Toruński polityk zastąpił Janusza Korwin-Mikkego i stanął na czele partii KORWiN

Zobacz wideo: Budowa linii tramwajowej na JAR

Sławomir Mentzen, toruński polityk, zostanie następca Janusza Korwin-Mikkego na stanowisku prezesa partii KORWIN. w sobotę (15.10) podczas kongresu ugrupowania, jego dotychczasowy lider, Janusz Korwin-Mikke, ustąpił z funkcji prezesa.

Sławomir Mentzen ma 35 lat, jest ekonomistą i doradcą podatkowym. Dotychczas pełnił funkcję wiceprezesa partii KORWiN. Ugrupowanie to jest jednym z wchodzących w skład Konfederacji. Ugrupowanie ma teraz 11 posłów w Sejmie.

Wcześniej Mentzen kandydował na prezydenta Torunia, ale bez powodzenia. Nie udało mu się również dostać do Sejmu z toruńskiej listy Konfederacji. Jest znany z homofobicznych, nacjonalistycznych i seksistowskich poglądów. W czasie kampanii wyborczej w 2019 roku wygłosił wykład, w którym stwierdził: "Nie chcemy Żydów, homoseksualistów, aborcji, podatków i Unii Europejskiej. To najlepiej trafia do naszych wyborców (...)"

W kwietniu br. władze Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu odwołały wykład Sławomira Mentzena, toruńskiego polityka Konfederacji, który miał się odbyć w następnym miesiącu. Mentzen miał w Poznaniu mówić o podatkach, ale wykład zablokowali studenci. Władze UEP stwierdziły w oficjalnym komunikacie: "W Misji, Wartościach i Wizji, które przyświecają całej społeczności Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu, wartości są jasno sprecyzowane - otwartość na drugiego człowieka, odpowiedzialność nie tylko za jakość edukacji, ale również naszego otoczenia i rozsądek w działaniu. Głoszone przez p. Sławomira Mentzena stoją w sprzeczności z tymi wartościami". Po decyzji władz UEP Sławomir Mentzen na Twitterze napisał: "Oświadczenie więcej mówi o uczelni niż o mnie (...)".

Przed sobotnim kongresem partii KORWiN w mediach społecznościowych wchodzących w skład Konfederacji Wolnościowców pojawił się wpis krytykujący Sławomira Mentzena. "Doszły do nas słuchy, że kol. Sławomir Mentzen chce przewrócić do góry nogami dawno już ustalone pierwsze miejsca na listach Konfederacji do Sejmu, które są efektem jednogłośnej decyzji Rady Liderów, najważniejszego ciała decyzyjnego w ramach naszej partii. Jest to o tyle niezręczne w jego wykonaniu, że jako jedyny nie znalazł czasu, żeby pojawić się na ich ustalaniu" - stwierdzono.