- Tuż po porodzie pielęgniarki położyły mojego synka na pleckach, a wtedy on podniósł wysoko rączki, nóżki i zaczął się trząść.Położne popatrzyły na mnie i powiedziały: - Współczujemy pani...
<!** Image 2 align=right alt="Image 119308" sub="Nie każda nadpobudliwość jest oznaką ADHD. Ci chłopcy prawdopodobnie mają za dużo energii. ADHD to coś o wiele poważniejszego niż szkolne przepychanki Fot. Tadeusz Pawłowski">Według mamy chłopca, pielęgniarki miały już wtedy jakieś przeczucia. - Dopiero po latach na własnej skórze doświadczyłam, co to znaczy żyć z ADHD... - wspomina bydgoszczanka. Pani Elżbieta twierdzi, że przeszła gehennę. To dlatego założyła stowarzyszenie dla rodziców dzieci „nadpobudliwych”. Grupa nazywa się „Kochane Dzieci”. Pierwsze założycielskie spotkanie pomysłodawczyni ma już dawno za sobą. Rodzice nie zawiedli. - Wychodziłam z siebie. Zjeździłam całe miasto, plakaty informacyjne wieszałam w przychodniach, wszędzie, gdzie się dało. Zahaczyłam też o miejscowości okalające Bydgoszcz: Żnin, Koronowo. Wiem, że rodzice potrzebują wsparcia.
Marcel nie spał przez pierwsze dwa lata życia. - Nie płakał, tylko dosłownie ryczał - odkurza pamięć mama chłopca. - Położyłam go - ryczał, dałam jeść, ryczał. No i nie spał... Nie wiem, jak to wytrzymał jego maleńki organizm, może faktycznie ucinał sobie kilkusekundowe drzemki? Raz dostał takie wciry, że wreszcie zasnął i skończyły się nocne czuwania. Lanie? Nie boję się tego powiedzieć, że moje dziecko dostawało klapsy bardzo często. Byliśmy bezsilni.
Mijały lata, ale z Marcelem wcale nie było lepiej. - Pediatra radził podawać lekkie środki uspokajające, dwa razy byliśmy u psychologa w fundacji „Wiatrak”. A syn nadal szalał. Wyobrazi sobie pani, że dziecko w samej pieluszce wdrapuje się na okno i wychodzi na zewnętrzny parapet? Wystarczyła sekunda nieuwagi, a on już paradował za oknem. Na dole, pod blokiem siedzieli jacyś chłopcy. Na tak dramatyczny widok zareagowali naturalnie. Wezwali policję.
<!** reklama>Otwierają się drzwi do pokoju. Wchodzi szczupły blondynek z białą konstrukcją w rękach. - Mamo, zobacz, ładny akwedukt mi wyszedł? - chwali się „rzymską” architekturą.
Styropianowy model to najnowsze zadanie domowe z historii. - Będzie brązowy, zaraz go pomaluję - cieszy się chłopak. Budowniczy wychodzi z pokoju. Po chwili wpada raz jeszcze. Na balkonie szuka śrubokrętu. Palce ma już brudne od brązowej farby, co nie umyka uwadze mamy. - Ale ty wyglądasz - rzuca w jego kierunku pani Ela.
- On by sam nigdy tego akweduktu nie zbudował, pomaga mu tata - wyjaśnia szeptem, gdy Marcel znika za zamkniętymi drzwiami. - Kłopoty w szkole to norma przy ADHD. Syn z trudem czyta i pisze. Jest w piątej klasie. Powtarzam z uporem maniaka, że przecież podstawówkę musi skończyć, że inżynierem nigdy nie będzie... Jego pasje? Hmm, nie wiem... Lubi biegać, ale gdzie ja mam go zapisać? Boję się nowego środowiska. W naszej szkole wszyscy już go znają i rozumieją. Nauczyciele uczęszczali na specjalistyczne warsztaty, które i ja zaliczyłam. To bardzo cenna inicjatywa doktora Jacka Kordalskiego, neurologa dziecięcego, z pasją badającego przypadki ADHD. On jest dobrym duchem naszego stowarzyszenia. Wprawdzie sam stoi z boku, ale życzliwie doradza, wspiera, podpowiada. Zawdzięczam mu wiele, przede wszystkim wiedzę na temat choroby ADHD.
