https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

W naszej szkole w Mejszagole

Krzysztof Błażejewski
Najtrudniej jest na lekcjach historii. Trzeba dzieciakom powiedzieć, jak było naprawdę, a zarazem uczulić ich, by na egzaminie recytowali zupełnie inną wersję podręcznikową. Polskie szkoły na Wileńszczyźnie nie mają lekko.

Najtrudniej jest na lekcjach historii. Trzeba dzieciakom powiedzieć, jak było naprawdę, a zarazem uczulić ich, by na egzaminie recytowali zupełnie inną wersję podręcznikową. Polskie szkoły na Wileńszczyźnie nie mają lekko.

<!** Image 2 align=right alt="Image 69098" sub="Uczniowie polskiej Szkoły Średniej w Mejszagole noszą mundurki z przypiętymi znaczkami szkoły, mimo że na Litwie stroje szkolne nie obowiązują. / Zdjęcia: Krzysztof Błażejewski ">W Radzie Rejonu wileńskiego na 27 radnych, 19 to Polacy. Rządzą sporym i ludnym obszarem samodzielnie, bez potrzeby wchodzenia w „międzynarodowe” koalicje. Na szczęście czas sporów i waśni, ostrych podziałów politycznych pomiędzy naszymi rodakami na Litwie należy już do przeszłości.

Ta przewaga w liczbie radnych jest efektem tego, że na terenie tym osoby narodowości polskiej stanowią około dwóch trzecich wszystkich mieszkańców. W Mejszagole, jednej z najstarszych miejscowości na Wileńszczyźnie, położonej przy autostradzie z Wilna do Rygi stanowią 60 procent. W pobliskim Niemenczynie jest podobnie. A w znajdujących się na południe od Wilna Solecznikach odsetek Polaków jest jeszcze większy, bo dochodzi do 80 procent.

Rozumieją, ale mówić nie chcą

<!** reklama>Kiedy postępujące za frontem władze sowieckie zajęły w 1944 roku dawną polską Wileńszczyznę, przy pomocy NKWD zaprowadzały nowy porządek narodowościowy w Wilnie. To była prestiżowa sprawa. Mieszkających tam od pokoleń Polaków wywieziono albo w głąb ZSRR, albo deportowano na tereny obecnej Polski. W mieście masowo osiedlano Litwinów. By jednak i oni nie czuli się zbyt pewnie, akcja osiedleńcza objęła też licznych Rosjan.

<!** Image 3 align=left alt="Image 69098" sub="Dom Kultury Polskiej w Wilnie, gdzie szkolne zespoły, między innymi z Mejszagoły, występują dla szerszej publiczności.">Sowieci czuli się jednak na tyle pewni, że zupełnie zapomnieli o podwileńskich wsiach. Tu stosunki narodowościowe pozostały (z niewielkimi zmianami) podobne jak w II Rzeczypospolitej. Wywieziono stąd tylko część Polaków. I dziś mamy taką sytuację, że w kilku gminach Litwy przewagę ma ludność polska. Podtrzymywanie z nią więzi i wszechstronna pomoc stały się obowiązkiem Polaków mieszkających w kraju.

Obecność znaczącej polskiej mniejszości to z kolei utrapienie dla Litwinów. Starsze pokolenie wciąż nie może wybaczyć Polakom zajęcia Wilna przez oddziały gen. Żeligowskiego w 1920 roku. W Wilnie większość mieszkańców albo mówi po polsku, albo język ten rozumie. W rzeczywistości jednak próby porozumienia się na ulicy z Litwinami, czy to młodymi, czy też starszymi, kończą się często niepowodzeniem. Niby oficjalnie nasze kraje utrzymują przyjacielskie stosunki, ale w litewskim Sejmie torpedowane są próby wprowadzenia dwujęzyczności w rejonach, w których przeważają Polacy. To samo dotyczy prawa do noszenia polskich nazwisk, a przede wszystkim zwrotu nieruchomości zagarniętych po II wojnie światowej, które najpierw zostały rozdane przez Sowietów, a potem sprywatyzowane przez odzyskującą niepodległość Litwę.

<!** Image 5 align=right alt="Image 69101" sub="Mieć żyjącego patrona szkoły to rzadkość. Od tego roku tak właśnie jest w Mejszagole.">Zapowiadane są też zmiany granic rejonów, czyli odpowiedników polskich powiatów. Oczywiście nowe granice miałyby być poprowadzone tak, by nigdzie Polacy nie mogli stanowić większości.

Jak sprawdzić te żarówki?

Dlatego tak ważne jest, by nie zapominać w Polsce o mieszkających na Litwie Polakach.

- Nie czujemy się Polonią, tylko właśnie Polakami - mówią mieszkańcy Wileńszczyzny. Starsze pokolenie urodziło się przecież w Polsce i nigdy nie opuściło stron rodzinnych. - To Polska od nas odeszła.

<!** Image 4 align=left alt="Image 69101" sub="Ksiądz Józef Obrembski mimo 101 lat zdaje się tryskać zdrowiem i humorem. Odwiedziny Polaków
z kraju cieszą go szczególnie.">Przed kilkoma dniami po raz kolejny do polskiej Szkoły Średniej w niespełna dwutysięcznej Mejszagole pojechały dary z Bydgoszczy. Zawiózł je osobiście prezydent miasta, Konstanty Dombrowicz. Szkołę wspomagają jeszcze samorządy Krotoszyna, Łomży i Olsztynka. - Ale to my możemy i powinniśmy pomagać najwięcej - powiedział Konstanty Dombrowicz.

