Sfrustrowani absolwenci humanistycznych kierunków w poszukiwaniu pracy i godnej płacy zaczynają chwytać się robotniczych zawodów.
Przychodzi matka do urzędu pracy i szuka roboty dla swojego syna. - Może spawacz, 3 tysiące na rękę – mówi pośrednik. - Nie, po co mu tyle, zaraz wszystko wyda. - Może operator koparki? 2 tysiące na rękę. - Za dużo, zaraz wyda. Nie ma pan czegoś za 700 złotych? - Będzie ciężko, syn musiałby być magistrem.
<!** reklama left>Ten gorzki żart krąży wśród osób z wyższym wykształceniem.
- Obecnie na rynku ceni się pracę wykonywaną własnymi rękami – nie kryje Katarzyna Lutkowska, z Biura Karier UKW. - Studenci zdają sobie z tego sprawę, dlatego w czasie nauki szukają zajęcia, które pozwoli im zdobyć konkretne umiejętności. Wkrótce jednak trafią do nas tani pracownicy ze wschodu i robotnikom ciężej będzie znaleźć zatrudnienie, a w cenie będą prace umysłowe. Już widać zapotrzebowanie na usługi doradcze. Wykształcenie techniczne daje większe możliwości na rynku pracy.
Ogłoszenia prasowe aż kipią od ofert dla spawaczy, kafelkarzy, monterów, kierowców czy budowlańców. - Płacę 36 złotych za metr ułożonych kafli, ale możemy się dogadać – zachęca szef firmy organizującej prace wykończeniowe w Fordonie.
Mogą w nich przebierać, a i tak często bywają niezadowoleni, dlatego tak wielu wyjeżdża za granicę, gdzie za tę samą pracę dostaną 3-4 razy więcej.
O przebieraniu w ofertach pomarzyć mogą intelektualiści, których zawód cieszy się uznaniem na rynku. Jeden z prawników zaproponował dużej bydgoskiej firmie swoje usługi. Na pytanie, ile chciałby zarabiać, odpowiedział, że tyle, co tutejszy spawacz. Spółka uznała, że jego oczekiwania były wygórowane.
- Spawacz z uprawnieniami zaczyna dyskusję od trzech tysięcy złotych na rękę – twierdzi Tomasz Zawiszewski, zastępca dyrektora PUP w Bydgoszczy. - Ostatnio płace w „budowlance” poszły do góry o jakieś 30-40 procent. Brakuje ludzi, a rynkiem pracy też rządzi ekonomia. Po co dawać podwyżkę pracownikowi biura, skoro na jego miejsce jest 15 chętnych? Nic więc dziwnego, że absolwenci studiów, zwłaszcza humanistycznych, starają się coraz częściej o papiery spawacza.