Leśny Park Kultury i Wypoczynku zamawia nową kolejkę. Ma się ona jednak poruszać po alejkach, a nie torach. - To gwóźdź do trumny dla spalonej ciuchci - twierdzi część bydgoszczan.
- Przetarg już rozpisano - mówi jeden z naszych informatorów. - Bez rozgłosu. W praktyce taka decyzja oznacza, że na spalonej ciuchci postawiono krzyżyk. Za chwilę usłyszymy, że skoro jest już nowa kolejka, przystosowana do poruszania się po ulicach, kupno parowozu nie ma sensu.
Niezależne decyzje
Sandra Federowicz, rzeczniczka LPKiW, zapewnia jednak, że zakup kolejki kołowej nie jest w żaden sposób związany z przyszłością ciuchci. - To dwa odrębne tematy. Zakup kolejki kołowej planowany był już wcześniej. Ma ona umożliwić skomunikowanie całego parku. To decyzja zależna od nas. Nie mamy natomiast wpływu na rozstrzygnięcia ratusza odnośnie przyszłości kolejki poruszającej się po torach - zaznacza rzecznik.
<!** reklama>
Jedyną szansą na uratowanie atrakcji było przejęcie infrastruktury przez miasto od spółki, która została postawiona w stan likwidacji. Udziałowcy zaproponowali ratuszowi odstąpienie udziałów za 70 tysięcy złotych i scedowanie odpowiedzialności za ratowanie kolejki.
Tramwajem do parku
Co na to ratusz? - Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, ale najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jest przedłużenie linii tramwajowej z istniejącej pętli w rejon dawnych terenów wystawowych. Mógłby na niej być wykorzystywany zabytkowy tabor MZK. To jednak rozwiązanie długofalowe. W najbliższym budżecie pieniędzy na takie prace nie ma - zaznacza rzecznik prezydenta Piotr Kurek.
MZK dysponują coraz większym parkiem zabytkowych pojazdów. Najczęściej są one wykorzystywane w okresie letnim na trasie pomiędzy Babią Wsią a Lasem Gdańskim. Inwestycja wbrew pozorom nie będzie tak kosztowna jak budowa torowisk do dworca lub Fordonu.
- Dysponujemy gruntem niezbędnym pod tę inwestycję. Odpadają więc wykupy działek lub wyburzenia. To zawsze wpływa w istotny sposób na koszty - dodaje Piotr Kurek.
Jak będzie wyglądać kolejka, która przynajmniej na razie zastąpi ciuchcię? Turystyczny zestaw składać się ma z pojazdu wyposażonego w silnik wysokoprężny, wystylizowanego na lokomotywę. Zostanie wyposażony w dzwonek, gwizdek i atrapę pługu. Dwie przyczepy mają z kolei przypominać wagoniki. Pojazd ma być także wyposażony w stelaże do mocowania reklam lub przestrzennych figur. Każdy z wagoników zabierze co najmniej 10 pasażerów. Będą one wyposażone w otwierane szyby, tak by mogły kursować przez cały rok
Pojazd będzie musiał posiadać homologację do poruszania się po drogach publicznych. - Chodzi o możliwość organizowania przejazdu dla naszych gości z dowolnego punktu w mieście, na przykład ze Starego Rynku, do Myślęcinka - tłumaczy Andrzej Kowalski z LPKiW, odpowiedzialny za przetarg. Firma, która wygra konkurs, będzie musiała dostarczyć wagoniki do końca kwietnia. Wcześniej czeka ją jeszcze przeróbka całego zestawu na kolejkę zabytkową. Pojazd ma zostać objęty 2-letnią gwarancją poza silnikiem.
Bez wizji
Część radnych ostro krytykuje decyzje spółki o zakupie kolejowej atrapy przy braku rozstrzygnięcia odnośnie tego co dalej z ciuchcią. - To zła decyzja - mówi radny PiS Tomasz Rega. - Brakuje determinacji w ratowaniu atrakcji, która miała już swoją historię. Odnoszę wrażenie, że prezydentowi i podległym mu spółkom brakuje jasnego planu działania, wizji rozwoju. Pół roku minęło, a nikt nie potrafi jednoznacznie powiedzieć co dalej ze spaloną kolejką. Nie ma 130 tysięcy na parowóz, ale znajduje się kasa na nowy środek lokomocji. Jego wprowadzanie to nic innego jak gwóźdź do trumny dla wąskotorówki. Wątpię też, by atrapa kolejki mogła się z nią równać. Mieliśmy coś naprawdę oryginalnego, co zostanie zastąpione kiczem.
Decyzji parku broni natomiast radna PO, Monika Matowska z komisji promocji miasta. - Wąskotorówka była wyjątkowo kosztowna w utrzymaniu. Poza tym jej funkcja komunikacyjna była mocno ograniczona. Dlatego nie dziwi mnie zakup kołowej kolejki.