Co zrobić, gdy ma się skromny budżet, a chce się zorganizować prestiżowy mityng? Trzeba zaprosić kilka światowych gwiazd, a przy nich wykreować polskich mistrzów. Ta sztuka udała się dyrektorowi mityngu, Krzysztofowi Wolsztyńskiemu.
Tym razem na Enea Cup XI Europejski Festiwal Lekkoatletyczny w Bydgoszczy przyjechało trzech aktualnych mistrzów świata: w biegu na 110 m ppł - Ryan Brathwaite (Barbados), w biegu na 800 m - Mbuleni Mulaudzi (RPA) oraz w trójskoku - Phillips Idowu (Wielka Brytania). Stawkę uzupełnili medaliści igrzysk olimpijskich i mistrzostw Europy.
Organizatorzy, przy ograniczonym budżecie (najbardziej prestiżowe mityngi mają budżet od trzech do dziesięciu razy wyższy), co roku mają szczęście trafić na perełkę zawodów, o której później słyszy cały lekkoatletyczny świat, na mistrza, którego wyniki z mityngu podają wszystkie agencje sportowe i najważniejsze media w kraju.
<!** reklama>Wspomnijmy tylko sukcesy z ostatnich lat - w 2008 r. w Bydgoszczy w skoku o tyczce triumfował Jewgienij Łukianienko. Rosjanin pokonał poprzeczkę na wysokości 6,01 m - to najlepszy wynik w historii na polskiej ziemi. Rok później także w skoku o tyczce przedstawiciel gospodarzy, Łukasz Michalski, wygrał, z nowym rekordem życiowym 5,71 m, pokonując wielu utytułowanych rywali, a w biegu na 3 km kobiet Julia Zarudniewa-Iwanowa (Rosja) uzyskała najlepszy czas na świecie - 9.23,33 min. Z kolei w ubiegłym roku absolutnym hitem (na jubileusz X edycji Enea Cup) był rekord świata w rzucie młotem, ustanowiony przez Anitę Włodarczyk - 78,30 m.
W tym roku ostatnią konkurencją był bieg na 800 m. Trzeba przyznać, że wcześniejsze konkurencje nie dostarczyły kibicom zbyt wielu emocji. W biegu wieczoru spotkali się mistrz świata Mbulaeni Mulaudzi, mistrz Europy z bieżni Marcin Lewandowski (Zawisza) oraz halowy mistrz Europy Adam Kszczot. Początek biegu należał do zawodnika RPA, ale na drugim okrążeniu fantastycznie ruszyli do przodu Polacy. Po zejściu zająca, który dyktuje tempo, na czele stawki pojawili się Kszczot i Lewandowski, którzy stoczyli pasjonującą walkę o zwycięstwo, osiągając świetne czasy jak na ten etap przygotowań - mistrzostwa świata są dopiero za 3 miesiące. Triumfował Kszczot 1.44,30 (5. wynik na świecie), a drugi był Lewandowski - 1,44,61 (6. w tabelach).
Zobacz galerię: Uśmiechy i grymasy królowej sportu