Za bary z najnowszymi słowami wziął się dziennikarz „Przekroju”, Bartek Chaciński. Niedawno ukazała się druga część „Wypasionego słownika najmłodszej polszczyzny”.
<!** Image 2 align=right alt="180" >- Moje słowniki, mimo takiej nazwy, to przede wszystkim dzieło dziennikarskie, a nie naukowe - przyznaje Bartek Chaciński. „Wypasiony” i najnowszy „Wyczesany” słownik to zbiór felietonów, a nie poważnych naukowych analiz. Z drugiej strony, słyszałem o językoznawcach, którzy mimo takiego charakteru moich książek, traktowali je poważnie, jako inspirację do badań - opowiada autor. Zainteresowanie „nową polszczyzną” zaczęło się od stałej rubryki w „Dużym Formacie”, poniedziałkowym dodatku do „Gazety Wyborczej”. Kiedy cotygodniowy felieton zaczął się ukazywać, czytelnicy zasypali Bartka Chacińskiego słowami, które zasłyszeli, lub sami wymyślili i uważają je za potrzebne.
Ciag dalszy nastąpił
Po jakimś czasie rubryka przeniosła się do „Przekroju” a felietonów uzbierało się tyle, by w 2003 roku wydać je razem w „Wypasionym słowniku najmłodszej polszczyzny”. Nowe słowa, zwroty i znaczenia znanych wyrażeń nie przestały zaskakiwać Chęcińskiego, bo w tym roku opublikował on kontynuację „Wypasionego” - słownik „Wyczesany”.
Wspólnym wysiłkiem ludu
- Maile z propozycjami nowych słów nadal do mnie napływają. Listy od czytelników i Internet to moje główne źródło inspiracji. Problemem jest jednak odróżnienie słowa naprawdę potrzebnego od sztucznie wykreowanego przez pomysłodawcę, zrozumiałego tylko dla niego i paczki przyjaciół - przyznaje Chaciński. Prawdziwa kopalnią najmłodszych słów w języku polskim są internetowe blogi, czyli rodzaje pamiętników, na których internauci prezentują swoje przemyślenia.
Oba słowniki Chacińskiego to nie tylko wyliczanka dziwnych słówek, ale przewodnik po obrazie rzeczywistości w oczach młodych ludzi. Przeczytamy w nich o najnowszych tendencjach językowych, slangu świata mody, gier komputerowych, internetu. Autor zająl się też wykorzystaniem języka młodych w reklamie. W najnowszym, „wyczesanym” słowniku znalazła się nawet klasówka ze znajmości namłodszej polszczyzny. Skłąda się na nią spacjalnie przygotowane dyktando i test. Jak zapewnia Bartek Chaciński, z książki każdy coś dla siebie „wyczesze”.
Oni zatwierdzają nowe słowa
- Zanim „nara”, „spoko” i „impra” wejdą do oficjalnego języka i znajdą się w poważnych słownikach języka polskiego, swoją opinię musi wyrazić Rada Języka Polskiego.
- Radę powołała dziewięć lat temu polska Akademia Nauk. Jej członkowie to 38 naukowców - językoznawców i przedstawicieli innych dziedzin nauki.
- Rada opiniuje proponowane nazwy dla towarów, firm, usług, a także nietypowych imion dla dzieci.
- Dzięki interwencji rady nie dopuszczono do nadania nowo narodzonemu chłopcu imienia Opieniek. Negatywnie zaopiniowano też słowo „szynek” jako nazwę wędliny.
- Do tej pory Rada Języka Polskiego wydała około 1000 opinii.