Coraz mniej aut trafia na złom, coraz więcej wraków jeździ po drogach i coraz szybciej rozwija się szara strefa, a rząd... obiecuje tysiąc euro za każde zezłomowane auto.
<!** Image 2 align=right alt="Image 113402" sub="Jan Mroczka w bydgoskiej firmie zajmuje się złomowaniem starych samochodów. Na razie na brak pracy nie narzeka Fot. Tadeusz Pawłowski">Otrzymywałby je każdy, kto przekaże stary samochód firmie zajmującej się recyklingiem. - Obietnica, na razie bez pokrycia, spowodowała, że nikt nie odstawia aut - mówią w bydgoskim „Uni-Techu”. - Rząd jednak niczego nie zrobił, by zlikwidować szarą strefę, która zarabia, bo nie płaci podatków i nie inwestuje w ochronę środowiska.
Mianem szarej strefy określa się działalność niektórych firm, które zajmują się handlem częściami pochodzącymi z nielegalnej rozbiórki starych aut.
- Chciałam pozbyć się dwudziestoletniego renaulta - mówi Czytelniczka. - Zadzwoniłam do kilku firm skupujących pojazdy, nawet takie po spaleniu. Nie chcieli kupić. Mówili, że części nie da się sprzedać.
Kobieta, prawdopodobniej dzięki niechodliwej marce pojazdu, uniknęła poważnych kłopotów.
- Ludzie wierzą. Sprzedają auta. Podpisują umowę. Zdarza się, że z fikcyjnymi danymi nabywcy - wyjaśnia pracownik jednej z licencjonowanych firm. - Wyrejestrowują pojazdy i zapominają. Jakie jest ich zdziwienie, kiedy po latach otrzymują informację od firmy ubezpieczeniowej o niezapłaconych składkach.
<!** reklama>Choć samochodu już nie ma, to nadal figuruje on na liście ubezpieczyciela. Tak „ginie” w Polsce około dwóch milionów aut rocznie.
- Byli właściciele brną dalej. Jeśli nie mogą udowodnić, co stało się z pojazdem, zgłaszają kradzież. Tylko tak mogą uwalnić się od obowiązku płacenia składek - tłumaczy nasz informator.
Kłopoty z OC to tylko wierzchołek motoryzacyjnej góry lodowej. Kryzys ma tu także niemałe znaczenie. - Polacy zaczynają oszczędzać. Nie kupują już tak wielu nowych aut. Po drogach porusza się wiele samochodowych trupów - słyszymy.
Czy to prawda? Raczej tak. Świadczyć może o tym, między innymi, liczba zatrzymanych dowodów rejestracyjnych. Policjanci w 2008 roku do bydgoskiego Urzędu Miasta przesłali 5748 takich dokumentów. - Najczęściej zatrzymujemy je z powodu braku badań technicznych lub niesprawności pojazdu - mówi Waldemar Winter, zastępca dyrektora wydziału uprawnień komunikacyjnych. - Dziennie zatrzymywanych jest od 15 do 20 dowodów. Rekordowa liczba to 40 sztuk.
Funkcjonariusze drogówki nie kwestionują wyłącznie stanu technicznego pojazdów. - Zarejestrowaliśmy dwanaście przestępstw fałszowania dowodów rejestracyjnych - mówi podkom. Monika Chlebicz, rzeczniczka komendanta wojewódzkiego policji w Bydgoszczy.
Dodajmy, że fałszowano w nich także poświadczenia o przeprowadzonym przeglądzie technicznym. Za takie przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności do pięciu lat.
Coraz młodsze auta
W Bydgoszczy zarejestrowanych jest 210 tysięcy pojazdów, z czego prawie 42 tysiące sprowadzono z zagranicy. W 2008 roku zarejestrowano 10 634 auta sprowadzone do Polski. Wśród nich aż 10 procent nie miało więcej niż dwa lata. W latach 1988-92 najczęściej przywożono kilkunastoletnie pojazdy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
Plotki, sensacje i ciekawostki z życia gwiazd - czytaj dalej na ShowNews.pl
- Michał Bajor o żonie i dzieciach. Mówi o biologii, żałuje tylko jednego [WIDEO]
- Jak mieszka i żyje Kayah? Apartament w Wenecji zapiera dech w piersiach
- 80-letni Rosiewicz ma żonę w wieku córki! Poderwał ją na wyborach miss
- Koncert Alicji Majewskiej na weselu nie dla każdego. Piosenkarka ma twarde warunki