Klienci okradają hotele nie tylko z wyposażenia, ale także z zarobków. - Więcej niż złodziei jest oszustów. Wykorzystują fakt, że w nowych dowodach osobistych nie ma wpisanych adresów zamieszkania. Przez to trudniej ich znaleźć. Meldują się w hotelu, a potem po prostu nie płacą. Czasami udaje się ich odnaleźć, ale z reguły znikają bez śladu. Tacy nieuczciwi klienci trafiają na czarną listę. Hotele wymieniają się danymi oszustów i wandali. Gdy takie osoby kwaterują się w innym hotelu, obsługa wie, z kim ma do czynienia. Może odmówić noclegu i nie narażać się na straty. A wcześniej oszukany hotel dostaje informację i może dzięki temu odzyskać pieniądze - mówi Joanna Mrozińska z hotelu „Ratuszowego” przy ul. Długiej.
Dziwi mnie , że człowiek zarabiający fortunę, pakuje do walizki ręcznik. Może chce poczuć dreszczyk emocji? - Autor cytatu
- Mieliśmy kiedyś gościa, który wyniósł absolutnie wszystko, co się dało. Ręczniki, szlafrok, alkohole z barku i w dodatku nie zapłacił. Straty po jednej nocy sięgnęły blisko tysiąca złotych. Delikwent przepadł bez śladu. Trafił na czarną listę. Może dzięki temu nie uda już mu się powtórzyć takiego numeru w innym miejscu - mówi nam pracownik jednego z czterogwiazdkowych hoteli.
PRZECZYTAJ:Pamiątka przywieziona z hotelu [KOMENTARZ]
W drogich hotelach też nie brakuje złodziei. - Zawsze mnie dziwi, że człowiek zarabiający fortunę, pakuje do walizki ręcznik. Nie wiem, może chce poczuć dreszczyk emocji? Mydełka, szampony i inne kosmetyki klientowi się i tak należą, więc nie liczymy tego jako strat. Problem bywa z alkoholem. Po wypiciu część gości płaci niechętnie. Wypierają się, że otwierali buteleczki z barku. Nieraz widziałam, że do whisky dolewali herbaty - mówi pani Mirosława, która sprzątała w kilku bydgoskich trzy- i czterogwiazdkowych hotelach. - Najbardziej zadziwił mnie jednak gość, który wykręcił ze ściany gniazdko. Do dziś nie wiem, po co - mówi.
