Zobacz wideo: Zimowe atrakcje w Bydgoszczy w sezonie 2021/2022
Problem, jeśli wierzyć relacjom rodziców, zaczął się już w ubiegłym roku. To wtedy uczeń klasy III w Szkole Podstawowej nr 16 w Bydgoszczy miał znęcać się i bić jedną z koleżanek. Rodzice przenieśli dziewczynkę do innej klasy, bo - jak twierdzą - interwencje nauczycielki nic nie dawały. Problem jednak nie zniknął, bo w tym roku szkolnym ofiarą ucznia stał się inny rówieśnik - tym razem kolega. Tak jak w poprzednim przypadku, rodzice chłopca zdecydowali o przeniesieniu go, ale nie do innej klasy, lecz szkoły.
To Cię może też zainteresować
- Ojciec (chłopca, który ma przejawiać oznaki agresji) twierdzi, że mężczyźni muszą być silni. I nie widzi problemu - twierdzą rodzice, którzy zgłosili się do nas ze sprawą.
Dyrektor szkoły, Grażyna Lewandowska, odpowiada, że okoliczności mają się inaczej, aczkolwiek szkoła zna problem.
- Podjęliśmy pewne działania, ale uważam, że nagłaśnianie sprawy nie pomoże, a może być krzywdzące dla tych dzieci - mówi dyrektor. - A skoro rodzice mają inne oczekiwania, to zawsze mogą skorzystać z innej drogi, służbowej, przez kuratora oświaty, który jest organem nadzorującym, a nie poprzez media. Tu przede wszystkim chodzi o dobro dzieci.
Rodzice, którzy zgłosili problem, przyznają, że chłopiec mający przejawiać agresję wobec innych jest obcokrajowcem, szybko jednak dodają, iż w ich opinii nie ma to akurat żadnego znaczenia.
Sytuacja (analogicznie) odwrotna
W 2019 roku podobny problem wystąpił w Szkole Podstawowej nr 10 w Toruniu. Wtedy jednak ofiarą miał być chłopiec pochodzący z Ukrainy. Miał być zastraszany przez rówieśników, Polaków. W sprawie interweniowała wtedy prawniczka z fundacji Ordo Iuris, zaś szkoła zgłosiła problem do sądu. Uczeń w Ukrainy miał być gnębiony przez rówieśników, rzekomo z powodu rozbieżności w ocenie postaci Stepana Bandery.
Ordo Iuris zaznaczała jednakże, że to polski uczeń „po pierwszym szkolnym sporze o Banderę, (...) był przez ukraińskiego kolegę wyzywany i opluwany z powodu noszenia ubrań z nadrukami przedstawiającymi Żołnierzy Niezłomnych. Chłopiec starał się nie reagować na liczne prowokacje, a kolejne incydenty były na bieżąco zgłaszane szkole. Rodzice byli w stałym kontakcie z placówką, licząc na wsparcie pedagogów w rozwiązaniu konfliktu pomiędzy uczniami”.
Szkoła dementowała informacje Ordo Iuris dotyczące genezy sprawy. - Absolutnie nie potwierdziliśmy, by chłopiec z Ukrainy wypowiadał się na temat Stepana Bandery - mówiła redakcji wicedyrektor SP nr 10, Magdalena Dawidowicz.
Rozmawialiśmy wtedy z ojcem ucznia z Ukrainy. - Takie sytuacje się powtarzały. Dmytro był wyzywany i lżony. Kiedy jednak chłopiec został napadnięty przez dwóch innych, jako rodzice uznaliśmy, że czas zareagować - mówił Walerij, ojciec. - Wcześniej nie reagowaliśmy, ale wtedy syn został pobity. Został uderzony, między innymi w twarz. Poszliśmy do szkoły. Zapytałem: „Dlaczego chłopak nie może wrócić spokojnie do domu?”
Kilka tygodni później rodzina zdecydowała się zmienić miejsce zamieszkania.
