Masz połączenie z tego numeru? Obowiązkowo odbierz telefon.
Pandemia COVID-19, zwiększona liczba zgonów nie tylko tych, które spowodowane zostały zakażeniem wirusem SARS-CoV-2, obnażyły kolejne mankamenty polskiego systemu ochrony zdrowia. Jednym z najbardziej poważnych jest brak kadr medycznych. Niedobory dotyczą wszystkich zawodów od lekarzy, poprzez pielęgniarki i ratowników, po salowe i pracowników laboratoriów.
W Bydgoszczy nie ma koronera
Obywatele, w tych trudnych czasach, mocno odczuwają brak koronerów, których zadaniem jest stwierdzanie zgonów poza szpitalami.
- Walczymy o koronerów od wielu lat – mówi Szymon Kopa, prezes Kujawsko-Pomorskiego Związku Pracodawców Ochrony Zdrowia w Bydgoszczy, organizacji zrzeszającej środowisko lekarzy rodzinnych. - Wysyłamy pisma do starostów powiatowych w tej sprawie. Jednak, zawsze nam odpowiadają, ze nie mają na to pieniędzy budżetowych.
Szymon Kopa wyjaśnia, że przepisy dotyczące stwierdzania zgonów pochodzą z lat 50. i 60. minionego stulecia.
- Dawno powinny być znowelizowane – podkreśla Szymon Kopa i dodaje, że żaden z rządów nie uregulował tej kwestii.
Zwyczajowo, obowiązek wystawiania aktów zgonu ciąży na lekarzach podstawowej opieki zdrowotnej lub...
- Na lekarzu, który leczył zmarłego w ostatniej chorobie – uważa Szymon Kopa.
Stwierdzenie zgonu osoby tragicznie zmarłej
Lekarze rodzinni, w czasie np. dyżurów w ramach wieczornej i świątecznej pomocy, nierzadko muszą wyjeżdżać poza granice miasta. Pokonują dziesiątki kilometrów. W tym czasie nie mogą udzielać pomocy innym pacjentom.
- Zgonami osób, które zmarły na COVID-19 powinien zająć się tzw. koroner covidowy. Ale często nasi lekarze rodzinni są wzywani do takich przypadków – twierdzi Szymon Kopa. - Ubierają się wtedy w specjalne kombinezony ochronne i jadą. Czasami lekarzy wzywają funkcjonariusze policji. Ostatnio jeden z lekarzy musiał pojechać, by stwierdzić zgon osoby, która utopiła się w kanale. Po powrocie lekarz musiał zająć się żyjącymi pacjentami, nie miał czasu na to, by poradzić sobie z traumą. Nikt nam za to nie płaci. Wykonujemy te procedury za darmo.
Federacja „Porozumienie Zielonogórskie”, do której należy bydgoski związek pracodawców przygotowało projekt nowelizacji ustawy. Niestety, nadal leży on w szufladzie biura jakiegoś ministerialnego urzędnika.
W Polsce czeka się nawet dobę
W ogólnopolskich mediach coraz częściej pojawiają się informacje o problemach z jakimi zmagają się rodziny, kiedy ich bliski umiera w domu.
- Nie można przez długie godziny znaleźć nikogo do stwierdzenia zgonu. Wtedy okazuje się, że lekarze rodzinni "nie obsługują " takich zmarłych, bo nie otrzymali ani kombinezonów, ani innych środków ochrony osobistej, niezbędnych do wykonania takiego zadania, poza tym nie mają na to czasu – informuje portal rynekzdrowia.pl. - Częściej więc wzywane do zmarłych są zespoły pogotowia ratunkowego, chociaż o ich przyjazd w natłoku pracy również trudno. Bliscy nieboszczyka szukają pomocy w Sanepidzie i policji. Zdarza się, że na wystawienie aktu zgonu czeka się blisko dobę, a przecież bez niego nie wolno przewieźć ciała do zakładu pogrzebowego.
