Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tylko tutaj płacą za siedzenie

Renata Napierkowska
Wszyscy, którzy kiedykolwiek byli członkami komisji wyborczej, zgodnie przyznają, że to bardzo nudne zajęcie. Minimum 135 złotych „na rękę” jest jednak nie do pogardzenia.

Wszyscy, którzy kiedykolwiek byli członkami komisji wyborczej, zgodnie przyznają, że to bardzo nudne zajęcie. Minimum 135 złotych „na rękę” jest jednak nie do pogardzenia.

Dla osób, które dostały się do komisji wyborczej, dzień 12 listopada zaczyna się o 5.00. Zanim zostanie otwarty lokal, najpierw komisja musi sprawdzić, czy wszystko jest w porządku. Punktualnie o 6.00 drzwi lokali wyborczych zostają otwarte. Są osoby, a nawet i całe rodziny, które trafiają do komisji podczas każdych wyborów. Budzi to zrozumiałą zazdrość ze strony tych, którzy również chcieli czuwać nad głosowaniem, jednak nie dopisało im szczęście podczas losowania.

- Trzeba zgłosić się do jakiegoś komitetu wyborczego. Najlepiej mieć jakieś znajomości, bo wtedy łatwiej się dostać na kandydata do komisji. Jednak o tym, czy ktoś znajdzie się na liście, decyduje losowanie - mówi jedna z inowrocławianek, która od kilku lat zasiada w jednej z komisji wyborczych.

Niektórych bulwersuje fakt, że w komisjach widać całe rodziny.

<!** reklama left>- Jak to możliwe, że w komisjach zasiadają krewni kandydatów na radnych, i to całymi rodzinami. Nawet nazwiska niektórych są takie same. A zresztą na wsi ludzie się znają i każde dziecko wie, czyją ciotką czy kuzynką jest Kowalska, a czyim bratem Nowak. Przypomina mi to lata, kiedy jeszcze przed otwarciem lokali wyborczych było wiadomo, kto zwycięży - mówi mieszkanka podinowrocławskiej wsi.

Pełnomocnicy komisji wyborczych zapewniają, że podczas losowania „nie może być przekrętów”, bo odbywa się ono komisyjnie.

Siedzenie godzinami przy stole, na którym znajdują się karty do głosowania i odhaczanie kolejnych nazwisk wyborców, to bardzo nudne zajęcie. - Najgorzej jest wtedy, gdy przez godzinę lub dłużej nikt nie przychodzi. Wszystko też zależy od tego, w jakim towarzystwie człowiek się znajdzie. Jak w komisji są młodsi ludzie, to może być wesoło, bo ktoś opowie dowcip, można też poplotkować. Kilka lat temu pamiętam, jak przewodniczący przyniósł mały przenośny telewizor, żeby czas szybciej nam płynął - wspomina członek jednej z poprzednich komisji.

Zdarza się, że zasiadający za stołem wyskakują „na godzinkę” do domu, by zjeść obiad.

- Najwięcej ludzi przychodzi oddać głos do południa. Zwykle jest tak, że jak wracają z niedzielnej mszy i po drodze z kościoła znajduje się lokal, to wchodzą, by spełnić obywatelski obowiązek. Jednak z roku na rok coraz mniej ludzi chodzi na wybory - ocenia nasz rozmówca.

Za siedzenie i nudzenie się, a potem za liczenie głosów członkowie komisji zostają nagrodzeni. Największą „wypłatę” odbierają ci, którzy zasiadają w komisjach samorządowych. Osoby, które załapały się do okręgu, zarobią prawie o połowę mniej. Praca kończy się po podliczeniu głosów i sprawdzeniu przez komisję w urzędzie, czy wszystko przebiegło zgodnie z prawem i nie popełniono żadnych błędów.

W miejscowościach, gdzie jest dużo okręgów członkowie komisji często rozchodzą się do domów dopiero następnego dnia rano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!