Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Tyczkarz Paweł Wojciechowski: - Wyjazd do RPA był udany, teraz sobie poskaczę

Marek Fabiszewski
Paweł Wojciechowski, tyczkarz Stowarzyszenia Lekkoatletycznego Zawisza, odbiera od prezesa Express Media Tomasza Wojciekiewicza specjalną statuetkę. W środku prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. Z tyłu (zasłonięty) redaktor naczelny "Expressu Bydgoskiego" A
Paweł Wojciechowski, tyczkarz Stowarzyszenia Lekkoatletycznego Zawisza, odbiera od prezesa Express Media Tomasza Wojciekiewicza specjalną statuetkę. W środku prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. Z tyłu (zasłonięty) redaktor naczelny "Expressu Bydgoskiego" A
Najważniejsze w tym roku dla tyczkarza Zawiszy są igrzyska w Rio. Przed halowymi startami bydgoszczanin był na obozie w RPA. Dziś (piątek) startuje w mityngu Pedro's Cup w Łodzi. Transmisje: TVP Sport (od 17.30) i TVP 2 (od 18.50).

Z Pawłem Wojciechowskim rozmawialiśmy na uroczystym podsumowaniu plebiscytu "Expressu Bydgoskiego" w hotelu Zawisza. Nasz rozmówca zajął 3. miejsce w plebiscycie na "Sportową Gwiazdę Bydgoszczy 2015 Roku".

Spędził Pan trzy tygodnie na zgrupowaniu w RPA. Dlaczego aż tak daleko i co szkoleniowo dał Panu ten wyjazd na południe Afryki?
Pojechaliśmy na ten obóz dlatego, że w Bydgoszczy jest w tym okresie problem ze skakaniem w hali. Szukaliśmy takiego miejsca, żeby spokojnie potrenować, a przy okazji złapać troszkę słońca. Mieliśmy pewność, że w RPA tak będzie, że nie będzie padać. Nie mogliśmy sobie pozwolić na stratę czasu, biorąc pod uwagę, że igrzyska są coraz bliżej. Dla mnie starty w hali mają być tylko przejściowym epizodem, przygotowawczym do Rio. Ale chcemy ten czas dobrze wykorzystać. Warunki do treningu w RPA są bardzo dobre, jest zupełnie inny klimat. Mimo zmęczenia, szedłem na trening i chciało mi się. Myślę, że ten wyjazd był udany, zmieniamy tyczki na dłuższe, zmieniamy uchwyt. Trenowałem w tym kierunku, wzmocniłem się siłowo. Jestem zadowolony. RPA, Afryka w ogóle, to kierunek, który wybiera wielu lekkoatletów na okres przygotowawczy.

Czy spotkał Pan tam innych sportowców?
Tyczkarzy akurat tam nie było. Ale sportowców w ogóle było bardzo wielu, długo by wymieniać.

To daleka wyprawa, nawet samolotem. Mieliście jakieś problemy z przelotem?
Jak o 14.00 wyjechaliśmy z hotelu w RPA, to o 18.00 następnego dnia byłem dopiero w domu. Lecieliśmy przez Frankfurt. 28 godzin podróży, ale to jest wliczone w koszty takiej wyprawy. Mieliśmy troszkę problemów z załadowaniem tyczek, musieliśmy więcej czasu spędzić na lotnisku, ale wszystko skończyło się dobrze.

Ale sportowiec nie żyje tylko treningiem. Co robił Pan w wolnym czasie? Były jakieś atrakcje krajoznawcze?
Starałem się regenerować do następnego treningu. I to raczej z książką w pokoju, a nie na wycieczkach po okolicy. Z trenerem Czapiewskim postanowiliśmy, że nie będziemy nigdzie jeździć i zwiedzać. Szkoda było czasu na przemieszczanie się samochodem, to by zajmowało zbyt wiele czasu, doszłoby zmęczenie. Chciałem się skoncentrować tylko na treningach i na wypoczynku.

Troszkę świata już Pan zwiedził. Najbardziej zna Pan chyba Azję?
Tak trochę się napodróżowałem (śmiech). Z kontynentów do zaliczenia brakuje mi tylko Australii i Ameryki Północnej.

Mamy rok olimpijski, w sierpniu igrzyska w Rio de Janeiro. Pan już tam kiedyś startował i wygrał. Jak wypadł tamten rekonesans?
To był 2011 rok, bardzo udany dla mnie, trzy razy zdobywałem złoto. Najpierw na młodzieżowych mistrzostwach Europy w Ostrawie, gdzie skoczyłem 5,70, potem światowe wojskowe igrzyskach w Rio z wynikiem 5,81, a na koniec mistrzostwa świata w Daegu i 5,90. A sam start w Rio wspominam dobrze, udało mi się szybko zaaklimatyzować, wiem już jak się to je. Mam nadzieję, że w sierpniu uda mi się znowu wysoko skoczyć i Brazylię będę wspominał jeszcze lepiej.

A jak wyglądają sprawy zdrowotne? O tych kontuzjach, które przytrafiły się po koniec 2011 roku i w następnym chyba już Pan zapomniał.
O tamtym już nawet nie myślę. Nic mi nie dolega, nie mam żadnych problemów bólowych. Wszystko jest tak jak trzeba, zgodnie z planem, nic nam nie przeszkadza i mam nadzieję, że tak już będzie do startu w igrzyskach.A propos startów.

Co w najbliższych planach?
W piątek Pedro’s Cup w Łodzi, tydzień później mityng Copernicus w Toruniu. W halowych planach mam też dwa starty zagraniczne: 21 lutego w Clermont Ferrand we Francji, to mityng przeniesiony z Doniecka. 26 lutego będę skakać w Madrycie. 6 marca wracam do Torunia, mistrzostwa Polski zakończą okres startowy w hali.

Na koniec: jak wygląda dzień startowy Pawła Wojciechowskiego?
Jeśli chodzi o rytuały, zaklinanie rzeczywistości, które mają niektórzy sportowcy, to ja akurat takich nie mam. Do startu podchodzę spokojnie i robię wszystko, aby być w dniu startu po prostu maksymalnie wypoczęty. To mi wystarcza.

Dziś mityng Pedro's Cup
Transmisje: TVP Sport (od godz. 17.30) i TVP 2 (od godz. 18.50).

Dziewięcioro zawodników zaproszonych do udziału w mityngu ze Stowarzyszenia Lekkoaletycznego Zawisza, to:
tyczkarze Paweł Wojciechowski i Karol Pawlik;
sprinterzy na 60 m Marika Popowicz-Drapała i Dariusz Kuć;
płotkarze na 60 m ppł Dominik Bochenek, Kacper Szubert, Kamil Frątczak i Marlena Morton;
kulomiot Dawid Krzyżan.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!