Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Voucher pogrzebowy z wykorzystaniem do końca 2023. "Do tego czasu trzeba umrzeć?"

Katarzyna Piojda
Katarzyna Piojda
Trumny z promocji lub wyprzedaży, tak samo urny - takie oferty są dostępne
Trumny z promocji lub wyprzedaży, tak samo urny - takie oferty są dostępne Andrzej Banas
Jak kupisz voucher pogrzebowy, zapłacisz mniej za pochówek. Oferta ważna kilkanaście miesięcy. Jeśli w tym czasie nikt z rodziny klienta nie umrze, voucher mu przepadnie.

Zobacz wideo: Bydgoscy "wywiadowcy" w służbie:

od 16 lat

Tego jeszcze nie było: można kupić voucher pogrzebowy i będzie po taniości. Obsługa pogrzebu w dzień powszedni nie będzie kosztowała 850 złotych, tylko 425. Kto zorganizuje pogrzeb w sobotę, nie wyda za obsługę 1050 zł, lecz 525, bo usługa wykonywana w dzień wolny jest droższa.

Te akurat stawki obowiązują, jeśli rodzina wybierze dla zmarłego trumnę. Gdy zdecyduje się na urnę, a pochówek będzie miał odbyć się w zwykły dzień, to krewni zapłacą 325 zł zamiast 650. Za sobotę przyjdzie im do zapłaty 400 zł, a nie 800. Są jeszcze dodatkowe opcje w ramach akcji. Cena samej trumny jest niższa o 100 zł, podobnie cena urny. Różaniec do trumny bądź urny albo modlitwa różańcowa za zmarłego będą gratis.

Wyżej wymienione usługi w postaci voucherów sprzedaje zakład pogrzebowy z Bydgoszczy. Czas promocji jest ograniczony. Jedynie przez tydzień można je kupić, a realizacja ma nastąpić do końca 2023 roku. W tym okresie, jak przewidują organizatorzy promocji, pewnie ktoś umrze z otoczenia klienta, który kupił voucher.

Usługi pogrzebowe za pół ceny

- Przystąpiliśmy do programu Metropolia za 50 procent - mówi Angelika Matuszewska, właścicielka Bydgoskiego Domu Pogrzebowego Angel. - Jesteśmy nowym zakładem na rynku w Bydgoszczy. Co do vouchera, po wykupieniu do 2 października, można skorzystać z obniżonej ceny do 31 grudnia 2023 roku. Po tej dacie voucher przepada. Przy wykupieniu nie trzeba podawać danych osoby, której ewentualnie może dotyczyć voucher.

Szefowa kontynuuje: - Voucher można wykorzystać w rodzinie, wśród znajomych. Wystarczy przyjść do nas w podanym terminie z voucherem i dowodem wpłaty, a zostanie zrealizowany. Niestety, przepisy księgowe zobowiązują nas do podania końcowego terminu aktywności vouchera. Myślę, że nie jest to zbyt krótki okres. To jednak 15 miesięcy.

Matuszewska wie, że jej oferta niektórych oburzyła: - Część osób krytykuje nasze przedsięwzięcie. Nie ukrywam, że ostrożnie podeszłam do tematu. Uważam jednak, że jest sporo rodzin, gdzie są osoby ciężko chore lub w podeszłym wieku. Rodzina liczy się z faktem odejścia tych osób w niedługim czasie. Mogłaby skorzystać z tej oferty. Patrząc na rosnące stale ceny pochówku, myślę, że to dobra propozycja.

To niejedyna propozycja zakładu. - Posiadamy również mini ulotki. Jeżeli ktoś przyjdzie do nas z tą ulotką załatwiać pogrzeb, dostanie 10 proc. zniżki. Tutaj plus jest taki, że nie ma ograniczonego czasu promocji.
Reklama ponoć dźwignią handlu. Skoro tak, to z niekonwencjonalnej reklamy znany jest zakład pogrzebowy w Bytomiu. Oto niektóre jego teksty: „Tak, to prawda. Chcemy was tylko z powodu waszego ciała” lub „Sekret długowieczności tkwi w ziemi”. Pracowników - przyszłych i obecnych - on też rozsławia swoimi tekstami. „W związku z dynamicznym rozwojem firmy, poszukujemy pracownika na stanowisko kierowcy. Mile widziane doświadczenie w przewozie produktów szybko psujących się”, „Zatrudniliśmy byłego górnika. Miał wykopać podwójny grób. Zanim się zorientowaliśmy, powstał jeden szyb, dwa chodniki, a ten dalej fedruje”.

Grupa lubiących

Nietuzinkowa promocja daje efekty. Wspomniany zakład na Śląsku jest jednym z najwyżej pozycjonowanych w kraju, a jego nazwa znajduje się wśród najczęściej poszukiwanych. Firma ma fanów (niekoniecznie wywodzących się spośród klientów). Na facebookowym profilu zgromadziła prawie 600000 internautów, którzy ją lubią.

Nie tylko ten podmiot z branży funeralnej wykazuje się pomysłowością. Pojawiają się chociażby banery, które stanowią połączenie reklamy i kampanii społecznej z ostrzeżeniami. Dotyczyły np. prędkości na drodze. Przy głównych trasach było już widać baner, dedykowany kierowcom „Zwolnij! Do nas zawsze zdążysz” czy „Zabawa w pijanego kierowcę? A może w chowanego?” bądź „Oby dzisiejsza droga nie okazała się dla ciebie tą do wieczności”. Nadawcami komunikatów były właśnie firmy pogrzebowe.

Inne firmy przyciągają klientów nie sloganami, a wyprzedażami, głównie internetowymi. Da się kupić w sieci krzyż ażurowy na nagrobek. Kosztował 110 zł, teraz 80 w detalu. Kto kupi przynajmniej 10 krzyży od razu, ten w przeliczeniu za jeden zapłaci mniej. To będzie 68 zł za sztukę. Jest też przecena liter do „własnoręcznego nalepienia” na pomnik i ułożenia z nich imienia i nazwiska oraz daty urodzin i śmierci. Pozłacana litera dotychczas kosztowała 6 zł, teraz 3,20. Ktoś w komentarzu odradza zakup ze względu na nietrwałość. Opisuje, że litery są wykonane ze styropianu i jedynie pomalowane szaro-złotą farbą.

Krzyże czy styropianowe litery można kupić w jednym z polskich sklepów internetowych. Bywają jednak sklepy za granicą, przede wszystkim na Wschodzie, oferujące towar na kilogramy, również ten, jak by nie patrzeć, funeralny. Chiny oferują na kilogramy książeczki do nabożeństwa, które wkłada się nieboszczykowi do trumny. Książeczki nie mają środka. To znaczy są bez kartek. Mają tekturowe wypełnienie. Jego miniścianki posiadają kreski, imitujące strony. Z boku wygląda to tak, jakby był tradycyjny modlitewnik. Jeden kosztuje, w przeliczeniu na nasze, 1,20 zł. Różańce też da się nabyć na kilogramy. Wyjdzie 90 zł za kilo. Na stronie chińskiego sklepu w opisie czytamy, że paciorki wykonane są z pereł.

Czasami nawet nie trzeba płacić. Pewien sklep proponował religijny gadżet - tak go określił. To był darmowy różaniec. Warunkiem otrzymania „gadżetu” było złożenie oświadczenia (można było mailowo), że jest się osobą głęboką wierzącą oraz podanie swoich danych. Prowadzący sklep ukryli drugie dno. Tą metodą zdobywali personalia i adresy klientów. Potem sprzedawali informacje firmom telemarketingowym.

Koszty zryczałtowane

O wybranych zakładach robi się głośno, chociaż one w reklamę nie inwestowały. Tuż przed tegorocznymi wakacjami przekonał się o tym właściciel zakładu w Słubicach. Usłyszał w sumie 390 zarzutów oszustwa i znieważenia zwłok. Wyszło na jaw, że proceder trwał od 2016 do 2021 roku, a dotyczył przede wszystkim dodatkowych opłat, jakimi firma obciążała rodziny zmarłych, które korzystały z usług tego zakładu. Pracownicy firmy nazywali je zryczałtowanymi kosztami administracyjnymi. W ramach tychże, dopisywali zużycie wody na cmentarzu - 5 zł miesięcznie, tak przez 20 lat. Przedsiębiorstwo kasowało także za wystawienie trumny z ciałem w sali ceremonialnej. To było zwykle 250-300 zł za pogrzeb.

Prokuratura informowała, że 360 zarzutów dotyczy tzw. doprowadzenia ludzi do niekorzystnego rozporządzenia mieniem na kwotę 400000 zł. Pozostałe zarzuty odnosiły się do znieważenia zwłok. Pracownicy zakładu zapewniali klientów, że ciała ich zmarłych krewnych trafiły do prosektorium, a tak nie było. W tym czasie były przechowywane w warunkach pokojowych.

Gang handlarzy

Po Polsce grasował gang handlarzy trumnami. Przedstawiał fikcyjne faktury (łącznie na 10 mln zł). Na ich podstawie wyłudzał nienależny zwrot podatku od towarów i usług. Grupa sprzedawała trumny na niby, ale serio została złapana. Zatrzymano sześć osób. W domu jednej z nich, w kartonie po butach, znaleziono 1,3 mln zł.

A propos handlu: w lutym bieżącego roku wprowadzono kolejne przepisy w zakresie handlu w niedziele i święta (przypomnijmy: za złamanie zakazu handlu w niedziele grozi od 1000 zł do 100000 zł kary, a przy uporczywym łamaniu ustawy - więzienie). Rząd chciał w ten sposób wyeliminować działania sprzedawców, którzy wciąż próbowali otwierać swoje sklepy w dni uznane za wolne od pracy.

A inni, mimo uszczelnienia owych przepisów, wciąż próbowali je omijać. Jeden ze sklepów na Śląsku poszerzył działalność o pogrzeby i tzw. działalność pokrewną. Po to, żeby być otwartym w niedziele.

Karta lojalnościowa

Właściciel zakładu pogrzebowego w województwie kujawsko-pomorskim opowiada: - Do naszego biura przyszedł mężczyzna. Chciał mi sprzedać karawan pogrzebowy. Nie byłem zainteresowany, ponieważ flotę mam. Nalegał, żebym zobaczył pojazd. Cena, w porównania do rocznika auta, wydawała się atrakcyjna, jakieś 20 procent mniej niż rynkowa. Poprosiłem go najpierw o zdjęcia samochodu. Przysłał. Okazało się, że to przyczepa gastronomiczna. Facet wcześniej prowadził działalność i z tej przyczepy sprzedawał hot-dogi i hamburgery. Potem tłumaczył, że przecież mógłbym ją przystosować do przewozu osób zmarłych.
Emerytka z Bydgoszczy wspomina zaś o karcie lojalnościowej. - Dostałam ją od pracownika zakładu, organizującego pogrzeb mojego męża. W domu zorientowałam się, czego dotyczy. Karta upoważnia do 200 zł rabatu, jeżeli przygotowanie następnego pogrzebu też im powierzę. Toż to istne życzenie śmierci!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Voucher pogrzebowy z wykorzystaniem do końca 2023. "Do tego czasu trzeba umrzeć?" - Gazeta Pomorska