Jak mówi nam Andrzej Kuchenbecker, komendant miejsko-gminny Ochotniczej Straży Pożarnej w Czersku, piesza miała ok. 40 lat i dwoje dzieci. Zginęła na miejscu.
- Szła w kierunku centrum miasta, w tym samym kierunku jechał jeep. Na mostku musiało go podbić, bo tam jest takie wzniesienie. Prawdopodobnie wtedy nieszczęśliwie odpiął się zaczep od haka i przyczepa wyleciała. Jakby piesza szła w przeciwnym kierunku, to może by zauważyła przyczepę i zdążyłaby odskoczyć.
Niestety, kobieta została uderzona przyczepą w plecy. Uderzenie było tak silne, że poszkodowana znalazła się między drzewem a przyczepą. Trzeba było odholować przyczepę, by przystąpić do reanimacji. Niestety, obrażenie, w tym głowy, były zbyt poważne...
Teraz policja będzie badać, czy przyczepka była wadliwa lub uszkodzona. Kierowcą jeepa był mieszkaniec powiatu tucholskiego.
- Na miejsce skierowano dwa zastępy straży pożarnej, które znajdowały się w odległości 200 metrów od zdarzenia, gdzie z kolei doszło do pożaru sadzy w budynku mieszkalnym - mówi mł. bryg. Henryk Koźlewicz, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Chojnicach. - Wydobyli kobietę. Niestety - mimo podjętej reanimacji - życia kobiety nie udało się uratować. Na ten moment nie jest znany dokładny wiek zmarłej, może mieć od 35 do 40 lat. Była Bogu ducha winna - w złym miejscu i złym czasie.
