Takie mecze czasem okazują się trudne. Gospodarz - przeciętniak z zaplecza ekstraklasy, który nie ma nic do stracenia. Goście - medalista mistrzostw Polski, czołowa drużyna w kraju. Na dodatek rozgrywki Pucharu Polski, czyli trzecie rozgrywki - po PlusLidze i Lidze Mistrzów - ważności. We wtorek w Tomaszowie Mazowieckim niespodzianki jednak nie było i zgodnie z planem wygrała wyżej notowana drużyna.
Wprawdzie Andrea Anastasi, trener Vervy Warszawa Orlen Paliwa, zapowiadał, że drużyna nie zlekceważy siódmej drużyny Krispol 1. Ligi, to jednak chyba mało kto się spodziewał, że wystawi do gry najmocniejszy skład. A tak zrobił - z trzema mistrzami świata, czyli Piotrem Nowakowskim, Bartoszem Kwolkiem i Damianem Wojtaszkiem, Francuzami, którzy kilka dni temu zdobyli z narodowym zespołem kwalifikację olimpijską, czyli Antoine Brizard i Kevin Tillie oraz spragniony gry, a także jej potrzebujący atakujący Artur Udrys.
Jakby tego było, gospodarze - wśród których był m.in. Bartłomiej Neroj mający za sobą grę na przykład w PGE Skrze Bełchatów - nie mogli liczyć na taryfę ulgową. Goście od początku narzucili swoje warunki i kontrolowali przebieg gry. O zabawie nie było mowy, za to regularnie zdobywane punkty. Im dalej w mecz, tym Anastasi dokonywał więcej zmian, dając wystąpić graczom, którzy mają mniej szans w PlusLidze. Jednak w grze Vervy niewiele się zmieniało. Pierwszego i drugiego seta wygrała do 16. W trzeciej partii zmiotła z parkietu Lechię, wygrywając do 11.
Najlepszym zawodnikiem meczu wybrano przyjmującego Igora Grobelnego.
Dzięki efektownej wygranej, wicelider PlusLigi awansował do półfinału Pucharu Polski. W półfinale (14 marca) zmierzy się ze zwycięzcą wtorkowego starcia PGE Skra Bełchatów - Indykpol AZS Olsztyn (początek o godz. 20.30, transmisja w Polsacie Sport).
Lechia Tomaszów Mazowiecki - Verva Warszawa Orlen Paliwa 0:3 (16:25, 16:25, 11:25)
Andrea Anastasi: Od dwóch miesięcy przygotowywałem zespół do meczu z Lechią