- Pani jest, jak telewizyjna superniania - stwierdzam po godzinie słuchania wywodów mamy Marcela. - Rzeczywiście. To, co superniania podpowiada w telewizji, ja wiem dzięki warsztatom. Radzę sobie z Marcelem coraz lepiej, wierzę w siłę mądrej perswazji. Teraz jest mi lżej i chcę ulżyć innym rodzicom.
Marcel znów jest z nami, siada na kanapie. - Co cię najbardzie denerwuje w życiu? - pytam młodego „adehadowca”. Cisza. Chłopak łamie palce, szuka odpowiedniego słowa, zacina się, patrzy w sufit. - Czasem mnie denerwują koledzy, czepiają się, ich żarty, śmiech... Czuję, że zaraz nie wytrzymam. Mówię sobie w środku: uspokój się, wytrzymaj, nie denerwuj się. Czasem nie wytrzymuję...
O Marcelu wiadomo, że nie uznaje żadnych reguł, nie czuje lęku przed prawami natury. Kocha, na przykład, ogień. - Gdyby pani widziała z jaką radością patrzył na wielkanocną świecę w kościele - uśmiecha się pani Ela.
Chłopiec nie rozumie, że samochód może człowieka potrącić, więc nieraz wpadał na jezdnię znienacka. Sam o sobie nastolatek mówi, że ma bardzo dużo szczęścia w życiu. I chyba faktycznie ma, ale w podwórkowej hierarchii dobra passa aż tak niedopisuje. Chłopak ustawiany jest zwykle na ostatnim miejscu. W razie draki wszystkie oskarżycielskie palce skierowane są na niego. Bywało już tak, że obwiniano Marcela o czyny, których nie popełnił. Pedagodzy wiedzą, że mają do czynienia z napiętnowaną społecznie osobą. Chronią go, jak mogą, nieraz zapewniają mu alibi. Najgorsze są właśnie te oskarżania. Słuszne czy nie, wzbudzają w Marcelu lęk, panikę. - Bawił się komórką wujka, niby nic takiego. Wujek się zdenerwował, pytał, kto bawił się jego telefonem. Marcel, słusznie wskazany jako winowajca, nagle wybiegł z domu. Byliśmy akurat u rodziny w Solcu Kujawskim. Po całym mieście go szukałam.
Stowarzyszenie „Kochane Dzieci” chce walczyć o prawa rodziców, o prawa dzieci, o możliwość nauki, o kształcenie nauczycieli i rodziców. Podstawowy cel to obrona „adehadowców” przed biurokracją, sztywnymi nieludzkimi przepisami. - Dlaczego w jednym mieście na dzieci z ADHD dostaje się świadczenie pielęgnacyjne, a w innym już nie? Czy jest jedna Polska, czy kilka w jednej - pyta prezeska stowarzyszenia. Rodzice zamierzają systematycznie łamać wszelkie stereotypy dotyczące ADHD. Wierzą, że zjednoczeni mogą zdziałać znacznie więcej. Przynajmniej pani Ela wciąż bardzo w to wierzy.
Imię bohatera tekstu zostało zmienione.
ADHD - zespół nadpobudliwości psychoruchowej
- Jest to grupa zaburzeń charakteryzujących się brakiem wytrwałości w realizacji zadań wymagających zaangażowania poznawczego z tendencją do przechodzenia od jednej aktywności do drugiej bez ukończenia żadnej z nich. Uważa się, że ADHD występuje u 4-8 proc. dzieci w wieku wczesnoszkolnym (6-9 lat), głównie chłopców, niezależnie od rasy i kultury.
- U 60 proc. dorosłych utrzymują się niektóre cechy zespołu (zwłaszcza dotyczące deficytów uwagi).
„Kochane dzieci”
Kontakt do stowarzyszenia „Kochane Dzieci”: tel. 0 662 018 499, www.dzieciadhd.free.ngo.pl