Są przedstawicielami firmy telekomunikacyjnej, a działają niemal jak oszuści. Starsze osoby czują się wprowadzone przez nich w błąd.
<!** Image 2 align=none alt="Image 172661" sub="Jak informują nas Czytelnicy, umowy z MNI Telecom sporządzone są drobnym drukiem, a ofiarami przedstawicieli firmy, podającymi się za pracowników TP SA, padają osoby w podeszłym wieku
Fot. Tadeusz Pawłowski">
Pierwszy raz sprawę opisaliśmy, gdy pojawili się na osiedlu Leśnym. Starsza mieszkanka przezornie nie podpisała dokumentów. - Chcieli, abym pokazała rachunki za telefon. Przecież wiem, że telekomunikacja ma całą bazę rachunków. Mogą bez problemu sobie sprawdzić - opowiada kobieta.
Panią Cecylię z Wyżyn zaskoczyli, gdy wyszła ze szpitala. Podpisała umowę, teraz walczy o jej zerwanie. W umowie zapisane jest, że za odstąpienie od niej trzeba zapłacić. - Myślałam, że są pracownikami telekomunikacji. Przypuszczałam, że w tym czasie, gdy byłam na leczeniu, Tepsa prowadziła akcję promocyjną. Jednak się myliłam - mówi pani Cecylia.
<!** reklama>Maria Piechocka z biura prasowego Grupy TP w Poznaniu komentuje: - Sytuacja wygląda tak, jakby ktoś tworzył bazy danych klientów. Już wcześniej spotkaliśmy się z tego typu przypadkami. Operatorzy próbowali nakłonić klientów do przejścia do nich, zatajając ważne informacje o konsekwencjach zerwania umowy.
TP SA uruchomiła specjalną bezpłatną infolinię (800 500 005), gdzie można zweryfikować dane ich pracowników. Każdy z nich, który odwiedza bydgoszczan w ich domach, ma identyfikator. Te dane można sprawdzić dzwoniąc pod numer kolejnej infolinii - 19393.
Jak ustaliliśmy, bydgoszczan odwiedzili pracownicy MNI Telecom. Zadzwoniliśmy na ich infolinię. Po długim oczekiwaniu odebrał operator. Skierował nas do kolejnej osoby. Wczoraj jednak ta nie odbierała telefonu. Chcieliśmy się dowiedzieć, dlaczego pracownicy MNI Telecom wprowadzili w błąd mieszkankę Wyżyn. Internauci na stronie firmy dobitnie piszą, co sądzą o jej praktykach.
- Do mojej mamy, starszej osoby, przychodzi młoda, uśmiechnięta kobieta, informuje, że jest przedstawicielką TP SA i zachęca do podpisania „nowej korzystnej umowy”. Mama, zadowolona, że osoba z firmy ją odwiedziła, chętnie podpisała dokumenty. I co się okazuje? Że to nie TP SA, a jakaś nieznana firma. Na umowie nie ma żadnej pieczątki, nawet nazwiska przedstawicielki. Na infolinię nie sposób się dodzwonić. Sama umowa jest tak sporządzona, że nie sposób jej przeczytać - opisuje Łukasz.
W przypadku internauty Gonzusa umowę przesłano pocztą: - Pytałem, czy na pewno jest to umowa z TP SA. Wręcz mi to przyrzekano. No i mam umowę z MNI Telecom, firmą, która z TP nie ma nic wspólnego.
