W I LO edukacja na indeksie

Do południa część nauczycieli I LO edukuje swoich uczniów, aby po południu robić to samo, ale za pieniądze rodziców kursantów. 

Wydział Edukacji Urzędu Miasta Bydgoszczy stwierdził, że tak dalej być nie może. Szkoła dostosuje się do polecenia, ale jej zdaniem, to będzie strata dla placówki.

Ta sytuacja oburzała rodziców uczniów z „Jedynki”.

<!** reklama>

Niezdrowa sytuacja

- Spotkałem już przypadki, że ten sam lekarz ze szpitala lepiej leczy w swoim gabinecie za prywatne pieniądze, podobnie może być na korepetycjach, gdzie nauczyciel lepiej wytłumaczy zawiły materiał.

W I LO funkcjonuje firma edukacyjna „Indeks”. To ogólnopolska firma, która organizuje kursy przygotowawcze i też korepetycje. Na jej stronie internetowej można znaleźć bogaty wybór zajęć. Chociażby przygotowanie do egzaminu gimnazjalnego z przedmiotów humanistycznych. 12 godzin kosztuje 100 zł, natomiast 590 zł zapłacimy za przygotowanie do matury z określonego przedmiotu i w małych grupkach.

Kolejny rodzic dodaje: - Nie podoba mi się ta sytuacja. Zwłaszcza że i tak płacimy spore pieniądze na komitet rodzicielski, aby nasze dzieci miały dodatkowe zajęcia pozalekcyjne. No i wkurza mnie, że ciągle lekcje są odwoływane, robi się jakieś zastępstwa.

Wydział Edukacji Urzędu Miasta w Bydgoszczy zareagował na skargi oburzonych. Pracownicy urzędu wystosowali pismo do I LO. Jak twierdzą, sugerują, aby szkoła zakończyła współpracę z „Indeksem”.

- W szkole dalej ta firma działa? - pyta zaskoczona Iwona Waszkiewicz, dyrektor wydziału bydgoskiej edukacji. Jej zdaniem, obecna sytuacja może budzić złe skojarzenia.

- Nie może być takiej dwuznaczności. Nawet przez fakt, że firma mieści się w „jedynce” może przyciągać uczniów do tej szkoły - komentuje dyrektor.

Jednak czy miasto nie postąpiło pochopnie? Większość korepetytorów nie płaci podatku, inaczej jest w przypadku firm, które zatrudniają nauczycieli.

Nie w liceum

- Nie chcemy zabraniać funkcjonowania komukolwiek. Nie wnikamy też, co nauczyciel robi po godzinach pracy. Zasugerowaliśmy, aby firma swoje zajęcia organizowała w innych placówkach, jak podstawówki czy gimnazja, a nie w tych, do których skierowana jest oferta korepetycji. Podaliśmy nawet adresy. Podobny sygnał, jak „jedynce” wysłaliśmy do „szóstki” - dodaje Iwona Waszkiewicz.

Szefostwo szkoły zapewnia, że zastosują się do tego zalecenia. Umowa z firmą podpisana jest do końca czerwca i nie zostanie przedłużona.

W sekretariacie przyznają, że w „Indeksie” pracują nauczyciele z tej szkoły, ale...

Zdaniem dyrektora „jedynki” Jarosława Duraszewicza, oferta „Indeksu” skierowana jest do uczniów nie z jego szkoły. Firma wybrała zaś I LO, bo jest korzystnie położona w centrum miasta. Jak sprawdził, z kursów przygotowawczych w 99 procentach korzystają dzieci z innych placówek. - Mamy wiele zajęć dla naszych uczniów. Rozwiązujemy sami takie problemy w ramach lekcji - zapewnia.

Część nauczycieli oburzonych jest postawą wydziału edukacji.

- Dlaczego wydział nie zabierze się za tych z szarej strefy? My pracujemy rzetelnie i płacimy podatki. Korzystający z oferty wiedzą też, z kim mają do czynienia. Tymczasem na prywatnych korepetycjach można się naciąć.

Nie bez znaczenia są też pieniądze, które „Indeks” płacił za wynajem pomieszczeń. - To jest konkretny dochód, który szedł na potrzeby naszych uczniów. Pomoce dydaktyczne, sprzęt - mówi Jarosław Duraszewicz.