Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Uciekają ze szpitala, są niebezpieczni

Redakcja
Oddziały, na których leczą się najciężej zakaźnie chorzy, są zamykane elektronicznie
Oddziały, na których leczą się najciężej zakaźnie chorzy, są zamykane elektronicznie Tadeusz Pawlowski
Raport NIK donosi o gruźlikach, którzy przerwali leczenie w Bydgoszczy i wyszli ze szpitala. Uciekają też pacjenci SOR. I to bez słowa.

Tylko we wrześniu szpitalny oddział ratunkowy Szpitala Uniwersyteckiego nr 2 im. Biziela opuściło tuż po zgłoszeniu się... 13 osób. W skali roku może więc z izby przyjęć wyjść bez słowa około 100 osób. Nieco światła na to zjawisko rzuca fakt, że ośmioro z wrześniowych uciekinierów było nietrzeźwych, co nie znaczy, że nie wymagali opieki medycznej.

- Co ważne, już figurowali w naszym systemie, zostali zakwalifikowani jako pacjenci. Dlatego każde tego typu zniknięcie musimy zgłosić policji - tłumaczy Kamila Wiecińska, rzecznik prasowy szpitala im. Biziela. - Dlaczego? Bo od chwili wpisania na listę naszych pacjentów bierzemy odpowiedzialność, także prawną, za każdą osobę.

Podobne procedury obowiązują w Wojewódzkim Szpitalu Obserwacyjno-Zakaźnym przy ul. Floriana. - Nasi chorzy zazwyczaj są w poważnym stanie, im nie zdarzają się wyjścia bez powrotu - mówi Jan Szopiński, pełnomocnik dyrektora tej lecznicy. - Poza tym oddziały, na których leczą się najciężej zakaźnie chorzy, są zamykane elektronicznie, jest więc ścisła kontrola wejść i wyjść.

ZOBACZ TEŻ:Lekarze-trojaczki w toruńskim szpitalu [zdjęcia]

Kujawsko-Pomorskie Centrum Pulmonologii, ostatnio na celowniku NIK, która zauważyła m.in. zniknięcie pięciu pacjentów z prątkującą gruźlicą, procedury ma rygorystyczne, ale, jak wiemy z doniesień krewnych pacjentów, lżej chorzy pozwalają sobie na spacery po mieście. Skontaktowała się z nami pani Karolina, której krewna z podejrzeniem gruźlicy leczyła się w centrum. - Kuzynka mówiła o pacjencie, którego na zakupach w Auchan spotkał lekarz idący na dyżur do szpitala.

KPCP odpowiada, że przypadki zniknięć ich pacjentów są sporadyczne. W tym roku nie było ani jednego. Gdyby się jednak zdarzyły, sprawą zająłby się powiatowy inspektor sanitarny. Ma on prawne narzędzia, by do leczenia prątkującego gruźlika zmusić, bo tylko ten stan jest wskazaniem do obowiązkowej hospitalizacji. Samo centrum zaostrzyło przepisy jeszcze bardziej. Każdy chory z gruźlicą w wywiadzie jest ściśle monitorowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!