Niemiecka rodzina Medzeg nie ma zamiaru występować o zwrot cegielni w Fordonie. To ewenement, bo procesów od zwrot majątku jest w Bydgoszczy niemało.
<!** reklama>
Wczoraj w Bydgoszczy gościła Gisela Medzeg, niemiecka publicystka, która dużą część życia poświęciła na tropienie losów swojej rodziny. To właśnie oni pod koniec XIX wieku stali się właścicielami cegielni między Bydgoszczą a Fordonem.
Cegielnia budowała Gdynię
Niewielką cegielnię kupił w 1895 roku Eduard Medzeg. Ale to dopiero jego syn, Albert, uczynił z niej świetnie prosperujący biznes. Oprócz cegielni obok funkcjonował spory tartak oraz elektrownia, która dostarczała prąd dla pobliskiego Fordonu. Interes świetnie się kręcił, bo w pobliżu uruchomiono linię kolejową łączącą Bydgoszcz ze Śląskiem, a Wisła zapewniała komunikację z Gdańskiem. Albert Medzeg był - według spisu podatkowego - najbogatszym mieszkańcem Fordonu. Od 1907 roku cegielnia zaczęła wynajmować mieszkania swoim pracownikom - wszystko po bardzo korzystnych cenach. Pracowali tam głównie Polacy, pracami biurowymi zajmowali się Niemcy. Cegielnia na podstawie kontraktu z państwem dostarczała materiały budowlane do powstającego wówczas portu w Gdyni.
<!** Image 3 align=none alt="Image 218112" sub="Z budynkami browaru Kierońskich w bydgoskim Myślęcinku niewiele da się już zrobić. Spór sądowy o odszkodowanie jest najgłośniejszym, który w tej chwili toczy się w mieście.(Fot.: Tomasz Czachorowski)">
Gisela Medzeg nie ukrywała, że celem jej pobytu w Bydgoszczy było pokazanie brutalnej prawdy o jej rodzinie. Ta w okresie II wojny mocno sympatyzowała z nazistami, mimo że tartak Medzegów znalazł się na liście obiektów do zniszczenia po to, żeby na początku wojny obarczyć winą za sfabrykowany akt dywersji - Polaków.
- Prawda boli nawet tak mocno, że staje się to nie do zniesienia - przyznała wczoraj Gisela Medzeg.
Kasa za zniszczenie
Jej rodzina nie zamierza ubiegać się o zwrot obiektów cegielni. To ewenement w Bydgoszczy, bo w ratuszu nie brakuje spraw o zwrot majątku. Jak jednak przyznaje Maria Drabowicz, dyrektor Wydziału Mienia i Geodezji Urzędu Miasta Bydgoszczy, spraw takich jest coraz mniej. - Kto miał wystąpić o zwrot majątku, zrobił to już wcześniej - wyjaśnia.
Najgłośniejszą, najpoważniejszą i najdłużej toczącą się sprawą o zwrot majątku jest bój o stary browar w Myślęcinku. Należący przed wojną do rodziny Kierońskich obiekt jest już tak zniszczony, że praktycznie nie ma szans na jego odbudowę.
- To by się mijało z celem - mówi Jarosław Butkiewicz, prezes Bydgoskiego Stowarzyszenia Miłośników Zabytków „Bunkier”. Butkiewicz dotarł do Tomasza Kierońskiego, który w imieniu rodziny występuje przed sądem. - Walka toczy się o odszkodowanie za zamknięty w 1945 roku browar - mówi prezes „Bunkra”. - Kierońscy domagają się odszkodowania za doprowadzenie obiektu do prawie całkowitego zniszczenia.
Jak mówi Maria Drabowicz, inne sprawy o zwrot majątku są już mało spektakularne. - Dotyczy to np. żądania zwrotu 2 hektarów w Fordonie - mówi. - Na przykład ktoś kiedyś miał tam gospodarstwo rolne, został wywłaszczony na cele budownictwa mieszkaniowego. Część wywłaszczonych terenów została wykorzystana niezgodnie z przeznaczeniem i to jest podstawą do występowania o zwrot.
