Ale szkoleniowiec Zawiszy podpytywany przez przedstawicieli bydgoskich mediów rozwinął się w wypowiedzi.
- Po szybko straconym golu powiedzieliśmy sobie, że co by się nie wydarzyło, trzeba grać dalej. Niestety, popełniliśmy dziś za dużo błędów indywidualnych. Sami w ataku nie potrafimy dobrze dośrodkować i trafić w światło bramki. Musiałem dokonać kilku zmian, ale nadal brakuje nam kilku ważnych ogniw. Zawisza w ubiegłym sezonie grał inaczej, lepiej, bo kadra była inna. Dziś już nie ma Lewczuka, brakuje też Kaczmarka, Micaela, Nawotczyńskiego, Masłowskiego. Goulon po kontuzji i jeszcze Vasco, który nie mieści się w 18. Z tamtej jedenastki zostało 2-3 piłkarzy.
Już od dłuższego czasu, właściwie od początku sezonu, piłkarze Zawiszy pomeczowe rozmowy z dziennikarzami traktują jako dodatkowe męczarnie. Nie dziwota, nie ma wyników i ciągle się tłumaczyć z porażek? Tym razem było treściwie i bardzo samokrytycznie.
Sebastian Ziajka (lewy obrońca): - Brakuje mi słów. Nie rozumiem tego, co się dzieje. Gramy piłką, stwarzamy sytuacje, a finał jest zawsze taki sam.
Jakub Wójcicki (prawy obrońca/pomocnik): - To co gramy, to skandal. Rywal ma tylko jedną albo dwie okazje i strzela gola. Co tydzień to samo, cały czas w łeb, dlatego jesteśmy na dnie.
Józef Dankowski, trener Górnika Zabrze, przyznał na konferencji, że obawiał się meczu w Bydgoszczy.
- Bardzo się cieszę, jak i cała ekipa, bo to nie był łatwy mecz. Znając sytuację Zawiszy i kroki właściciela, wiedzieliśmy, że drużyna będzie walczyć. Jechaliśmy tu ze świadomością, że Zawisza odpalił i potrzebuje zwycięstwa, żeby to potwierdzić. Przetrwaliśmy napór do przerwy zamknięci na naszej połowie. Po przerwie przeszliśmy na czwórkę obrońców i zaczęliśmy stwarzać sytuacje. Zawisza musiał skupić się na bronieniu, a my wykorzystaliśmy jedną okazję. Nie chcę się wypowiadać o problemach Zawiszy, bo nas też dotknął kryzys formy i moim zadaniem jest uporanie się z tym problemem w mojej drużynie. Ale Korona też miała wielki kryzys i po miesiącu jest w zupełnie innym miejscu.