Każda awaria oświetlenia na Piaskach oznacza poszukiwanie kogokolwiek, kto mógłby się zająć naprawą. A znalezienie chętnego i odpowiedzialnego za problem graniczy z cudem.
<!** Image 2 align=none alt="Image 175227" sub="Pan Dariusz twierdzi, że awaria w jednej skrzynce oznacza brak świateł na kilku ulicach osiedla Piaski. A chętnych do naprawy przez tydzień nie było Fot. Tadeusz Pawłowski">
- Na początku lipca znowu przez ponad tydzień nie mieliśmy świateł na Piaskach, Nie wiem, na czym to polega, ale jak zdarzy się awaria, to dotyczy przynajmniej kilku, najczęściej trzech ulic. Teraz problem dotknął ulice Mochelską, Rytelską i Kuźnicką - mówi pan Dariusz, mieszkaniec Piasków.
- Z lampami często tu mieliśmy kłopoty, ale zawsze szybko udawało się je rozwiązać. Tymczasem ostatnio nie było właściwie do kogo zwrócić się z problemem. Nasze telefony do zarządu dróg i energetyki niewiele dawały, bo nikt nie poczuwał się do tego, by się sprawą zająć. Więc przez tydzień było ciemno. Ale trzeba przyznać, że jak w końcu zgłoszenie przyjęto, naprawa nie trwała nawet jeden dzień.
Kiedy nie wiadomo, o co chodzi...
W czym leży problem? W pieniądzach. Technicy Enei wykonują bieżące naprawy za blisko 30 złotych od lampy, a miasto może zlecić to samo zadanie za 13 złotych i chciało zrezygnować z usług spółki. Firma jednak nie chce odstąpić od zlecenia i żąda wypłaty zaległych należności. Efekt jest taki, że uliczne latarnie gasną jedna po drugiej. A specjaliści Enei reagują na sygnały od mieszkańców tylko wtedy, gdy w grę wchodzi niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia.
<!** reklama>
- Sprawa jest bardzo delikatna i drażliwa - przyznaje Krzysztof Kosiedowski, rzecznik Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej.
Do ZDMiKP należy około 10 tysięcy miejskich lamp. Enea ma ich dwa razy więcej. Kłopoty mieszkańców wzięły się, między innymi, stąd, że ciągle trwają negocjacje, żadna ze stron nie chciała więc konfliktu, ale również - brać na siebie odpowiedzialności za nieswoje lampy. Wszystko ma się jednak zmienić. I to wkrótce.
Nieoficjalnie wiadomo, że sytuacja zmieniła się wraz z przyjściem do ZDMiKP nowego dyrektora, który okazał się zdolnym negocjatorem i zapewnił w kontaktach z Eneą nowe porozumienie.
Jeszcze w lipcu?
- Bardzo chcemy się porozumieć - zapewnia rzecznik. Wtedy będzie można mówić o konkretnych przypadkach awarii. Jednak nasze lampy palą się i są naprawiane na bieżąco.
- Negocjacje z Eneą zostaną zakończone jeszcze w tym miesiącu, mamy nadzieję, że z korzyścią dla mieszkańców - potwierdza Piotr Kurek, rzecznik prezydenta.