- Nie chcemy mieszkać na wyrobisku - protestują mieszkańcy Osieka Wielkiego, wsi położonej w południowej części Puszczy Bydgoskiej. W okolicy wkrótce mają powstać cztery kopalnie żwiru.
<!** Image 2 align=right alt="Image 62197" sub="Teren żwirowiska w Osieku Wielkim jest pilnie strzeżony. / Zdjęcia: Filip Kowalkowski">Piaszczysta droga wije się przez suche sosnowe bory. Po kilkunastu kilometrach wylatuje na spory plac, pokryty rozjeżdżoną szlakówką.
- To takie nasze centrum - uśmiecha się Kazimierz Olszewski, sołtys Osieka Wielkiego, wioski zagubionej w Puszczy Bydgoskiej.
Z „centrum” drogi rozchodzą się we wszystkie strony świata. Tylko jedna, wąziutka, prowadząca w kierunku Rojewa, siedziby miejscowego Urzędu Gminy, jest utwardzona. Ci, którzy chcą dotrzeć do Solca Kujawskiego, Torunia albo pobliskich Cierpic czy Wielkiej Nieszawki, wyboru nie mają. W stronę krajowej dziesiątki przebić można się z Osieka tylko drogami leśnymi.
Słowo, które podnosi ciśnienie
Starszym mieszkańcom zdarza się ponarzekać. Twierdzą, że na takim wygnanowie żyje się ciężko. Joanna Sikorska, która na początku roku kupiła niewielkie siedlisko na obrzeżach Osieka, patrzy na to z nieco innej perspektywy. Dla niej miejsce jest absolutnie magiczne:
<!** reklama left>- Ta cisza - wzdycha. - Spokój. Jakby czas się tutaj zatrzymał... - kobieta urywa na widok załadowanych żwirem ciężarówek, które właśnie przejeżdżają obok, wzbijając tumany kurzu.
Żwir. To słowo podnosi w Osieku ciśnienie i temperaturę. Odkąd trzy lata temu w środku wsi uruchomiono wyrobisko, wydobycie żwiru stało się jednym z najbardziej gorących tematów. Kiedy zaś gruchnęła wiadomość, że w okolicy powstać mają cztery kolejne żwirownie, to bezapelacyjnie temat numer 1.
- Boże drogi, na taczkach nam cały Osiek wywiozą - załamuje ręce Zofia Zalech, mieszkanka wsi. - Całą wodę z okolicy ściągną do tych swoich wykopów. Już teraz z wodą przecież problemy straszne. To, co nasz hydrofor zaciąga, do niczego się nie nadaje. Rdzawe takie paskudztwo. Chcesz rosół ugotować, a wychodzi pomidorowa.
<!** Image 3 align=right alt="Image 62197" sub="Joanna Sikorska nie ma wątpliwości, że tam, gdzie chodzi o dużą kasę, zwykli ludzie i przyroda przestają się liczyć.">- Do reszty w pustynię tę naszą puszczę zamienią - zaciska zęby Czesław Zalech.
Puszcza Bydgoska to wielki, ciągnący się przez środek województwa kompleks leśny, porastający pola wydmowe, które przed wiekami stanowiły łachy tak zwanej prawisły. Chociaż puszcza dawno utraciła swój pierwotny charakter, stanowi bezcenny obiekt przyrodniczy - jest pozostałością dzikich puszcz średniowiecznych.
Obszar charakteryzuje bardzo niska roczna suma opadów. Mieszkańcy Osieka twierdzą, że pustynnienie terenu nabiera tempa i z roku na rok jest coraz bardziej odczuwalne.
- W przypadku Puszczy Bydgoskiej trudno mówić o pustynnieniu, ponieważ rośnie ona w przeważającej mierze na wydmach, czyli na piasku - uważa Marek Machnikowski, wojewódzki konserwator przyrody.
Ziemia coraz mniej urodzajna
Inaczej podchodzi do sprawy dr Lucjan Rutkowski z Instytutu Ekologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu: - Bory porastające piaszczyste wydmy rzeczywiście narażone są na wysychanie w niewielkim stopniu. Co innego, gdy mówimy o żyźniejszych terenach, rozlokowanych punktowo w południowej części Puszczy.
Chodzi tu właśnie o obszar Osieka Wielkiego, gdzie dominują gleby będące mieszanką piasku i próchnicy.
- W takich miejscach pustynnienie będzie odczuwalne - uważa dr Rutkowski. - Na skutek obniżania się poziomu wód gruntowych następuje bowiem degradacja warstwy próchniczej. Ziemia staje się po prostu coraz mniej urodzajna.
