bez sterniczki. Pływam w takiej osadzie najdłużej. Lubię długie wiosła.
Wcześniej trenowałaś siatkówkę. Ile lat poświęciłaś na ten sport?
Zaczęłam od drugiej klasy szkoły podstawowej. Zamiłowanie do tej dyscypliny odziedziczyłam po rodzicach; mama trenowała siatkówkę w Pałacu, tata w Chemiku. Zresztą nie tylko oni, bo i mój brat również trochę biegał po parkiecie.
Co się stało po kilku latach, że postanowiłaś zrezygnować z dalszych zajęć?
Myślę, że nie osiągałam wyników, którymi można było się pochwalić. Tu o dobry rezultat było trudno. Rywalizuje mnóstwo drużyn z całej Polski. O medale trzeba ostro walczyć. Owszem, jak byłam młodsza, wiązałam z tą dyscypliną duże nadzieje. Nadszedł jednak moment, kiedy przestała mi ona sprawiać przyjemność. Nie grałam też zbyt często i stwierdziłam, że nie ma sensu się dalej męczyć. Po prostu się wypaliłam.
Dlaczego wybór padł na wioślarstwo?
Po roku przerwy, kiedy byłam w ostatniej klasie gimnazjum, zupełnie przypadkowo podeszła do mnie moja pierwsza trenerka, która robiła nabór do nowej klasy. Zapytała, czy nie chciałabym spróbować. Pojechałam raz na trening i tak już zostało. Moim nowym klubem został RTW Lotto Bydgostia. Przekonałam się, że są dyscypliny, w których można zacząć stosunkowo późno.
Ale z pewnością gra w siatkówkę ciebie ukształtowała, nauczyła dyscypliny, dążenia do celu, podejścia do sportu...
Na pewno tak. Tamte lata też okazują się pomocne, nabrałam doświadczenia. Każde zmierzenie się z przeciwnikiem uczy pokory, przyjmować zwycięstwa i porażki.
Wioślarstwo jest teraz twoją miłością?
Jest z pewnością bardzo wciągające. Teraz na poważnie myślę tylko o tym sporcie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Na razie muszę wszystko pogodzić ze studiami (młoda zawodniczka osiąga też bardzo dobre wyniki w nauce, swego czasu otrzymała stypendium Prezesa Rady Ministrów - dop. red.), co mnie trochę przeraża, lecz wierzę, iż uda mi się tak zorganizować czas, że sobie poradzę. Inne dziewczyny też sobie radzą.
Rodzice już nie mówią o siatkówce? Dopingują z brzegu...?
Odbierają wioślarstwo bardzo pozytywnie.
Czy twoim marzeniem jest z występ na igrzyskach olimpijskich?
Myślę, że każdego sportowca, więc u mnie nie jest inaczej.
W Lotto-Bydgostii marzyć o tym jest o tyle łatwiej, że macie z kogo brać przykład. Pewnie na niektóre koleżanki patrzysz z podziwem.
Są dla mnie wzorem. A już startując z nimi mogę się przekonać, ile jeszcze mi do nich brakuje.