Tym razem do szkoły przywieziono sprzęt komputerowy, materiały niezbędne do remontu budynku, środki czystości oraz książki.

Dyrektorka Alfreda Jankowska, wychowanka szkoły, pokazuje z dumą pomieszczenia placówki. Jest skromnie, ale - co uderza - bardzo estetycznie i czysto.

W sali gimnastycznej pali się tylko jedna żarówka.

- Nawet nie mamy jak wejść do góry, żeby sprawdzić, czy pozostałe się przepaliły - mówi dyrektorka. - Trzeba zamówić ekipę z rusztowaniami... Nas na to nie stać.

<!** Image 6 align=right alt="Image 69101" sub="Na pierwszym planie „pałacyk” księdza Obrembskiego. Za nim widać bryłę mejszagolskiego kościoła.">- Zajmiemy się tym w najbliższym czasie - obiecuje Konstanty Dombrowicz. - Rozwiążemy sprawę przy kolejnej wizycie.

Typ szkoły sowieckiej

Uczniów w mejszagolskiej szkole jest w tym roku dokładnie 175. Trzy lata temu było ich 254... Alfreda Jankowska jest jednak dobrej myśli.

- Na całej Litwie niż demograficzny już minął, rodzi się coraz więcej dzieci, pojawiły się zasiłki rodzinne - wylicza. - W Mejszagole i gminie przybywa miejsc pracy, spada liczba wyjeżdżających do Anglii i Irlandii. Na dodatek Wilno rozbudowuje się w naszą stronę. Teraz uczniów będzie już tylko przybywać.

To szkoła średnia. Tutaj oznacza to typ szkoły sowieckiej. Uczniowie od zerówki do XII klasy, czyli do matury, uczą się w jednym budynku. Z własnej woli w mejszagolskiej szkole wprowadzono mundurki. Młodsi noszą je chętnie, starsi - z dystansem.

Swoją polskość uczniowie okazują z dumą.

- To nasza ojczyzna z dziada pradziada. To Wileńszczyzna, a Wileńszczyzna to my - śpiewają podczas szkolnej uroczystości na cześć gości z Polski. I jeszcze specjalną pieśń o Mejszagole, skomponowaną przez nauczycielkę muzyki.

Miejscowi nauczyciele zgadzają się, że trzeba uwzględniać realia życia w państwie litewskim, jednak są pełni optymizmu. Egzaminy maturalne uczniowie zdają po litewsku. Zdają dobrze. Litewski nie jest dla nich tylko językiem obcym, szkolnym. Po litewsku rozmawiają z rówieśnikami, podczas zakupów, mają kontakt z telewizją, radiem, prasą.

- Obecnie tylko połowa kończących naszą szkołę dostaje się na studia - dodaje dyrektor Jankowska - ale nie robimy z tego powodu problemu. Nie selekcjonujemy młodzieży podczas naboru do szkoły, jak robią to ci, którzy potem śrubują wyniki. Chcemy, by nasi uczniowie mieli chociaż średnie wykształcenie. Dla wielu to i tak sukces, a ponadto, odpadają uciążliwe dojazdy do szkół średnich w Wilnie.

Oficjalnie nie ma przedmiotu „historia Polski”. W dodatku podręcznik historii Litwy jest przepojony antypolskością.

- Mówimy dzieciom: tak musicie mówić na egzaminie, jak w jest podręczniku. Ale naprawdę to było tak i tak... - wyjaśnia nauczycielka historii w mejszagolskiej szkole.

Żeby wybrali polską szkołę

Przed laty były w szkole także dzieci rosyjskojęzyczne, teraz przeniosły się do szkoły litewskiej. Bo szkoły państwowe, finansowane tutaj przez powiat, czyli z pieniędzy rządowych, dostają dużo więcej pieniędzy. Sytuacja szkół samorządowych, do których należy polska placówka w Mejszagole, jest znacznie trudniejsza.

- Bez pomocy z kraju nie dalibyśmy rady utrzymać szkół - mówi Jan Gabriel Minkiewicz, były poseł do parlamentu litewskiego, a obecnie wiceprzewodniczący samorządu rejonu wileńskiego. - Polskie szkolnictwo na Litwie musi być konkurencyjne, lepsze. Tylko w takiej formie ma rację bytu. Jeśli nie będzie lepsze, uczniowie będą wybierać szkoły litewskie.

Odwiedziny rodaków, wymiana młodzieży, perspektywa wakacji w Polsce, czy choćby wycieczek, to kolejne ważne atuty, które mogą zwiększyć nabór do polskiej szkoły.

Wiekowy patron

Mieć żywego patrona to duża rzadkość, ale tak jest właśnie w przypadku polskiej szkoły w Mejszagole. Patronem od wiosny tego roku jest prawie 102-letni miejscowy ksiądz Józef Obrembski, człowiek legenda nie tylko w Mejszagole, ale i na całej Wileńszczyźnie. Już nie chodzi, ale dysponuje rześkim umysłem i doskonałą pamięcią. Kiedy półtora roku temu obchodził setne urodziny w swoim „pałacyku”, skromnej drewnianej chatynce tuż obok kościoła, specjalnie z życzeniami przybyli do niego dwaj prezydenci, Polski - Lech Kaczyński i Litwy - Valdas Adamkus, a także prymas Polski Józef Glemp i kilkunastu biskupów z różnych krajów.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski