Zobacz wideo: Ćwiczenia służb ratowniczych na S5 pod Bydgoszczą

- Ratownictwo medyczne to czas. Na każdy kroku walczymy z nim, aby dać pacjentowi szansę na przeżycie. Na wyjście ze szpitala w dobrej kondycji – takiej samej lub podobnej do tej sprzed zachorowania - podkreśla Krzysztof Wiśniewski, ratownik medyczny, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Bydgoszczy.
Bydgoszcz. Kierowcy i piesi na przekór ratownikom?
Niestety, jak się okazuje, ambulanse czterokołowe (każdy o masie powyżej 3,5 tony) mają coraz większe trudności w dotarciu do pacjentów. Począwszy od wyjazdu z bazy, gdzie już na ulicach ratownicy napotykają korki uliczne i irracjonalne zachowania kierowców i pieszych.
- Kierowcy ciągle nie potrafią się zachować, kiedy widzą ambulans na sygnałach świetlnych i dźwiękowych. Hamują przed ambulansem, na wzniesieniu, na zakrętach, co powoduje, że nie możemy bezpiecznie takiego samochodu wyprzedzić lub ominąć - opowiada nasz rozmówca i apeluje do kierowców, by - kiedy zauważą karetkę jadącą na sygnale - niezwłocznie tworzyli tunele ratunkowe. Krzysztof Wiśniewski dodaje, że nie bez winy często są również ci niezmotoryzowani. – Piesi, którzy ze słuchawkami na uszach są „odcięci” od świata zewnętrznego, potrafią wtargnąć na jednię, blokując przejazd karetce.
Korki drogowe to niejedyny problem ratowników. Kolejne przeszkody napotykają nawet na terenie posesji i osiedli mieszkaniowych. Coraz więcej osiedli jest ogrodzona płotami i szlabanami. Wokół budynków i bloków wyrastają jak grzyby po deszczu betonowe donice, metalowe słupki, ogródki i trawniki. Często przejazd blokują źle zaparkowane samochody. Kolejny problem to kiepskie oznaczenia budynków i mieszkań czy zagracone lub okratowane mieszkania.
- Na budynkach często nie ma numerów, a jeśli są - to często zniszczone, niewidoczne i zbyt małe. Rzadko się zdarza, że są podświetlane. A pamiętajmy, że zespoły ratownictwa medycznego działają również w w nocy, we mgle, w deszczu. Duży podświetlany numer to ułatwienie w dotarciu do pacjenta - mówi Krzysztof Wiśniewski.
Bywa - wymienia dalej nasz rozmówca - że w blokach kilka mieszkań na piętrze jest odgrodzonych kratami. Nie ma numerów na drzwiach. Na klatkach schodowych rowery, szafy i wózki - przez co trudno później ewakuować pacjenta do ambulansu.
- Wszystko to powoduje, ze czas dotarcia do pacjenta niebezpiecznie się wydłuża. Nie z w winy pogotowia ratunkowego, ale z winy samych mieszkańców czy wspólnot. Pomyślmy! I pamiętajmy, że nagłe zatrzymania krążenia, silny krwotok czy zadławienie nie mogą czekać.
Bydgoszcz. Jak ułatwić ratownikom dotarcie do pacjenta?
Rzecznik WSPR w Bydgoszczy podkreśla, że nie jest dobrym pomysłem ogradzanie się, stawianie słupków, donic czy blokowanie drogi przeciwpożarowej. W czasie oczekiwania na ambulans świadek zdarzenia lub ktoś z rodziny (jeśli taka osoba jest) powinien otworzyć bramy i szlabany, zejść na dół i poprowadzić zespół ratownictwa medycznego do osoby poszkodowanej. Ważne, by ustawić samochody w taki sposób, by nie blokowały przejazdu karetce. Jeżeli w budynku znajduje się winda, należy sprowadzić ją na dół, a w nocy - oświetlić drogę latarką. Zwierzęta (jak psy) zamknijmy w innym pokoju i przygotujmy dokumentację medyczną i leki osoby chorej.
- Dajmy szansą na szybkie udzielenie pomocy. Sygnały i dźwięki ambulansu same z siebie nie zlikwidują wszystkich przeszkód!