- Nie przyznaję się do winy, ubolewam i chcę przeprosić rodzinę ofiary - zaczął wczorajsze wyjaśnienia przed bydgoskim Sądem Okręgowym Tobias B. - Ubolewam nad tym, nie chciałem tego... Będę się starał zadośćuczynić w jakikolwiek sposób.
Tobias B. to jeden z trzech mężczyzn oskarżonych o zabójstwo Dariusza T., do którego doszło w czerwcu 2015 roku w lesie niedaleko miejscowości Gołąbek pod Tucholą. Prokuratura zarzuca im mord w związku z porwaniem oraz kradzież wartego prawie 150 tys. zł mercedesa ofiary. Zwłoki przez przypadek znaleźli leśnicy - zaintrygował ich świeży wykop i coś, co częściowo z niego wystaje.
Tobias B. jest drugim z oskarżonych, który wczoraj zaczął składać wyjaśnienia przed sądem. Trwało to dość długo, bo musiał korzystać z pomocy biegłego tłumacza języka niemieckiego.
Przeczytaj też: Poszukiwania zaginionego Remigiusza Baczyńskiego
Oskarżony nie przyznał się do zabójstwa. Wyglądało, jakby przez cały czas starał się podkreślić, że chciał się wyrwać z mogących mu przysporzyć kłopotów kontaktów z Dariuszem T. Opowiadał wczoraj, że poznał go przez Michaela N., innego oskarżonego.
- Szukał osób, które chciały uczestniczyć w fikcyjnych wypadkach samochodowych, żeby wyłudzać odszkodowania - wyjaśniał rolę ofiary i swoją. - To było w latach 2007-2010. Potem już nie chciałem brać w tym udziału, ale na moje nazwisko wciąż przychodziły pisma z ubezpieczalni. Wypadki były organizowane za moimi plecami, bo na początku znajomości dałem Darkowi plik formularzy in blanco, a on je potem wykorzystywał.
Granicę przekroczył Michael, jak przy aucie leżał pod Darkiem i go dusił, aż ten przestał się ruszać - oskarżony Tobias B.
Szajka działała w Niemczech. Podczas jednego ze spotkań z Michaelem N. i trzecim oskarżonym, Patrykiem R., okazało się, że wszyscy mają już dość Dariusza T.
Kliknij i czytaj dalej na drugiej stronie
- Ustaliliśmy, że go pobijemy w Polsce i że będzie musiał podpisać oświadczenie, że mamy dowody na jego działalność. Miały w tym uczestniczyć jeszcze dwie osoby, bo Darek miał kontakty z przestępcami... - stwierdził Tobias B.
Potem opisywał, jak w lesie wykopali dość płytki dół, a trzy tygodnie później przywieźli tam oszołomionego środkami nasennymi Dariusza T.
- Tamci dwaj nie przyjechali, powiedziałem, że jak Darek się obudzi, to będziemy mieli przechlapane - zeznawał oskarżony.
Opowiadał, jak trzymał ofiarę, która się ocknęła, za ramię i głowę, siedząc za nią na tylnym fotelu w aucie, a dwaj pozostali ją bili.
- Sytuacja wymknęła się spod kontroli - podkreślał Tobias B. - Myślę, że granice przekroczył Michael, jak przy aucie leżał pod Darkiem i go dusił, aż ten przestał się ruszać. Ja nie dusiłem, nie pomagałem. Byłem w szoku.
Michaelowi N., Patrykowi R. - obaj mają polsko-niemieckie obywatelstwo - i Tobiasowi B. grozi nawet dożywocie. Na razie w całości wyjaśnienia złożył tylko Michael N. Przyznał się do zabójstwa, do kradzieży auta - nie.