Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukrył ciało nad Kanałem

Krzysztof Błażejewski
Krzysztof Błażejewski
Ten proces cieszył się w Bydgoszczy ogromnym zainteresowaniem. Wszyscy chcieli dowiedzieć się, jak zginęła młoda mieszkanka Wilczaka.

Ten proces cieszył się w Bydgoszczy ogromnym zainteresowaniem. Wszyscy chcieli dowiedzieć się, jak zginęła młoda mieszkanka Wilczaka.

3 kwietnia 1953 roku, akurat w Wielki Piątek koło południa, na biurku dyżurnego I Komisariatu MO w Bydgoszczy odezwał się telefon.

Dyżurny został powiadomiony przez dyrekcję miejscowego Biura Wojewódzkiej Centrali Odzieżowej, że poprzedniego dnia zaginęła 20-letnia kasjerka Teresa S., zatrudniona w tym przedsiębiorstwie dopiero od miesiąca. Nie byłoby może w tym nic szczególnego ani wyjątkowo niepokojącego dla centrali, gdyby nie fakt, że kasjerka zniknęła wraz z pokaźną jak na owe czasy kwotą 37 tys. zł.

<!** reklama>

Do obowiązków Teresy S. należało pod koniec dnia roboczego zanoszenie codziennego utargu wpływającego do biura z podległych mu oddziałów. Przy jej zatrudnieniu kierowano się pozytywną opinią otrzymaną z jej poprzedniego miejsca pracy. Była bez zarzutu. W WCO także nikt nie miał żadnych uwag pod adresem nowej kasjerki.

„Idę dziś do teatru”

2 kwietnia, jak zwykle, pół godziny przed końcem dnia pracy Teresa S. sporządziła dzienny raport kasowy, a następnie wyszła, oznajmiając głośno, że idzie do banku. Kiedy 3 kwietnia nie pojawiła się w pracy, początkowo składano to na karb spóźnienia. Potem jednakże zatelefonowała matka dziewczyny pytając, czy pojawiła się w centrali, gdyż poprzedniego dnia nie wróciła po pracy do domu. Pełen złych przeczuć dyrektor biura zatelefonował do banku, gdzie okazało się, że Teresa S. poprzedniego dnia tam nie dotarła. W tej sytuacji powiadomiono MO. Rozpoczęła się intensywna akcja poszukiwawcza połączona ze śledztwem.

Już wcześniej wiedziano, że Teresa S. w dniu zaginięcia zachowywała się inaczej niż zwykle. Wyszła już o 6 rano z domu przy ul. Nakielskiej odświętnie ubrana. Matce oznajmiła, że wróci do domu później, bo wybiera się po pracy do teatru.

Dopiero po miesiącu pojawił się pierwszy sygnał, wskazujący dalszy trop. Kilkanaście domów dalej na Wilczaku aresztowano poszukiwanego listem gończym od dłuższego czasu 23-letniego mieszkańca Wrocławia, Zenona K. Ukrywał się w mieszkaniu swoich rodziców. Na koncie miał długą listę przestępstw: kradzieże, włamania, fałszerstwa dokumentów, etc. Jednak śledczych szczególnie zainteresowało coś zupełnie innego. Okazało się, że Zenon K. znał Teresę S. W dodatku narzeczona poszukiwanego, Krystyna W., krótko po zniknięciu kasjerki WCO kupiła sobie nowe, stosunkowo drogie meble. Podczas rewizji w jej mieszkaniu milicjanci znaleźli bieliznę, która - jak rozpoznała to matka zaginionej - należała do Teresy S. Przyciśnięci podczas przesłuchań bracia Zenona K. przyznali, że na początku kwietnia widzieli u brata znaczną kwotę pieniędzy. Miał się też im przyznać, ze pochodziły one z napadu na kasjerkę.

Zenona K. milicja musiała jednak zostawić w spokoju. Nie było ciała - nie było zbrodni. Zajęto się w tej sytuacji poszukiwaniami zwłok. Było to jednak podobne do odnajdywania igły w stogu siana.

Inaczej myślał jednak jeden z sąsiadów zaginionej, Wojciech J. Bardzo przejął się jej zaginięciem. Był już na emeryturze, dzień w dzień niezależnie od pogody spacerował nad pobliskim Starym Kanałem. Teraz, podczas wędrówek, okolicę obserwował w szczególny sposób. Szukał miejsca, gdzie można było ukryć zwłoki.

I po 4 miesiącach od zaginięcia dziewczyny dopiął swego! W sierpniu, w pobliżu V śluzy, trafił na miejsce, które wydawało mu się niedawno „ruszone”. Wziął z domu szpadel... Głęboko, 1,5 m pod powierzchnią gruntu trafił na ciało człowieka. To były zwłoki poszukiwanej Teresy. Zginęła od ciosów zadanych nożem w klatkę piersiową.

Zenon K. przyznał się wówczas do zabójstwa. Niebawem okazało się, że wcześniej we Wrocławiu zamordował także 20-letnią Helenę Z.

21 kwietnia 1954 r. Sąd Wojewódzki w Bydgoszczy po bardzo krótkim procesie, odrzucając wniosek obrońców o zbadanie poczytalności oskarżonego, skazał Zenona K. na karę śmierci. Wyrok wykonano w Gdańsku w sierpniu 1954 r.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!