https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W procesie w sprawie skatowania Wojciecha C. planowane są ostatnie przesłuchania

Jarosław Jakubowski
Gdy oskarżeni we wzmocnionej obstawie kroczyli korytarzem Sądu Okręgowego, wdowa po Wojciechu C. i jego matka czekały pod salą rozpraw. Ich twarze wyrażały ból pomieszany z odrazą
Gdy oskarżeni we wzmocnionej obstawie kroczyli korytarzem Sądu Okręgowego, wdowa po Wojciechu C. i jego matka czekały pod salą rozpraw. Ich twarze wyrażały ból pomieszany z odrazą Dariusz Bloch
Sąd Okręgowy w Bydgoszczy planuje jeszcze co najmniej jedną rozprawę, by przesłuchać świadków. Potem wyda wyrok wobec oskarżonych o śmiertelne pobicie na bydgoskiej starówce.

Pojawienie się dwóch oskarżonych - Klaudiusza W., pseudonim Dzida oraz Pawła B., pseudonim Gruby - poprzedziła forpoczta policyjnego konwoju. Funkcjonariusza sprawdzili, czy korytarz jest czysty (to znaczy, czy nie znajdują się tam kumple oskarżonych), a następnie oddzielili szpalerem publiczność.
[break]

Po chwili zjawili się sami „bohaterowie”. Niewysocy młodzieńcy, z których w oczy rzuca się przede wszystkim „Gruby”, pokryty tatuażami na ramionach, a na twarzy dumnie obnoszący więzienną łezkę. Jego kumpel „Dzida” rzucił tylko ironiczne spojrzenie w stronę fotoreporterów i pochylił głowę.
Tak zaostrzone procedury bezpieczeństwa zostały zarządzone przez prokuraturę. Na początku procesu oskarżeni lubili bowiem zakłócać porządek, wyzywając wulgarnie dziennikarzy i fotoreporterów. Ostro we znaki dawali się też kumple oskarżonych ze Śródmieścia.

Psychiatra jeszcze niegotowy

Sędzia Andrzej Rumiński nie miał tęgiej miny, bo niespodziewanie okazało się, że opinia biegłego psychiatry, niezbędna do zakończenia sprawy, nie jest jeszcze gotowa. Ponadto wystąpił błąd we wniosku obrony o przesłuchanie jednego z koleżków oskarżonych spod celi. Źle zapisano nazwisko. Wczoraj obrona naprawiła błąd, ale to znowu przedłuży proces o kolejne tygodnie.

Wniosek obrony zmierza do tego, żeby dowieść, iż to nie oskarżeni śmiertelnie pobili Wojciecha C. Tego rodzaju rewelację na jednej z poprzednich rozpraw przekazała matka Pawła B. Kobieta oświadczyła, że zna osobę, która z kolei jest znajomym świadka wiedzącego, kto jest sprawcą zbrodni.

Miesiąc temu na tej właśnie podstawie sąd przesłuchał Raula B., kryminalistę, osadzonego w Zakładzie Karnym w Koronowie. Mężczyzna stwierdził, że feralnej nocy z 17 na 18 sierpnia 2012 roku był w klubie „Cegielnia” przy Długiej w Bydgoszczy, gdzie pił alkohol i zażywał narkotyki. - Rozpoznałem pewne osoby na nagraniu z monitoringu, ale nie widziałem, żeby ktokolwiek kogoś bił - zeznał. Twierdzenie, jakoby miał coś wspólnego ze śmiercią Wojciecha C., nazwał pomówieniem. - Jestem recydywistą, wielokrotnie karanym, i swój rozum mam. Nigdy bym się do czegoś takiego nie przyznał - dodał Raul B.

Sąd przeanalizował już większość materiału dowodowego - w tym ślady biologiczne zabezpieczone na miejscu zdarzenia. Pobrano tam kilkanaście śladów krwi, z części z nich uzyskano profile genetyczne. Żaden z nich nie należał jednak do „Dzidy”, „Grubego”, Szymona L. (kumpla, który feralnej nocy im towarzyszył), ani do Wojciecha C. Z kolei na pałce teleskopowej, którą został uderzony mężczyzna, znaleziono ślady co najmniej trzech osób. Był wśród nich ślad pozostawiony przez Pawła B.

Skatowany dla telefonu

Żadnej wartości dowodowej nie mają natomiast nagrania z monitoringu, wykonane w pobliżu miejsca zdarzenia. Nawet eksperci Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego, dysponujący świetnym sprzętem, nie byli w stanie zidentyfikować na filmach nikogo...

Przypomnijmy - tragedia rozegrała się po tym, gdy Wojciech C. pożegnał się z kolegą, z którym feralnej nocy bawił się w klubach na bydgoskiej starówce. Mężczyźni opijali spotkanie po dłuższym czasie niewidzenia się. Kolega pokrzywdzonego wrócił bowiem z misji w Afganistanie.

Według prokuratury, do napaści doszło, gdy Wojciech C. wyszedł z klubu „Cegielnia”. Oskarżeni napadli go, bo potrzebowali pieniędzy na alkohol i narkotyki. Uderzyli go w głowę i zabrali telefon komórkowy. Cios okazał się fatalny w skutkach. Wojciech C. stracił przytomność. Znaleziono go u zbiegu ulic Batorego i Niedźwiedzia. Niestety, 39-latek zmarł po paru dniach w szpitalu.

Oskarżonym grozi 15 lat więzienia.

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
DO PUDLA NIE MA ŻADNEJ TARYFY ULGOWEJ
S
SIEDEM DO DWÓCH
CZEMU TAK PÓŹNO....? ? ?
Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski