Tysiące zdesperowanych Ukraińców, uciekając z rozdartego wojną Charkowa, gromadzą się na peronach, ale korytarze ucieczki Putina prowadzą ich prosto do... Rosji.
Kreml zapowiedział, że ci, którzy wyjadą na Białoruś, zostaną następnie przetransportowani również do Rosji.
Mieszkańcy Mariupola i Sum mieli udać się na wschodnią Ukrainę, a nie na zachodnią, gdzie setki tysięcy osób już wyjechały, by uciec przed walkami.
Takie sceny rozgrywają się na całej Ukrainie, gdy ludzie próbują uciec przed barbarzyńskimi atakami Rosji.
Otwarcie „korytarzy humanitarnych” okazało się jednak cynicznym wybiegiem agresora, bo niektóre szlaki prowadziły Ukraińców prosto do Rosji. Dlatego Kijów takie plany odrzuca jako „niemoralne i niedopuszczalne”, a brytyjski minister ds. Europy James Cleverly określa je jako „bzdury”.
Jedno z rzekomo bezpiecznych przejść z oblężonego portowego miasta Mariupol prowadziło prosto przez pole minowe. Więcej szczęścia mieli mieszkańcy miasta Irpin pod Kijowem, 2000 osób wydostało się z okrążenia.
Po wysadzeniu mostu przez ukraińskie wojsko, by spowolnić rosyjskie natarcie, starsi mieszkańcy przeciskali się przez wzburzoną rzekę po rozklekotanej desce.
Ukraińcy nie tracą nadziei i wciąż prowadzą rozmowy ze stroną rosyjską, by otworzyć bezpieczne korytarze humanitarne dla cywilów, którzy przeżywają piekło w oblężonych miastach, gdzie brakuje wody, jedzenia i leków.
