Trener siatkarek Brunon B. skazany
Ubliżanie, zastraszanie, groźby, dręczenie, szantaż psychiczny, zmuszanie do picia alkoholu, gwałty, zmuszanie do seksu oralnego i innych czynności seksualnych. Tak przez wiele lat wyglądała gehenna, jaką szanowany i lubiany trener młodych siatkarek zgotował jednej ze swoich podopiecznych. Milena była nie tylko jedną z jego uczennic, Brunon B. miał się nią także opiekować, kiedy dziewczyna z nim zamieszkała. Zaczął ją gwałcić, kiedy nie miała jeszcze skończonych 15 lat.
Białystok. Były trener młodych siatkarek i nauczyciel wuefu oskarżony o zgwałcenie podopiecznych. Brunon B. pozostaje w areszcie
Aresztowanie pod koniec ubiegłego roku popularnego trenera zelektryzowało Białystok. Jego współpracownicy, znajomi, jak i rodzice trenowanych przez Brunona B. dzieci nie mogli uwierzyć w ohydne czyny, jakie zarzuciła mu prokuratura.
W poniedziałek znalazły potwierdzenie przed sądem. Sąd Okręgowy w Białymstoku - po bardzo szybkim procesie - uznał wczoraj 48-letniego Brunona B. winnym wszystkich zarzutów, jakie prokuratura przygotowała w akcie oskarżenia. A było ich siedem. To m.in. gwałty na dwóch dziewczynkach poniżej 15 roku życia, znęcanie się, rozpijanie małoletnich, groźby karalne, posiadanie pornografii dziecięcej.
Sędzia Beata Brysiewicz wymierzyła byłemu trenerowi karę 10 lat pozbawienia wolności. Na 15 lat zakazała oskarżonemu zbliżania się na odległość mniejszą niż 300 metrów i kontaktowania się z trzema pokrzywdzonymi dziewczynkami. Również na 15 lat zakazała 48-latkowi pracy jako nauczyciel i trener. Sąd również nakazał oskarżonemu zapłatę nawiązek na rzecz trzech pokrzywdzonych dziewcząt w kwotach po: 20 tys. zł, 10 tys. zł i 5 tys. zł.
Oskarżony był w poniedziałek doprowadzony z aresztu śledczego, gdzie przebywa już prawie rok. Pytany przez dziennikarzy na korytarzu m.in. o przyznanie się do winy, nie odezwał się. Sam wyrok przyjął dobrze. Sprawiał wrażenie pewnego siebie.
Całe śledztwo, jak i rozprawy już przez sądem toczyły się za zamkniętymi drzwiami z uwagi na dobro pokrzywdzonych.
Wyrok nie jest prawomocny. Trenerowi groziło 15 lat więzienia.
Imię pokrzywdzonej zmieniliśmy.
