Czterdzieści tysięcy bydgoskich działkowców boi się, że wyrok Trybunału Konstytucyjnego oznacza dla nich stratę dorobku całego życia. Politycy zapewniają, że tak się nie stanie.
<!** Image 3 align=none alt="Image 192624" >
Na terenie Bydgoszczy 64 istniejące ogrody działkowe zajmują powierzchnię około 403 hektarów, co stanowi ok. 2,3 proc. powierzchni miasta. Z tego zaledwie ok. 0,2 hektara jest własnością Polskiego Związku Działkowców.
- W użytkowaniu czasowym znajduje się ponad 131,5 hektara, a w użytkowaniu wieczystym 271,3 - wylicza Anna Rembowicz-Dziekciowska, dyrektorka Miejskiej Pracowni Urbanistycznej w Bydgoszczy.
Tylko kilka ogrodów, m.in., położonych na Jachcicach, Górzyskowie, Kapuściskach i Brdyujściu objęto planami zagospodarowania przestrzennego. Wszystkie pozostałe - nie. Zatem jeśli Sejm nie uchwali nowej ustawy o ogrodach działkowych, wrócą one pod skrzydła samorządu. Takie mogą być skutki wydanego wczoraj przez Trybunał Konstytucyjny wyroku. TK zakwestionował bowiem zgodność z Konstytucją aż 24 punktów obowiązującej ustawy o ogrodach.
- Mamy 34 tysiące działek i 40 tysięcy członków - mówi Barbara Kokot, prezes Zarządu Okręgu Polskiego Związku Działkowców w Bydgoszczy. - Takie orzeczenie przygotowywane było od lat, chodzi o przejęcie działek, szczególnie tych znajdujących się w dużych aglomeracjach.
<!** reklama>
Barbara Kokot dodaje, że PZD czeka na uzasadnienie wyroku - potem zapadnie decyzja o tym, co działkowcy zrobią dalej.
- Jesteśmy zaniepokojeni - przyznaje Urszula Walusiak, wiceprezes Zarządu Okręgowego PZD. - Właśnie objeżdżamy ogrody i wszyscy pytają o to, czy stracą działki, czy altanki nadal będą ich, kto będzie bronił ich w sprawach spornych.
Kolejne wątpliwości mają działkowcy z Myślęcinka, którzy - zgodnie z decyzją prezydenta - muszą wybudować kanalizację. - Nie wiem, czy przystąpimy do realizacji tej budowy. Mamy dokumentację, uzbieraliśmy pieniądze, ale w tej sytuacji zastanawiam się, czy wolno mi inwestować w coś, co możemy stracić - mówi Tadeusz Plata, prezes ROD „Podgórze”.
W ROD im. gen Sikorskiego z niedowierzaniem przyjęto decyzję TK. - Boimy się, bo w Polsce różnie bywa - uważa pan Andrzej. - Tych starych ludzi, którzy mają tu swoje działeczki, jest mi żal. Jeśli znajdzie się jakiś deweloper i zechce kupić ogród, to miasto na pewno mu sprzeda. Nam nie zostanie nic.
Zdaniem prawników, wyrok uderza w związek, a nie w samych działkowców.
- To nie był sąd nad ustawą, tylko nad związkiem - twierdzi Marek Pytka, członek Zarządu PZD. - Obawy działkowców są uzasadnione, bo za 18 miesięcy prawo przestanie działać, prawo do działki też. Sędzia TK podczas konferencji prasowej powiedział o tym, że ustawodawca ma ustanowić mocne prawo. Wspomniał o dzierżawie, a ona jest przecież najgorszą z form. Jest droga i czasowa. Po wygaśnięciu umowy dzierżawca będzie musiał się wynieść i nie otrzyma żadnego odszkodowania.
Kilka godzin po ogłoszeniu postanowienia Trybunału Konstytucyjnego uaktywnili się politycy.
SLD zapowiedział przedłożenie własnego projektu ustawy o ogrodach rodzinnych. Przedstawiciele koalicji rządzącej PO-PSL, liderzy Platformy w regionie oraz samej Bydgoszczy zgodnie oświadczyli, że czasu wystarczy na to, by ustanowić nowe prawo.
- Działkowcy mogą spać spokojnie - zapewnia bydgoski poseł Paweł Olszewski. - Nowa ustawa nie będzie im zagrażać, nie ma co siać paniki.