W sobotę na Twitterze były premier opublikował nagranie w którym odnosi się do tekstu Wirtualnej Polski dotyczącym przepisania majątku na żonę.
- Tak, podjęliśmy taką decyzję kilka lat temu. Rodzina, i moja żona Gosia, odczuwali zagrożenie związane z nieustającą nagonką i zorganizowanym polowaniem na mnie z powodów politycznych przez PiS i rząd PiS-u. Absolutnie rozumiałem to poczucie zagrożenia. Jedyną intencją tej decyzji było bezpieczeństwo mojej rodziny, a nie ukrycie czegokolwiek - wyjaśnia w opublikowanym nagraniu.
W dalszej części tłumaczy, że "dane dotyczące ich własności, nieruchomości nie zmieniły się od 20 lat". Tusk przypomina, że dane te były publikowane wielokrotnie, wymienia tutaj swoje oświadczenia majątkowe i "wszystkie możliwe media w Polsce" i przyznaje, że w tej kwestii nic się nie zmieniło, a "WP" podała po raz kolejny te informacje. - Tam się wkradł tylko jeden drobny błąd- nasze mieszkanie ma 66 metrów kwadratowych, a nie 86- dodaje.
Jednocześnie Tusk podkreśla, że to co go "uderzyło", to "niesprawiedliwe porównanie z premierem Morawieckim i jego decyzją". - przepisał majątek na żonę zanim wypełnił oświadczenie majątkowe, po to aby opinia publiczna nie dowiedziała się o sposobach zdobycia tego majątku i jego charakterze- mówi.
Tusk zapewnia, że w życiu zarabiał "w sposób niezwykle przejrzysty". - Wszystkie pieniądze jakie zarobiliśmy, to są moje wynagrodzenia i honoraria za książkę- wylicza i dodaje, że nie "spekulował gruntami" ani nie "kupił działki po zaniżonej cenie od biskupa". - Nie manewrowałem w jakiś dziwnych kredytowych działaniach- podsumowuje.