Czy otwieranie na terenie Osieka kolejnych żwirowni może przyspieszyć ten proces?
- To możliwe. Jednak bez szczegółowych badań trudno cokolwiek powiedzieć - zaznacza dr Andrzej Kentzer, kierownik Zakładu Hydrobiologii UMK. - Należałoby zrobić odwierty, przeprowadzić szczegółową ocenę oddziaływania na środowisko. Zresztą bez takiej oceny nie wolno prowadzić tego typu inwestycji.
<!** Image 4 align=left alt="Image 62200" sub="Na mapce, którą inwestorzy pokazali mieszkańcom Osieka, zaznaczono tylko część wydobywczych planów">Zapytaliśmy Zenona Polińskiego, jednego z przedsiębiorców przymierzających się do otwarcia żwirowni w Osieku, czy zlecał wykonanie takiej oceny?
- Nie zlecałem - odpowiada mężczyzna. - Staram się o uruchomienie żwirowni na obszarze mniejszym niż dwa hektary. Przy tak małej inwestycji ocena nie jest wymagana.
To prawda. Mieszkańcy wsi uważają jednak, że Poliński na dwóch hektarach nie poprzestanie.
- Kupił znacznie więcej ziemi w naszej wsi - twierdzi Kazimierz Olszewski. - Raczej nie po to, żeby tu zamieszkać.
Spytaliśmy i o to.
- Rzeczywiście, posiadam w tej okolicy więcej ziemi - przyznaje przedsiębiorca, zapewniając jednocześnie, że poza wspomnianą dwuhektarową działką nie zamierza kopać żwiru. - Myślę raczej o rekreacji.
Mieszkańcy nie wydają się przekonani. Zwłaszcza że oprócz Polińskiego żwir w Osieku zamierzają wydobywać również inni przedsiębiorcy. A o niekorzystnym oddziaływaniu żwirowni podobno można przekonać się już teraz.
- Od kiedy w Osieku działa żwirownia, poziom wody obniżył się w mojej studni o 20 centymetrów - twierdzi sołtys Olszewski. - Sąsiedzi mają podobne problemy. Łatwo sobie wyobrazić, co będzie, gdy rozkopią znacznie większy teren. Nie wspomnę już o tych ciężarówkach, które do reszty rozjadą nasze i tak fatalne drogi.
Działająca obecnie żwirownia mieści się na kilkuhektarowej działce. Podczas spotkania z mieszkańcami wsi, inwestorzy zainteresowani uruchomieniem kopalni wspominali o dodatkowych 35 hektarach.
- Zamiast analizy środowiskowej i rzeczowych argumentów usłyszeliśmy jakiś bełkot - opowiada Joanna Sikorska. - „No, wiecie, no, bo my tu, no... chcemy niejako zarobić” i inne kwiatki typu: „Czego wy chcecie, będziecie mieli ładne jeziorka”. Ręce opadają.
- Myśleli chyba, że trafili na bandę idiotów - denerwuje się, wspominając spotkanie Małgorzata Krawiec, kolejna mieszkanka Osieka niezadowolona z planowanych inwestycji. - Takiej buty i arogancji nie widziałam jak żyję.
Pod protestem w sprawie żwirowni podpisało się ponad stu mieszkańców Osieka i okolic. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że apetyty przedsiębiorców nie skończą się na wspomnianych 35 hektarach. W końcu boom budowlany trwa. Żwir sprzedaje się jak nigdy.
- Z tego, co wiem, mowa jest obecnie o 50 hektarach - twierdzi Błażej Mielcarek, wójt gminy Rojewo. - Jednak z formalnego punktu widzenia możliwa do realizacji jest obecnie jedynie koncepcja pana Polińskiego. Pozostałe stoją w sprzeczności z obowiązującym studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego.
Obawy wójta
Studium jednak ma zostać wkrótce zmienione. Gmina już ogłosiła przetarg na odpowiednie opracowanie.
- Moja podstawowa obawa dotyczy wywozu żwiru z Osieka - dodaje wójt. - Tamtejsze drogi nie są do tego przystosowane. Stąd moja negatywna opinia dla projektu koncesji pana Polińskiego.
Przedsiębiorca natychmiast złożył odwołanie. Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Bydgoszczy uchyliło decyzję wójta. Za kilka dni odbędzie sie w Rojewie rozprawa administracyjna, która rozstrzygnie, czy pierwsza z kilku projektowanych na terenie Osieka żwirowni zostanie uruchomiona.