https://expressbydgoski.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Transakcje po kostki w błocie

Katarzyna Idczak
Samochód obok samochodu, a na straganach mydło i powidło. Latem plac jest zakurzony, zimą zaśnieżony, a w czasie deszczu błotnisty. Tak od wielu lat wygląda autogiełda przy Fordońskiej.

Samochód obok samochodu,
a na straganach mydło i powidło. Latem plac jest zakurzony, zimą
zaśnieżony, a w czasie deszczu błotnisty. Tak od wielu lat wygląda
autogiełda przy Fordońskiej.

<!** Image 2 align=none alt="Image 168015" sub="Toalety pod chmurką...i błotniste krajobrazy to codzienność niedzielnej giełdy samochodowej w Bydgoszczy
Fot. Tadeusz Pawłowski">

Mroźna słoneczna niedziela na bydgoskiej giełdzie samochodowej. Dla kogoś, kto przyjechał tu pierwszy raz, to miejsce robi duże wrażenie. Jakby czas się zatrzymał. Przy wejściu płacimy „złotówkę”. Dzieci wchodzą za darmo. Na placu oprócz wystawionych na sprzedaż aut i części samochodowych, stoją stragany z niemieckimi słodyczami i proszkami do prania. Dalej stoliki ze starociami, narzędzia, a nawet grzejniki i dywany, wyłożone na błotnistym trawniku. Bogata jest oferta minigastronomii. Są kiełbaski z grilla, karkówka, hot-dogi, grochówka... Około godziny 11 tłumów nie ma, ale klienci wpadają na siebie, próbując przeskoczyć kałuże albo pokonując koleiny. Większość z przybyłych to panowie. Może nawet lepiej, bo warunki na autogiełdzie są dość spartańskie. Wystarczy kilka pierwszych kroków, aby zorientować się, że z czystymi butami stąd nie wyjdziemy.
- Handlujemy tu od 15 lat i przez cały ten czas nic się nie zmieniło
- mówią panowie Zbyszek i Genek
z Grudziądza. - Przede wszystkim nawierzchnia jest zła. Latem się kurzy, zimą jest ślisko, a jak popada, ludzie brodzą po kostki w błocie. Wyłożyli tu niby jakieś chodniczki, ale też są zapiaszczone. Kolejny problem stanowią topole. Kiedy kwitną, wszystkie samochody są ubrudzone.

<!** Image 3 align=none alt="Image 168015" >

Inni handlarze do listy niedogodności dorzucają brak koszy na śmieci i płatne toalety. Sanitariaty mieszczą się w budynku PZM w odległości kilkuset metrów od placu. Wstęp płatny - 2 złote - to pewnie zniechęca panów, którzy wolą załatwić swoje potrzeby pod drzewem.

<!** reklama>

- Dla sprzedawców toalety powinny być bezpłatne - komentuje Sylwia Zawadzka, która przyjeżdża na bydgoską giełdę z Prądocina. - Opłaty za dzień na giełdzie wynoszą 35 zł za postój auta i dodatkowo ok. 30 zł, jeśli ktoś zajmuje jeszcze powierzchnię handlową, więc takie rzeczy powinny być w cenie.

Od kilkunastu lat niewygody odczuwają handlarze i klienci, a PZM rozkłada bezradnie ręce, tłumacząc, że położenie nowej nawierzchni wiąże się ze sporymi wydatkami.

- Nikt nikogo nie zmusza do stawiania auta w błocie. To już nie te lata, kiedy giełda pękała w szwach, więc można zająć miejsce na asfalcie. Co do toalet, to ich utrzymanie też kosztuje, dlatego muszą być płatne. Nie odpowiadam natomiast za brak kultury niektórych ludzi - odpowiada na zarzuty Jan Lewicki, kierownik bydgoskiego zakładu PZM. - Nie przewidujemy na razie żadnej większej inwestycji, bo firma ma inne wydatki. Niedawno zbudowaliśmy nowy zakład w Toruniu. Zastanawiamy się nad budową autodromu na tym terenie, byłoby to miejsce do szkolenia umiejętności zawodowych kierowców.

Po dłużej rozmowie z „Expressem” właściciel terenu nie wyklucza jednak kosmetycznych poprawek.

- Postaramy się coś zmienić.
Na odcinek drogi od jednego wejścia do drugiego można nawieźć trochę gruzu, a dziury wyrównać i zasypać piaskiem - mówi Jan Lewicki.

Wróć na expressbydgoski.pl Express Bydgoski