Remigiusz Dominiak oskarżony został o zamiar czynnej napaści na prezydenta RP Bronisława Komorowskiego. 35-latek nie przyznaje się do winy.Jego proces ruszył pod koniec września.
- Chciałem tylko przekazać prezydentowi koszulkę z napisem „stop aborcji” i ulotkę oraz zapytać, jak odnosi się do widoku płodu po aborcji i co będzie czynił dla ochrony życia poczętego - tłumaczył w sądzie Remigiusz Dominiak.
Zobacz galerię: Bronisław Komorowski w Sądzie Okręgowym w Toruniu na procesie Remigiusza Dominiaka
Dziś w Sądzie Okręgowym od godz. 10 do 12 zeznawali trzej policjanci, którzy interweniowali wobec Dominiaka w maju 2015 roku na Rynku Staromiejskim. Wtedy, przypomnijmy, Bronisław Komorowski pojawił się na wiecu, w ramach kampanii wyborczej. Policjanci odciągnęli 35-latka i przy okrzykach tłumu "Gestapo! Gestapo!" doprowadzili do radiowozu. Mężczyzna szarpał się, wyrywał, naruszył nietykalność jednego z nich.
Tuż po godz. 12 w sądzie zeznawał prezydent Bronisław Komorowski. Sędzia Igor Zgoliński po pierwsze poprosił, by zrelacjonował, co pamięta z tamtego zdarzenia.
- Młody mężczyzna wybiegł z podniesioną ręką i rzucił się w moją stronę. Coś miał w ręku. Odebrałem to jako atak i zagrożenie - mówił Komorowski. - Poczułem się zagrożony wskutek gwałtownego skoku i uniesienia ręki oraz faktu, że coś w tej ręce mężczyzna trzymał.(...) Nikt chcący mi coś wręczyć nie skacze w górę z uniesioną ręką. Powtórzę jeszcze raz: odebrałem to jako atak wymierzony we mnie.
Następnie na sali rozpraw odtworzono film, dokumentujący przebieg wydarzenia i odczytano Bronisławowi Komorowskiemu wcześniej złożone przez niego zeznania. Prezydent odpowiadał na pytania prokuratora oraz adwokatki, reprezentującej oskarżonego.